Katastrofa
samolotu w Smolensku
10 kwietnia 2010 roku
czesc
czwarta
© Kampania wrzesniowa 1939 przeciwko sowietom - author Bogdan Konstantynowicz
Deka Company 1904 - 1918 in St. Petersburg. New website! © author Bogdan Konstantynowicz
Druga bitwa pod Tomaszowem Lubelskim wrzesien 1939. New website! © author Bogdan Konstantynowicz
Zamach stanu generala Wladyslawa Sikorskiego we wrzesniu 1939 roku
17 wrzesnia 1939 agresja sowiecka. New website! © author Bogdan Konstantynowicz
Table
of contents for pages of the plane crash
in Smolensk on 10 April 2010: First page to 12 August 2010 Second page Third page Fourth page Fifth page Sixth page Seventh page until today |
Portal 'Fakt.pl' dnia 14 stycznia 2012 informuje: "... Wali się teza Rosjan i polskiej komisji Jerzego Millera, że piloci prezydenckiego tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem, czuli na sobie presję generała Andrzeja Błasika, by lądować za wszelką cenę we mgle. Z ujawnionych przez 'Rzeczpospolitą' najnowszych odczytów z czarnych skrzynek samolotu wynika, że generała w ogóle nie było w kabinie ... Gazeta ujawniła ostateczne ustalenia polskich specjalistów z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, ..., że głos przypisywany dotąd przez Moskwę i komisję Millera generałowi Błasikowi, w rzeczywistości jest głosem drugiego pilota, majora Roberta Grzywny ... w kabinie pilotów nie słychać głosu Błasika. Ponadto ustalono, że piloci prawidłowo odczytywali wysokość, co z kolei podważa tezę, że byli niezgraną załogą, która w dodatku miała popełnić błąd w tak elementarnej sprawie, jak ustalenie wysokości lotu ich maszyny. 'W takiej sytuacji całe śledztwo trzeba zacząć od nowa, a kluczowymi dowodami, które natychmiast muszą się znaleźć w Polsce, są oryginały czarnych skrzynek oraz wrak Tu-154M o numerze bocznym 101', mówi ... Antoni Macierewicz ... Tez komisji Millera i Moskwy broni polski akredytowany przy MAK pułkownik Edmund Klich ... Według Klicha obecność w kokpicie szefa Sił Powietrznych ma potwierdzać stwierdzone przez Rosjan ułożenie ciała generała Błasika, fakt, że znaleziono je w kokpicie obok ciała nawigatora. Jeśli więc polscy piloci nie popełnili błędów, kto jest odpowiedzialny za katastrofę prezydenckiego samolotu? ...".
Portal 'pis.org.pl' dnia 20 stycznia 2012 informuje o wypowiedzi Jaroslawa Kaczynskiego: "'... różnego rodzaju głoszone tezy, które obrażały śp. prezydenta Polski, śp. gen. Błasika, śp. załogę, czyli mjr. Protasiuka, płk. Grzywnę, są po prostu nieprawdziwe ... Dla mnie to było zawsze oczywiste, że to łgarstwa, ale dla wielu odbiorców przekazu medialnego mogło być inaczej. Jak się bronią ci, o których wspominałem? Insynuują, manipulują faktami, nie dopowiadają. Powtarzają zarzuty, które już raz były obalane, bo nie znalazły żadnego odzwierciedlenia w faktach. Ta ostatnia metoda jest szczególnie często wykorzystywana ... Początkowo był (Lech Kaczynski) w ramach tej wyjątkowo odrażającej, goebbelsowskiej kampanii właściwie głównym oskarżonym. Cztery podejścia do lądowania, naciski ... Dzisiaj, w obliczu zdezawuowania nieprawd, które stały się kanwą zarówno dla raportu MAK jak i raportu komisji Milera, to wraca. Ważne, by raz na zawsze pokazać, że tym haniebnym pomówieniom przeczą podstawowe fakty ... Rosjanie nie zamknęli lotniska a ... mieli taki obowiązek i przynajmniej część z nich chciała to zrobić ... Nie zamknęli go na wyraźne polecenie Moskwy. I ten fakt zupełnie zniknął z obecnego dyskursu ... Rosjanie pozwolili, wręcz zachęcali do tego by załoga tupolewa podchodziła do lądowania. ... Informowali o tym, że samolot znajduje się na właściwym kursie i ścieżce, a w następnej fazie powiadomili o wolnym pasie...' ".
RMF FM, 'niezalezna.pl' oraz 'Gazeta Polska' dnia 04 lutego 2012 informuja, ze: "... Instytut im. prof. Sehna w Krakowie bada dowód, zapis z magnetofonu samolotu Jak-40, którym do Smoleńska dotarli polscy dziennikarze ... Jak podkreśla serwis niezalezna.pl, ... zapisy te mogą podważyć wszystkie dotychczasowe ustalenia dotyczące przyczyn katastrofy smoleńskiej. 'Gazeta Polska' przytacza wypowiedź technika pokładowego Jaka-40 Remigiusza Musia, który wylądował w Smoleńsku godzinę przed katastrofą Tu-154. Chorąży twierdzi, że rosyjski kontroler podał Jakowi-40 komendę o zejściu na wysokość 50 m. Tymczasem przepisowa wysokość, na której podejmuje się decyzję o lądowaniu to 100m. Zdaniem Musia, Rosjanie przekazali taką samą komendę dla Tu-154M oraz Ił-76. Podkreślił, że słyszał te słowa w radiostacji pokładowej ...".
Leszek Misiak i Grzegorz Wierzchołowski w 'Gazecie Polskiej' dnia 21 lutego 2012 informuja, ze: "... Gdyby funkcjonariusze BOR oczekiwali 10 kwietnia 2010 r. na smoleńskim lotnisku, prawdopodobnie nie doszłoby do podejścia do lądowania, które zakończyło się niewyjaśnioną do dziś katastrofą. Jedyny pas lotniska Siewiernyj powinien zostać zamknięty pod ich naciskiem już kilkadziesiąt minut przed przylotem Tu-154 - gdy na pas startowy parokrotnie wtargnęły nieuprawnione osoby. ... Pracownicy wieży powinni natychmiast wysłać na płytę lotniska oficera dyżurnego... Opóźnienia, wywołane kilkakrotnym sprawdzeniem pasa przez służby lotniska lub jego czasowym zamknięciem, powinny doprowadzić pod naciskiem BOR do skierowania Tu-154 na inne lotnisko, co uchroniłoby delegację przed katastrofą. ... O godz. 7.12 czasu polskiego - tuż przed lądowaniem Jaka-40 - zagrożenie dla naszego samolotu spowodowali niezidentyfikowani dotychczas żołnierze rosyjscy lub funkcjonariusze Federalnej Służby Ochrony ... Pilotów rządowej maszyny nie poinformowano jednak o możliwym zagrożeniu związanym z wtargnięciem Rosjan na pas startowy lotniska w Smoleńsku. Sytuacja powtórzyła się po godz. 7.30, przy próbie lądowania rosyjskiego Iła-76 ... Dokładnie o godz. 7.31.35 Paweł Pliusnin zawołał: 'K..., ta ochrona, ja ich, k..., zabiję!'. ... O godz. 7.32.50 Pliusnin znów wołał ... Ił-76 ostatecznie nie wylądował. Dotknął kołami płyty lotniska i w ostatniej chwili poderwał się, odlatując. ... W Smoleńsku decyzję o zamknięciu pasa ... powinni natychmiast podjąć kontrolerzy, zwłaszcza że wtargnięć na pas było kilka i poprzedzały one przylot tak ważnej delegacji ... Tym bardziej że wieża w Smoleńsku nie dysponowała radarem lotniskowym, służącym do kontroli sytuacji na pasie i drogach kołowania ... W takiej sytuacji do akcji powinno wkroczyć Biuro Ochrony Rządu, odpowiedzialne za bezpieczeństwo polskiego prezydenta. Niestety, żadnego funkcjonariusza BOR nie było wówczas na smoleńskim lotnisku ...".
09 marca 2012 roku NIK wydal raport ws. Smoleńska, a: "... MSZ nie zgadza się ze stwierdzeniem z raportu NIK ws. lotów VIP, że resort ten otrzymał od strony rosyjskiej tylko telefoniczną zgodę na przelot i lądowanie w Smoleńsku TU-154M oraz że żaden z polskich urzędników nie miał pisemnej zgody na ten przelot i lądowanie ... 'Ministerstwo nie zgadza się ze stwierdzeniem użytym w raporcie, że MSZ otrzymał od strony rosyjskiej jedynie telefonicznie zgodę na przelot i lądowanie rządowego samolotu w dniu 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku w Smoleńsku oraz, że nikt z polskich urzędników nie był w posiadaniu zgody dyplomatycznej (w formie pisemnej noty) na przelot i lądowanie', głosi komunikat MSZ... Z raportu NIK o bezpieczeństwie lotów VIP w latach 2005-10 wynika, że Tu-154M nie miał prawa wykonać lotu z zamiarem lądowania w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku...".
22 marca 2012 roku Fakt.pl, PAP/Gazeta Polska Codziennie oraz PAP/Nasz Dziennik informuja: "... Należy dokonać ekshumacji wszystkich 96 ofiar katastrofy smoleńskiej i przeprowadzić badania, m.in. na obecność metalu, powiedział 'Gazecie Polskiej Codziennie' prof. Michael Baden, światowej sławy patolog sądowy. Jego zdaniem nie można wykluczyć, że na pokładzie prezydenckiego samolotu dojsc mogło do wybuchu i w związku z tym należałoby wykonać badania rentgenowskie ciał ofiar ... Jeżeli w samolocie doszło do eksplozji, to fragmenty metalu znajdują się w ciałach osób, które siedziały w centrum wybuchu. W innych ciałach ich nie będzie i dlatego uważam, że należy dokonać ekshumacji wszystkich 96 ofiar katastrofy i przeprowadzić badania, m.in. na obecność metalu ... W wypadku katastrofy smoleńskiej ekshumacje i dokładne zbadanie absolutnie wszystkich ciał leży w interesie społecznym. ... ponieważ fragmenty metalu, nawet najdrobniejsze, można znaleźć w kościach nawet po kilkudziesięciu latach ...". "Tuż po katastrofie prezydenckiego Tu-154M w Smoleńsku Rosjanie zagłuszali rozmowy telefoniczne ... (twierdzi) ppłk. Krzysztof Dacewicz, funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, który 10 kwietnia 2010 r. był w Smoleńsku ... Po katastrofie próbował się z nami połączyć kierowca ambasadora Gerard K., który był na płycie lotniska. Ale żaden z telefonów nie dzwonił. Dopiero po paru minutach K. dodzwonił się do swojej żony, która też z nami była w Katyniu, i poinformował ją o katastrofie, a ona nam tę informację przekazała. ... Dlaczego Rosjanie zakłócali łączność telefoniczną? ... Każdy z nas był wyposażony w telefon służbowy i do żadnego z nas Gerard się nie dodzwonił. Gdy po relacji żony Gerarda powiadomiłem o tym co się stało ministra Sasina, poprosiliśmy o pilotaż milicyjnym radiowozem i pojechaliśmy na lotnisko...". "To była pozorowana sekcja zwłok - zdradzają nieoficjalnie dziennikarzom 'Faktu' biegli, którzy pracują przy badaniach ekshumowanego ciała Przemysława Gosiewskiego ... 'Dokumenty sporządzone przez Rosjan mają się nijak do faktycznego stanu ofiary ... Rosjanie mieli się dopuścić do zbezczeszczenia zwłok ... Odkryto ślady niewłaściwego obchodzenia się z ciałem. Można tu mówić o tym, że doszło do zbezczeszczenia zwłok. Wydaję się, ze Rosjanie działali tak, jakby byli pewni, że nikt nie będzie otwierał trumien i tego nie wykryje ... Właściwie można tutaj mówić o pozorowanej sekcji zwłok. Poza wykonaniem rutynowych cięć nie ma śladów przeprowadzania badań, jakie robi się podczas standardowej sekcji. A bez tego nie sposób określić, jaka była przyczyna śmierci ofiary ... Wygląda więc na to, że Rosjanie w dokumentach wpisywali po prostu byle co' ...".
28 marca 2012 roku IAR i Fakt.pl podaly, ze "... Wybijanie szyb w oknach przedziału pasażerskiego i cięcie piłami fragmentów poszycia tupolewa, to nie jedyne ... próby niszczenia wraku prezydenckiej maszyny w Smoleńsku. Zdaniem polskich śledczych Rosjanie prostowali mocno wgniecioną pokrywę silnika. Robili to w pierwszych dniach po katastrofie 10 kwietnia 2010 roku, choć w oficjalnych dokumentach zapewniają, że badanie wraku rozpoczęli dopiero 16 kwietnia. Nasi prokuratorzy mają na dowód zdjęcia! Polska prokuratura bada, czy Rosjanie celowo dopuścili się niszczenia wraku polskiego samolotu. We wszystkich dokumentach Moskwa utrzymuje, że wszelkie badania wraku rozpoczęły się 16 kwietnia i wcześniej ze szczątkami maszyny nic się nie działo. Ale nasi prokuratorzy są przekonani, że było inaczej". ... "Marta Kaczyńska, córka tragicznie zmarłej pod Smoleńskiem w 2010 roku pary prezydenckiej, ponownie zaapelowała o międzynarodowe śledztwo w sprawie zbadania przyczyn katastrofy. W Parlamencie Europejskim w Brukseli trwa wysłuchanie publiczne poświęcone tragedii ... Uczestniczy w nim ponad 100 osób, w tym także kilku zagranicznych europosłów...".
28 marca 2012 roku 'Gazeta Polska' i wp.pl podaly: "... Obrażenia ofiar nie przypominają skutków zwykłej katastrofy lotniczej - mówi w rozmowie z Dorotą Kanią i Aleksandrą Rybińską prof. Michael Baden, światowej sławy patolog. ... Tak, widziałem wiele zdjęć z tej katastrofy, ale nie wszystkie. ... Miejsce wypadku zostało bardzo szybko sprzątnięte, zanim można było wyciągnąć jakiekolwiek sensowne wnioski i przeprowadzić dokładne śledztwo. Inaczej niż np. w przypadku zamachów z 11 września w USA. Uczestniczyłem w badaniu ciał ofiar ataków na World Trade Centre w Nowym Jorku w 2001 r. To był zamach terrorystyczny i miejsce zamachu zostało posprzątane dopiero po zakończeniu śledztwa. ... Obrażenia ofiar nie przypominają skutków zwykłej katastrofy lotniczej, a przy upadku z tak małej wysokości część ofiar powinna przeżyć. Samolot roztrzaskał się na bardzo dużej powierzchni i ciała oraz części samolotu były porozrzucane po tym terenie i rozdarte na drobne kawałki. W takim przypadku potrzeba wiele czasu, by wszystko pozbierać i stwierdzić, co do czego należy, no i móc zidentyfikować ofiary. ... Badałem wypadki lotnicze w USA, głównie w latach 60. i 70., kiedy niestety było dużo takich katastrof. Między innymi w Nowym Jorku i New Jersey. ... Byłem w Iraku, by zbadać ofiary zamachów, m.in. bombowych. ... Czy po wyglądzie ciał można dojść do wniosku, że doszło do wybuchu na pokładzie Tu-154M? To najlepiej da się ustalić tuż po katastrofie, zanim ciało ulegnie rozkładowi. Czasami można to stwierdzić po badaniu płuc, czy osoba była żywa czy martwa przed katastrofą. Później staje się to trudniejsze, bo po dwóch latach tkanki miękkie ulegają rozkładowi, zwłaszcza tkanki płucne. ... Badanie miejsca katastrofy i rozmieszczenia ciał ofiar, choćby na zdjęciach, może być pomocne w poznaniu przyczyny wypadku. Niestety, nie widziałem takich zdjęć. Poza tym mogłoby to pomóc w ustaleniu, co działo się z samolotem, kiedy spadał i uderzył w drzewa. Oczywiście w pewnym stopniu pomogłoby ustalić, czy doszło do eksplozji, zanim samolot uderzył w ziemię. ... Czyli w takiej sytuacji można zidentyfikować nawet najmniejsze szczątki i przypisać je właściwej osobie? Tak. Badanie DNA na to pozwala. ... polski rząd jest zobowiązany prawnie do przeprowadzenia takich badań. To, że tego nie zrobiono, świadczy o działaniu na szkodę własnych obywateli. ... Nie rozumiem, dlaczego szczątki ofiar zostały skremowane. ... Ciało Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki zostało poddane badaniu tomograficznemu. ... Nie pomaga natomiast zupełnie w przypadku osób zmarłych, bo my często szukamy przedmiotów metalowych, które utkwiły w ciele. Dzieje się tak np. wskutek eksplozji bomby. Tomografia nie pomaga w znalezieniu takich materiałów. Bardziej pomocne jest tu zwyczajne prześwietlenie. Jednak kiedy badamy np. ofiary wybuchu, prześwietlenie też może nie być wystarczające, bo nie widać na nim określonych metali, choćby aluminium. Dlatego sekcja tkanek miękkich jest tu bardzo istotna. ... Bo tylko to pozwoliłoby stwierdzić rodzaj ran, które odniosły ofiary katastrofy w Smoleńsku. Zwłaszcza jeśli chce się stwierdzić, czy doszło do eksplozji w samolocie. ... Jeśli założymy, że w Smoleńsku doszło do zamachu, to czy badanie po dwóch latach ciała Przemysława Gosiewskiego i innych ofiar katastrofy w Smoleńsku mogłoby potwierdzić, że doszło do eksplozji na pokładzie Tu-154M? Tak, jeśli ciała znajdowały się w pobliżu eksplozji. Wytłumaczę dlaczego. Aby eksplozja mogła doprowadzić do katastrofy samolotu, musi wyrwać dziurę w kadłubie albo w kabinie pilotów. Generalnie tylko ludzie znajdujący się najbliżej ładunku wybuchowego mają w ciałach kawałki ładunku wybuchowego, inni nie. ... można znaleźć fragmenty bomby w ciałach ofiar nawet dwa lata po katastrofie. One nie ulegają rozkładowi, w przeciwieństwie do ciał ofiar. ... Czyli trzeba dokonać ekshumacji wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej? Tak. Kiedy istnieje podejrzenie, że na pokładzie samolotu mogło dojść do eksplozji, to aby to móc jednoznacznie stwierdzić, trzeba zbadać ciała wszystkich ofiar katastrofy...".
28 marca 2012 roku MSZ, wp.pl, PAP informuja: "... Na pytanie Kaczyńskiego zareagował szef MSZ Radosław Sikorski. 'Panie Prezesie, oto skąd wiedziałem, że niestety nikt nie przeżył. Dość insynuacji, dość grania tragedią smoleńską' - napisał na Twitterze Sikorski ... opublikowano zapis rozmowy pracownika Centrum Operacyjnego MSZ z 10 kwietnia 2010 r. z obecnym na płycie lotniska ówczesnym ambasadorem Polski w Rosji Jerzym Bahrem. Rozmowa odbyła się o godzinie 9.07.53. '09:07:53 - 09:10:35 Połączenie nawiązane przez Centrum Operacyjne - Ambasador Jerzy Bahr: Tak słucham. Pracownik CO: Dzień dobry Panie Ambasadorze, Centrum Operacyjne MSZ z tej strony. AJB: Tak. P.CO: Coś wiemy więcej w tej chwili? AJB: No w tej chwili ja stoję, samolot jest całkowicie rozbity, stoimy w odległości 150 metrów, nie ma żadnego śladu życia, ugasili pożar, który był w przedniej części i to jest wszystko. Otoczone to jest już przez straż pożarną i ... P.CO: A czy to jest pewne, że to był ten samolot? AJB: Proszę? P.CO: Czy to jest pewne, że to był ten nasz samolot? AJB: Nie no naturalnie, że to jest ten samolot ... (w tle P.CO: wiadomo) ... tak. P.CO: Panie Ambasadorze czy rozmawiał Pan z Ministrem? AJB: Jeszcze nic nie rozmawiałem. P.CO: Dobrze. Proszę bardzo zaczekać moment przy telefonie, spróbuję przełączyć. ... P.CO: Zajęty jest niestety telefon u Ministra. AJB: Tak. P.CO: Rozmawia najwyraźniej z kimś innym. Czyli tak. Panowie jesteście ... ja podsumuję, Panowie jesteście 150 metrów od samolotu, pożar został ugaszony, nie widać śladów życia. AJB: Tak, samolot został całkowicie zniszczony. P.CO: Czy to wiadomo było ... czy widać było katastrofę? AJB: Myśmy słyszeli tylko jak przelatywał nad lotniskiem nisko, potem wszystkie samochody zaczęły jechać w tamtym kierunku ... P.CO: Przepraszam Panie Ambasadorze, mam Ministra na linii...".
Dnia 02 kwietnia 2012 roku 'Gazeta Polska Codziennie' informuje: "... Radosław Sikorski i polscy dyplomaci, którzy znajdowali się w Smoleńsku, odegrali kluczową rolę w dezinformacji prowadzonej wokół katastrofy od dnia tragedii aż do dziś. Skąd wiedzieli kilka minut po katastrofie, że samolot 'zahaczył o drzewa' i że wszyscy zginęli, skoro w Smoleńsku była gęsta mgła, a na miejscu nie było nikogo, kto by mógł stwierdzić liczbę ofiar? Natychmiast po katastrofie polscy dyplomaci (szef konsulatu i attache) przekazali ze Smoleńska do swojego Centrum Operacyjnego w Warszawie, że z wieży kontrolnej otrzymali informację, iż prawdopodobnie samolot zaczepił o drzewa przy lądowaniu i spadł. Nie było wówczas żadnych przesłanek, aby tak twierdzić. O jakichkolwiek drzewach nie mogła wiedzieć wieża w Smoleńsku, która straciła samolot z radarów kilkanaście sekund przed katastrofą. Z ujawnionych zapisów rozmów telefonicznych wynika niezbicie, że rozmawiający wiedzieli, iż katastrofa miała miejsce przed 8.50. Jest to tym dziwniejsze, że przez kilkanaście następnych dni władze polskie podawały jako czas katastrofy 8.56. Jeszcze tydzień po tragedii o 8.56 odbywały się w Polsce minuty ciszy ... Dopiero 28 kwietnia 2010 r. premier Tusk przyznał, że do tragedii doszło o 8.41. ... Nawet jeśli stojący 150 m od szczątków samolotu w gęstej mgle ambasador Jerzy Bahr nie widział znaków życia na miejscu katastrofy, to nie dowodzi, że wszyscy pasażerowie zginęli. Ambasador nie mógł być pewny, że z miejsca katastrofy nie wywieziono wcześniej rannych. Telewizje całego świata podawały zdementowaną później informację o wyjeździe z miejsca katastrofy karetek niedługo po katastrofie. Szczątki wraku rozrzucone były na przestrzeni setek metrów kwadratowych, więc Jerzy Bahr nie mógł widzieć wszystkiego. Zaraz po katastrofie Sikorski telefonował do brata prezydenta i do marszałka sejmu, informując ich o śmierci Lecha Kaczyńskiego. Takich informacji nie przekazuje się, nie mając absolutnej pewności, nie widząc ciała prezydenta, nie mając poświadczenia lekarza. A było to w czasie, kiedy w mediach krążyła informacja, jakoby trzy osoby przeżyły katastrofę. Ciało prezydenta zidentyfikowano dopiero kilka godzin później. Ponadto minister Sikorski na podstawie strzępków informacji sam wykoncypował teorię o błędzie pilotów, ... Ta właśnie linia rozumowania była w pełnej zgodzie z późniejszym stanowiskiem rosyjskich służb w tej sprawie. Polski ambasador w Rosji przekazywał do Warszawy informacje nieprawdziwe. Stwierdza np. że strażacy 'ugasili pożar, który był w przedniej części'. Na miejscu katastrofy nie było żadnego pożaru, lecz tylko drobne ogniska ognia, a przednia część samolotu została podczas katastrofy doszczętnie zniszczona. Ambasador stwierdza, że miejsce katastrofy 'otoczone jest przez straż pożarną'. To absurdalna informacja, bo miejsce katastrofy otoczone było przez funkcjonariuszy rosyjskich służb i wojska. W stenogramie opublikowanym na stronie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych pada z ust urzędnika w Centrum Operacyjnym w kierunku Jerzego Bahra pytanie, czy widział katastrofę, ambasador stwierdza, że 'myśmy słyszeli tylko, jak (samolot) przelatywał nad lotniskiem nisko, potem wszystkie samochody zaczęły jechać w tamtym kierunku'. W rzeczywistości samolot w ogóle nie przelatywał nisko nad lotniskiem, bo było to pierwsze podejście i tupolew nadlatywał na lotnisko od wschodu. Nigdy do niego nie doleciał. Albo ambasador się przesłyszał, albo nad lotniskiem była jeszcze druga maszyna, która w tym samym czasie nisko nad nim przelatywała. Nie było jakiejkolwiek akcji ratowniczej. W ujawnionych rozmowach jest tylko mowa o katastrofie i braku znaków życia. Nie ma ani słowa o jakichkolwiek działaniach rosyjskich służb medycznych. Nie ma żadnego pytania o to, czy istnieje potrzeba wysłania wsparcia polskich lekarzy i specjalistów od akcji ratunkowej. W ogóle nie wspomina się w tej korespondencji o zabezpieczeniu własności i tajemnic państwa polskiego. W dniu katastrofy nie było wątpliwości, że katastrofie uległ samolot państwowy. Z punktu widzenia prawa oraz porozumień między Polską a Rosją badanie tej katastrofy (a więc i zabezpieczenie jej miejsca) powinno być prowadzone wspólnie przez Polskę i Rosję. Polscy przedstawiciele powinni być natychmiast dopuszczeni na miejsce katastrofy, choćby w celu zidentyfikowania najwyższych przedstawicieli władz polskich, w tym prezydenta i dowódców wojskowych. Już te pierwsze ujawnione rozmowy pokazują, że polskie władze i dyplomaci faktycznie pozostawili całkowicie sprawę w ręce służb rosyjskich. Formalnie oddano śledztwo Rosjanom dopiero kilka dni później przez zgodę na badanie tragedii na bazie konwencji, która dotyczy wyłącznie samolotów cywilnych. W ciągu pół godziny po katastrofie Radosław Sikorski nie rozmawiał ze swoim ambasadorem, który był tuż przy wraku. W trakcie rozmowy urzędnik Centrum Operacyjnego pyta o to Bahra i ten odpowiada, że nie rozmawiał jeszcze z ministrem. Połączenie następuje dopiero ok. 9.10, czyli pół godziny po tym, jak samolot zniknął z radarów. 50 min po katastrofie szef dyplomacji nie znał listy pasażerów i czekał dopiero na faks w tej sprawie z Centrum. W maszynie, która uległa wypadkowi, byli przywódcy państwowi, parlamentarzyści, szefowie instytucji i najwyżsi dowódcy sił zbrojnych. Czyżby przez tak długi czas polskie władze nie wiedziały w ogóle, co się dzieje z tyloma tak ważnymi osobistościami?" Napisal Tadeusz Święchowicz. I drugi artykul w tej gazecie piora Tomasza Skłodowskiego: "Tajemnicza śmierć byłego asa rosyjskiego wywiadu Siergieja Tretiakowa miała związek z katastrofą smoleńską - twierdzą dziennikarze włoskiego tygodnika 'L'Espresso'. ... Autorzy artykułu 'Polska masakra w cieniu Putina' opublikowanego we wpływowym włoskim piśmie wskazują, że międzynarodowi obserwatorzy nie wierzą w naturalną śmierć Siergieja Tretiakowa. Były pułkownik rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego zmarł nagle 13 czerwca 2010 r. w wieku 53 lat. ... Główne wątpliwości były związane z tym, że informacja o śmierci Tretiakowa pojawiła się długo po zgonie. Nie ma rzetelnej informacji na temat przyczyn jego śmierci - przyznaje autor biografii Władimira Putina pt. 'Korporacja zabójców', historyk Jurij Felsztynski. Zdaniem włoskich dziennikarzy Tretiakow miał wiedzę niebezpieczną dla rządzącej Rosją ekipy Putina. Kontrolował wszystkie rosyjskie operacje wywiadowcze prowadzone w Nowym Jorku w latach 1995-2000. Wtedy zdradził Kreml i przeszedł na stronę USA, zadając tym Moskwie poważny cios. W 2008 r. ukazała się książka amerykańskiego dziennikarza sledczego Petea Earleya z 'Washington Post'. Opierając się na informacjach ujawnionych przez Tretiakowa, przedstawionego w książce jako 'Towarzysz J.', opisał on tajne operacje rosyjskiego wywiadu. Ujawnił m.in., że w Polsce działa wysoko postawiony agent rosyjskiego wywiadu o pseudonimie 'Profesor', który pracował dla Rosjan po 1989 r. i przekazywał im cenne informacje na temat Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich. Jak wynika z ujawnionych przez WikiLeaks dokumentów, przed śmiercią Tretiakow korespondował z Fredem Burtonem, szefem Stratforu, jednej z agend CIA. 22 kwietnia 2010 r. Fred Burton cytował opinię Tretiakowa, w której twierdził on, że Rosjanie celowo utrudniali lądowanie polskiego samolotu w Smoleńsku, aby pokrzyżować plany uroczystości w Katyniu. ...".
Dnia 04 kwietnia 2012 roku "... Dr inż. Grzegorz Szuladziński, ekspert parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej uważa, że duża liczba fragmentów samolotu i ich rozmieszczenie na znacznej przestrzeni wskazują, że nie mechaniczne uderzenie, a wybuch był przyczyną katastrofy TU-154 M pod Smoleńskiem. ... Szuladziński, który w Australii prowadzi firmę zajmującą się m.in. badaniami nad wytrzymałością materiałów oraz procesami ich rozpadu i odkształceń, przedstawił główne założenia swojego raportu. Raport za 2 tygodnie ma być upubliczniony i przekazany prokuraturze. ... przedstawił zdjęcia, które ... przedstawiają dużą liczbę szczątków rozrzuconych na dużej powierzchni. Podkreślił, że część kadłuba samolotu jest wywinięta na zewnątrz, jego przednia część leży 'na brzuchu', zaś tylna 'na plecach'. 'Obraz dewastacji jest dużo gruntowniejszy niż mogło spowodować awaryjne lądowanie zarówno w zakresie przestrzeni jak i natury uszkodzeń. Są dziesiątki części dużych i setki małych. Mechaniczne uderzenie nie uzasadnia takiego rozczłonkowania konstrukcji ... Nastąpił wybuch. Jakie mamy ku temu dane? Po pierwsze fragmenty samolotu zostały rozrzucone na dużej przestrzeni. Po drugie duża ilość odłamków, następnie rozszczepienie kadłuba wzdłuż, jego rozdarcie i wywinięcie' ... Szuladziński mówił, że wybuch mógł mieć jedynie miejsce w powietrzu. Świadczy o tym, jego zdaniem, to, że część kadłuba była odwrócona, brak wyraźnego odcisku, albo krateru w ziemi. ... Szuladziński napisał: 'Najwyraźniejszą przyczyną katastrofy były wybuchy tuż przed lądowaniem. Jeden z nich miał miejsce na lewym skrzydle, około połowy długości, powodując wielkie lokalne zniszczenie, w efekcie rozdzielając skrzydło na dwie części ... Drugi wybuch wewnątrz kadłuba spowodował gruntowne zniszczenie i rozczłonkowanie tegoż. Samo lądowanie (czy upadek) w terenie zadrzewionym, wszystko jedno pod jakim kątem i jak nieudane, nie mogło w żadnym stopniu spowodować takiego rozczłonkowania konstrukcji, które zostało udokumentowane'. ... Polska prokuratura wojskowa w kwietniu 2011 r. wykluczyła, by 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku doszło do zamachu. Pod koniec marca prokurator generalny Andrzej Seremet powtórzył, że prokuratura nadal prowadzi postępowanie w sprawie, przyczyna katastrofy nie została ustalona, a prokuratura stwierdziła, że nie znaleziono żadnych dowodów, by przyczyną katastrofy był zamach. ... (Szuladziński ma doktorat na University of Southern California, książkę naukową wydaną przez wydawnictwo Wiley i pracował w Control Data, gdzie budowano pierwsze superkomputery Cray. Univ. of Southern California jest 55 na swiecie w rankingu Times Higher Edu. Info G. Kostrzewa-Zorbas)".
02 kwietnia 2012 roku "Gazeta Polska Codziennie" informuje: "... Ustalenia naukowców mówiące o dwóch wybuchach w rządowym tupolewie potwierdzają relacje świadków, którzy 10 kwietnia 2010 r. byli na smoleńskim lotnisku ... Zeznania złożone w dniu katastrofy nie pozostawiają cienia wątpliwości - w samolocie nastąpiły eksplozje, po których przestały pracować silniki Tu-154M. W Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie znajdują się m.in. zeznania pilotów samolotu Jak-40, którzy w momencie lądowania Tu-154M byli na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj. Przylecieli wcześniej z dziennikarzami, którzy następnie pojechali do Katynia. Piloci zostali na miejscu i czekali na tupolewa. 'Załoga wyszła z samolotu, by zobaczyć lądowanie Tu-154M 101. Wiedzieliśmy, że ląduje, bo tak było słychać w radiu. Podczas naszej rozmowy z załogą Tu-154M 101 nic nie wskazywało na to, by mieli jakiekolwiek problemy. Nie korespondowaliśmy z tamtą załogą, tylko prowadziliśmy nasłuch. Gdy czekaliśmy na lądowanie tamtego samolotu, nie mieliśmy kontaktu wzrokowego. Słyszałem odgłos silników, który wskazywał na to, że samolot podchodzi do lądowania. Po chwili słychać było zwiększenie mocy silników. Słychać było również, że zwiększenie mocy było do maksymalnych obrotów. Usłyszałem wybuchy, a potem dźwięk gaśnięcia silników. I po wszystkim nastąpiła cisza' - zeznał jeden z członków załogi Jak-40, który został przesłuchany kilka godzin po katastrofie 10 kwietnia 2010 r. O wybuchach zeznali w prokuraturze także pozostali członkowie załogi samolotu oraz urzędnicy z Kancelarii Prezydenta RP, którzy byli na miejscu, gdy doszło do katastrofy. ... słychać było pracujące silniki, wybuchy, a dopiero później gasnące silniki. Wszyscy widzieli ciała bez ubrań, co podkreślali w swoich zeznaniach. Nie było pożaru. Funkcjonariusze BOR-u, którzy przyjechali na miejsce tragedii, zrobili zdjęcia i filmy, wysłane następnie pocztą specjalną do kraju. 'Biuro Ochrony Rządu już na początku śledztwa przekazało Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie materiały filmowe i zdjęciowe wykonane po katastrofie samolotu Tu-154M 101. Zostały one oczywiście włączone do akt śledztwa' - potwierdził "Gazecie Polskiej Codziennie" płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej".
Dnia 06 kwietnia 2012 roku 'Gazeta Polska Codziennie' poinformowala (Katarzyna Pawlak): "...Najprostszym sposobem, by dowiedzieć się, czy na pokładzie rządowego tupolewa doszło do eksplozji, jest sprawdzenie informacji na temat badania bębenków w uszach ofiar katastrofy, które podczas wybuchu powinny zostać poważnie uszkodzone. 'W znanych mi dokumentach nie ma o tym ani słowa', przyznaje poseł Antoni Macierewicz. Według ustaleń ekspertów pracujących dla zespołu parlamentarnego badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej rządowym tupolewem wstrząsnęły dwa potężne wybuchy. W środę podczas posiedzenia zespołu jeden z naukowców, dr Grzegorz Szuladziński, przedstawiał wyniki swoich badań poświadczające powyższy scenariusz. W jego ocenie wciąż można je zweryfikować, badając dokładnie wrak ... Wystarczy czynność polegająca na przejrzeniu protokołów sekcyjnych i sprawdzenie stanu błony bębenkowej ofiar katastrofy. Jeśli na pokładzie doszło do eksplozji, powinny być poważnie uszkodzone w charakterystyczny sposób. 'W wyniku eksplozji powstają zmiany, które można też wykryć w bębenkach uszu. Tkanka bębenkowa nie podlega szybkiemu rozkładowi', tłumaczy prof. dr hab. Karol Śliwka, kierownik Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy. ... 'Jestem lekarzem i uważnie przejrzałem te dokumenty. Nie było tam słowa o błonie bębenkowej czy uszach.' ... mówi dr Andrzej Fedorowicz...".
08 kwietnia 2012 roku wg PAP "Dwa silne wstrząsy na pokładzie samolotu - na lewym skrzydle i wewnątrz kadłuba, a nie zderzenia z brzozą były - w ocenie parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej - przyczyną wypadku samolotu prezydenckiego 10 kwietnia 2010 r. Tak wynika z materiału podsumowującego dwa lata pracy zespołu kierowanego przez Antoniego Macierewicza (PiS)". "... Dokument powstał przy udziale przedstawicieli rodzin ofiar katastrofy i specjalistów, na podstawie wysłuchań świadków i prac zespołu, prac komisji sejmu i senatu, analiz raportów NIK, ekspertyz oraz dokumentów i oświadczeń m.in. prokuratury i Komisji Badania Wypadków Lotniczych". "Jak czytamy w dokumencie, zespół parlamentarny udowodnił niezgodność z prawdą najważniejszych tez rosyjskiego raportu MAK i większości ustaleń komisji Jerzego Millera dotyczących przebiegu i przyczyn katastrofy. Zwrócono uwagę szczególnie na brak badań brzozy, z którą zderzenie miało przyczynić się do upadku samolotu. Zespół za nieprawdziwe uznał tezy mówiące: o naciskach wywieranych przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i dowódcę sił powietrznych gen. Andrzeja Błasika na załogę samolotu, o obecności gen. Błasika w kokpicie, o podchodzeniu przez załogę samolotu do lądowania (według zespołu wykonywano manewr odchodzenia), o złamaniu lewego skrzydła przez brzozę, o błędach pilotów mających być przyczyną katastrofy oraz o upadku samolotu w pozycji odwróconej (według zespołu dotyczy to jedynie części środkowej i tylnej, a przednia upadła kołami do dołu). Samolot nie uderzył w brzozę, za to były dwie eksplozje. Dokument powołuje się na badania trzech ekspertów. Ustalenia zespołu fizyka z University of Maryland prof. Kazimierza Nowaczyka, który badał zapisy zainstalowanych na Tu-154M urządzeń FMS (komputera pokładowego) i TAWS (systemu ostrzegania o zbliżaniu się do ziemi). Na ich podstawie miał ustalić trajektorię pionową Tu-154M w ostatnich sekundach lotu. Ma z nich wynikać, że samolot nie zszedł poniżej 20 m, a katastrofa rozpoczęła się, gdy odchodził na drugi krąg. Według tych danych Tu-154M nie uderzył w brzozę, a przyczyną katastrofy były dwa wstrząsy, po których zanikło zasilanie elektryczne i zatrzymał się komputer pokładowy. Według ustaleń drugiego z ekspertów, kierownika Wydziału Inżynierii Cywilnej na uniwersytecie w Akron w Ohio, prof. Wiesława Biniendy, skrzydło Tu-154M nie mogło zostać złamane przez drzewo o parametrach takich jak brzoza, a zderzenie z nią powinno spowodować jedynie uszkodzenie krawędzi skrzydła. Uderzenie w brzozę nie mogło więc - jego zdaniem - stać się przyczyną katastrofy i śmierci pasażerów. Trzeci z ekspertów, dr inż. Grzegorz Szuladziński z Analytical Service Ply Ltd. w Australii za najprawdopodobniejszą przyczyne katastrofy także uznaje dwie eksplozje na pokładzie. Jedna miała mieć miejsce w połowie lewego skrzydła, a jej efektem miało być naruszenie więzów miedzy przednią częścią kadłuba a resztą samolotu. Druga eksplozja, wewnątrz kadłuba, spowodować miała jego zniszczenie i gwałtowne przyspieszenie pionowe w dół, czego skutkiem był rozpad kadłuba. Część przednia upadła w pozycji "normalnej", a część główna w pozycji "odwróconej". Zdaniem eksperta charakter zniszczeń Tu-154M wyklucza, by doszło jedynie do awaryjnego lądowania lub upadku. Zespół podkreśla także "zaniedbania i bezprawne działania" premiera Donalda Tuska, podległych mu ministrów i organów administracji w organizowaniu wizyty prezydenta i podczas lotu do Smoleńska. Miały one dotyczyć m.in. zaniedbań związanych z dokonanym remontem kapitalnym Tu-154M, który mimo braku gwarancji bezpieczeństwa został dopuszczony do lotu. Zespół zarzuca także niezapewnienie prezydentowi ochrony kontrwywiadowczej podczas wizyty i przygotowań, niedopełnienie przez MSWiA oraz BOR obowiązku zorganizowania ochrony i dokonania rekonesansu lotniska oraz brak obecności funkcjonariuszy na miejscu w chwili lądowania. W dokumencie zarzucono też rządowi, że "współdziałał z rządem rosyjskim przeciwko prezydentowi" w celu rozdzielenia rocznicowych uroczystości katyńskich, co miało przyczynić się do katastrofy. Zarzucono także współpracę MSZ ze stroną rosyjską, w celu gorszego przygotowania wizyty prezydenta, jak również zlekceważenie obowiązków m.in. przez MON i polski ataszat wojskowy w Moskwie dotyczących dostarczenia załodze Tu-154M informacji o zagrożeniu meteorologicznym. Stronę rosyjską natomiast dokument oskarża o złamanie porozumienia polsko-rosyjskiego z 1993 r. zobowiązujących Rosjan do właściwego przygotowania lotniska i jego służb oraz zapewnienia informacji meteorologicznej. Wśród niewłaściwych działań wymieniono: niezamknięcie lotniska w Smoleńsku mimo pogarszającej się pogody, odmowę wskazania załodze Tu-154M lotniska zapasowego, polecenie sprowadzenia samolotu i wydanie zgody na lądowanie, podawanie w ostatnich sekundach lotu przez wieżę fałszywych informacji co do wysokości samolotu i odległości od osi pasa. Wśród zaniedbań mających miejsce po katastrofie członkowie zespołu wymieniają: zgodę rządu na zaniechanie przez Rosjan ratowania ofiar, bez sprawdzenia czy ktoś nie przeżył i brak zabezpieczenia eksterytorialności wraku. Dokument zarzuca także szefowi MSZ m.in. upowszechnianie fałszywych informacji obciążających winą za katastrofę polskich pilotów. Zdaniem autorów dokumentu marszałek sejmu Bronisław Komorowski przejął władzę nie czekając na dowody śmierci prezydenta Kaczyńskiego, co było złamaniem konstytucji. Negatywnie oceniają też przekazanie przez premiera postępowania wyjaśniającego w ręce rządu rosyjskiego, zaniechanie starań o zwrot Polsce dowodów m.in. wraku i czarnych skrzynek oraz wywierania presji na prokuraturę celem odmowy dopuszczenia do sekcji zwłok ekspertów zagranicznych. Prokuratora Krzysztofa Parulskiego członkowie zespołu oskarżają m.in. o zaniechanie zabezpieczenia i zbadania miejsca katastrofy, zwłaszcza ciał ofiar. Zarzucają także stronie rosyjskiej i polskiemu rządowi utrudnianie prowadzenia polskich postępowań wyjaśniających katastrofę oraz odrzucenie pomocy w jej badaniu ze strony ekspertów z USA i Unii Europejskiej. Szef MSWiA Jerzy Miller miał - zdaniem zespołu - utrudniać prowadzenie polskich postępowań wyjaśniających, podpisując polsko-rosyjskie memorandum pozostawiające w rosyjskich rękach kluczowe dowody. Dokument zarzuca też dezinformowanie przez stronę rosyjską i rząd polski opinii publicznej w kwestii katastrofy. Jak informuje zespół, skierował do prokuratury 20 pism o podejrzeniu popełnienia przestępstwa m.in. przez Millera, polskiego akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, z których prokuratura 15 umorzyła lub odrzuciła, a pozostałe nadal rozpatruje. Zespół wspierał także rodziny ofiar katastrofy poprzez m.in. interweniowanie w sprawie udziału zaproszonego przez rodziny amerykańskiego specjalisty Michaela Badena w badaniu ekshumowanych ciał Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki...".
Dnia 09 kwietnia 2012 roku Jaroslaw Kaczynski rozmawia z Jackiem Nizinkiewiczem z onet.pl: "... Wszystko wskazuje na to, że skończyło się zamachem. Ja tego stanowczo nie twierdzę, ale wiele przemawia za zamachem. ... Generał służb wojsk specjalnych nakazywał sprowadzenie samolotu do 100 metrów, wbrew poglądom wszystkich oficerów będących na lotnisku w Smoleńsku. I to jest fakt. Tu-154 nakazano obniżać wysokość. I mówię to wbrew łajdackim kłamstwom, które propaguje Leszek Miller, mówiąc, że prezydent kazał pilotom lądować. Nie kazał i nie ma najmniejszego dowodu na jakąkolwiek dyspozycje tego typu ze strony głowy państwa. Oczywiście, że mam poczucie, że prezydent Lech Kaczyński został zamordowany. Ale nie mam takiej pewności. Jak był zamach, to musiały być osoby trzecie. Brały w nim udział te osoby, które najbardziej na tym skorzystały. ... Bo dla większości dziennikarzy i publicystów hipoteza o zamachu jest czymś, czego psychicznie nie wytrzymują. Otóż ja to psychicznie wytrzymuję. Najpierw musimy stwierdzić, czy to był zamach, a później znajdziemy osoby, które za nim stały. W Polsce jak i zagranicą były osoby, które mogły skorzystać na śmierci Lecha Kaczyńskiego. I skorzystały. Komisja Macierewicza pracuje, a to jeszcze nie wszystko. ... Nagrania, które przedstawił pan Sikorski, są zupełnie nieprzekonujące. Relacja ambasadora Bahra też jest bardzo sucha. Dziwna sprawa, że ze 150 metrów we mgle ktoś widział, że wszyscy nie żyją. W sprawie katastrofy smoleńskiej potrzebne jest odrębne śledztwo, które wymaga specjalnej ustawy. ... Ktoś na śmierci mojego brata skorzystał. ... Jeśli w uczciwym śledztwie, po zmianie władzy, prokuratura uzna, że trzeba dokonać ekshumacji, to nie będzie wyjścia. ... Bratu przekazano, że jest mgła na lotnisku i zapytano, gdzie lądować. Ale brat nie był decydentem w sprawie schodzenia i lądowania samolotu. Nie mógł podjąć decyzji, że należy zaniechać lądowania. Gdyby piloci powiedzieli, że nie mogą lądować, albo że lotnisko jest zamknięte, to wtedy musiałby wyznaczyć lotnisko zapasowe. Brat nie podjął decyzji o wyznaczeniu zapasowego lotniska, bo piloci nie zgłosili, że lądowanie jest niemożliwe. W samolocie decyduje pilot, który ląduje lub nie. Pilotom podano z wieży komendę, żeby obniżyli wysokość lotu - czyli zejdźcie z wysokiego pułapu ok. 10 tys. metrów i idźcie w stronę lotniska - co było decyzją kontrolerów lotu, a nie pilotów. Następnie wydano im komendę zejścia do 100 metrów, a trzecią komendą był 'pas wolny', czyli lądujcie. Oni zaczęli obniżać wysokość, następnie podjęli decyzję o odejściu. Tyle wiemy na pewno. Wiemy też, że pilotów utrzymywano w fałszywym przekonaniu, że są na 'kursie i ścieżce'. Co do tego ma prezydent? Nic ...".
Dnia 10 kwietnia 2012 roku Druga
Rocznica Katastrofy Lotniczej pod Smolenskiem w Rosji - rozne opinie na
jej temat
(http://wiadomosci.wp.pl/gid,14390939,kat,355,title,Co-naprawde-wydarzylo-sie-w-Smolensku,galeria.html):
"... Najwyższy czas przestać o Smoleńsku
myśleć w kategoriach ogólnonarodowej tragedii. Pozwólmy rodzinom w spokoju
przeżywać swój dramat - mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Paweł Deresz, mąż
zmarłej w katastrofie smoleńskiej Jolanty Szymanek Deresz, posłanki SLD i byłej
szefowej kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Pytany o teorie
dotyczące wybuchów w samolocie, mówi:
'Niech w takim razie w pierwszej
kolejności zostaną zbadane ciała pary prezydenckiej. Nic nie stoi na
przeszkodzie. To przecież - zdaniem PiS - był przede wszystkim zamach na
prezydenta. Zbadajmy jego ciało, czy są tam ślady mogące być następstwem
wybuchu. Decyzja tkwi w głowie Jarosława Kaczyńskiego'. ...
Sprawa
katastrofy jest już wyjaśniona. Pozostały tylko wątki poboczne - powiedział na
antenie TVP Info prof. Roman Kuźniar, doradca prezydenta ds. międzynarodowych.
Jego zdaniem sprowadzenie wraku do Polski ma charakter symboliczny. Działania
parlamentarnego zespołu zajmującego się katastrofą smoleńską nazwał
'absurdalnymi i nonsensownymi'. ...
Magdalena Merta, wdowa
po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie nie ma wątpliwości, że Rosjanie zabili
uczestników delegacji do Smoleńska: 'Moja wątpliwość dotyczy tego, czy
uczynili to celowo', mówiła Merta w TVN24 w programie 'Jeden na Jeden'.
Według eksperta lotniczego dr. inż. Stefana
Bramskiego, w Smoleńsku prawdopodobnie doszło do zamachu na polskiego
prezydenta, który przebiegał w dwóch etapach. Pierwszy polegał na zablokowaniu
lotek Tu-154, drugi na eksplozji w kabinie. Blokada lotek oznacza nieuchronny
upadek maszyny na ziemię. Znane są przykłady takich katastrof.
... Co naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku? Dwa lata po
katastrofie smoleńskiej jej przyczyny wciąż budzą ogromne emocje. Mimo
opublikowania trzech oficjalnych raportów - MAK, komisji Jerzego Millera i NIK -
dla wielu osób katastrofa nadal pozostaje niewyjaśniona. Atmosferę podgrzewają
politycy prawicy i niektóre media przekonujący, że 10 kwietnia 2010 roku mogło
dojść do zamachu...".
Dnia 11 kwietnia 2012 roku 'Fakt.pl' oraz inne zrodla podaly: "...Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej nic nie wie na temat wymycia przez Rosjan szczątków samolotu. Prawnicy są zdumieni: wrak to dowód w sprawie i jako taki powinien być w stanie takim, jakim był w chwili zdarzenia. Części samolotu wyglądają tak, jakby ktoś je dokładnie wyczyścił. ... 'Wrak samolotu, to materiał dowodowy, który nie powinien być nikomu udostępniony', powiedział gazecie Bogdan Święczkowski, prokurator w stanie spoczynku, były szef ABW ... 'Jeżeli dowód nie został przebadany, nie mogą podchodzić do niego osoby postronne. Ktoś przecież mógłby coś podrzucić, lub coś zabrać. Możemy domniemywać, że chodzi tu o zdezawuowanie ewentualnych wyników badań w przyszłości. Zawsze wtedy strona rosyjska będzie mogła powiedzieć, że coś zostało podrzucone lub zabrane i że to nie była ich wina' ocenia Święczkowski. ... Zdaniem mec. Bartosza Kownackiego, kwestią wyczyszczenia szczątków Tu-154M powinna zająć się warszawska prokuratura okręgowa, która prowadzi obecnie postępowanie w sprawie niszczenia wraku polskiego samolotu. ... Wczoraj Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zadeklarował tylko, że jest gotów przystąpić do technicznych uzgodnień ze stroną polską dotyczących przekazania wraku Tu-154M. Moskwa zaznacza jednak, że jest on dowodem w rosyjskim śledztwie i pozostanie tam do czasu zakończenia sprawy. A to może oznaczać, że na wydanie szczątków samolotu poczekamy lata." Fakt dnia 11 kwietnia 2012: "Dlaczego Jarosław Kaczyński, który dotąd ważył słowa, po dwóch latach od tragedii mówi niemal wprost, że w Smoleńsku zamordowano prezydenta? Prezes PiS opiera się m.in. na dokonanych w ostatnich miesiącach analizach polskich naukowców z USA i Australii, którzy pracowali na zlecenie zespołu parlamentarnego. Czy te 'dowody zamachu' są wiarygodne? Jak dotąd żaden inny naukowiec ich nie podważył, ani nie potwierdził. Naukowcy, m.in. profesor Wiesław Binienda, twierdzą, że tajemnicze wstrząsy w samolocie, które zarejestrował zamontowany w tupolewie amerykański rejestrator lotu, to odgłosy dwóch eksplozji. Ich wątpliwości budzi też kwestia złamania skrzydła tupolewa przez brzozę. Z przeprowadzonych przez tych ekspertów symulacji wynika, że skrzydło maszyny przy zderzeniu z drzewem o średnicy 40 centymetrów nie mogło się przełamać i odpaść, a co najwyżej zostałoby nieznacznie uszkodzone. Pytania rodzi też kwestia statecznika z tupolewa, który z nieznanych przyczyn został przeniesiony w inne miejsce już po upadku maszyny. Fakt zebrał najważniejsze przesłanki, które mają świadczyć o tym, że katastrofa nie była nieszczęśliwym wypadkiem. 1. Kontrolerzy celowo zmylili załogę? Załoga kontroli lotów z Siewiernego wiedziała, że jest gęsta mgła, ale pozwoliła Polakom lądować. ... Naszej załodze podawali błędne namiary, upewniając ich do końca, że podchodzą poprawnie, choć w rzeczywistości samolot leciał inaczej. Do dziś nie chcą nam pokazać zapisów wideo ich pracy. 2. Naukowcy: Na pokładzie były dwie eksplozje. Naukowcy, w tym prof. Wiesław Binienda i Kazimierz Nowaczyk z USA stwierdzili na podstawie analizy danych z urządzeń TAWS i FMS, że samolot nie zszedł poniżej 20 metrów, a w odległości 714 m od progu pasa nastąpiły dwa wstrząsy, po czym zanikło zasilanie elektryczne, a komputer pokładowy przestał działać. 3. Brzoza nie mogła złamać skrzydła. Skrzydło tupolewa lecącego z taka prędkością jak 10 kwietnia nie mogłoby zostać złamane przez brzozę o średnicy 40 cm. Skrzydło zostałoby tylko nieznacznie uszkodzone - tak wykazali amerykańcy naukowcy po przeprowadzeniu symulacji. Dodatkowo, w nowych odczytach z czarnych skrzynek nie ma zanotowanego odgłosu uderzenia w brzozę, jak twierdził rosyjski MAK. 4. Przenieśli statecznik po upadku maszyny. Zdaniem prof. Kazimierza Nowaczyka z USA, który porównał na podstawie zdjęć satelitarnych położenie szczątków samolotu po katastrofie, lewy statecznik w tajemniczy sposób w ciągu dwóch dni przemieścił się o aż 50 metrów. Zdaniem naukowca, podważa to przekazany przez Rosjan przebieg ostatniej fazy lotu, bo MAK odtwarzał ją m.in. na podstawie rozmieszczenia szczątków po wypadku. 5. Zmanipulowane nagrania z czarnych skrzynek. Rosjanie do tej pory nie oddali nam oryginałów nagrań z czarnych skrzynek samolotu, nie możemy więc z całą pewnością stwierdzić, czy znany nam zapis lotu, rozmów oraz odgłosów rejestratorów jest prawdziwy. Poza tym w pierwszej wersji brakowało kilkunastu sekund nagrania".
11 kwietnia 2012 roku wp.pl zamieszcza wywiad z Joachimem Brudzińskim, gościem 'Kontrwywiadu' RMF FM: "... 'Oficjalny przekaz dotyczący Smoleńska jest wypucowany jak szczątki wraku na drugą rocznice katastrofy ... Państwo polskie zostało upokorzone przez Rosjan i kabotyństwo Sikorskiego. To, jak Sikorski, Arabski i Miller, za zgodą Tuska, potraktowali osobę prezydenta Kaczyńskiego i towarzyszące mu osoby, będzie musiało zostać rozliczone przez sąd ... Winni poniosą odpowiedzialność ...'. Brudziński przyznał, że wierzy w tezę o dwoch wybuchach na pokładzie tupolewa. 'Wierzę, dopóki ona nie zostanie podważona ... minister spraw zagranicznych dowiaduje się właśnie, że w dniu, w którym najważniejsza osoba w państwie, czyli prezydent Rzeczpospolitej, jest w Rosji, nie działają komputery, a pan redaktor mnie pyta o to, czy oni zostali zdradzeni... ci, którzy dzisiaj za to w sposób polityczny i moralny ponoszą odpowiedzialność, również poniosą odpowiedzialność karną ... Uważam, że te osoby, które wymieniłem ponoszą chociażby odpowiedzialność za tak zwane zaniechania urzędnicze ... prędzej czy później będzie musiało być również rozliczone poprzez działania niezależnego sądu, niezależnej prokuratury' ...".
12 kwietnia 2012 roku 'Gazeta Polska Codziennie' zamieszcza wywiad z Antonim Macierewiczem, ktory byl gościem Doroty Kania: "... Premier Donald Tusk i p.o. prezydent Bronisław Komorowski od pierwszych dni po smoleńskiej katastrofie byli informowani o tym, co się dzieje na smoleńskim lotnisku. Wiedzieli, w jaki sposób Rosjanie potraktowali ciała ofiar, wiedzieli, że jest niszczony wrak Tu-154M, wiedzieli, że będący na lotnisku w momencie tragedii świadkowie słyszeli eksplozje. Wiedza ta była dostępna także m.in. szefowi MSZ-etu Radosławowi Sikorskiemu, szefowi MON-u Bogdanowi Klichowi i szefowi MSWiA Jerzemu Millerowi. Rano 10 kwietnia 2010 r. oficerowie BOR-u, którzy przyjechali na smoleńskie lotnisko z Katynia, zrobili zdjęcia i filmy szczątków Tu-154M oraz ciał ofiar. Materiały te zostały później przekazane pocztą specjalną do Polski i zostały zakwalifikowane jako ściśle tajne. Także po katastrofie nasze służby dokumentowały to, co się dzieje na miejscu i z wrakiem tupolewa, który był niszczony przez rosyjskie służby - działania Rosjan na smoleńskim lotnisku zostały sfilmowane, a materiały trafiły do Polski. Donald Tusk jako zwierzchnik służb specjalnych był na bieżąco informowany o tych ustaleniach, które poczynili w Rosji podlegli mu funkcjonariusze polskich służb. Biuro Ochrony Rządu, które podlega ministrowi spraw wewnętrznych, przekazywało raporty Jerzemu Millerowi, a służby dyplomatyczne o sytuacji w Smoleńsku informowały na bieżąco Radosława Sikorskiego. Szczegółowe informacje na ten temat trafiały do Bronisława Komorowskiego jako p.o. zwierzchnik sił zbrojnych. Przedstawiciele polskich służb specjalnych byli obecni w Smoleńsku i w Moskwie przez pierwsze tygodnie po katastrofie, także na nocnej naradzie przeprowadzonej w nocy z 10 na 11 kwietnia w Smoleńsku. Prowadził ją przewodniczący Komitetu Śledczego przy Prokuraturze Generalnej Federacji Rosyjskiej gen. Aleksander Bastrykin. Jako goście w naradzie udział wzięli prokurator Ireneusz Szeląg oraz szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej Krzysztof Parulski, który zgodził się, by polscy prokuratorzy nie uczestniczyli w sekcjach zwłok ofiar katastrofy. Polski rząd nie podjął żadnych działań, by badaniem katastrofy zajęli się międzynarodowi eksperci. 'Trzeba również przypomnieć, że premier oraz zespół rządowy ds. zbadania katastrofy mieli wgląd w raport płk. Mirosława Milanowskiego, który jednoznacznie wskazuje stronę rosyjską jako winną smoleńskiej tragedii. Rząd postanowił tę sprawę ukryć - to wskazuje, że Donald Tusk współdziała w ukrywaniu dowodów tej zbrodni. Zdecydowane stanowisko rządu pozwoliłoby na wyjaśnienie wszystkich okoliczności oraz na potwierdzenie tez naukowców, którzy przeprowadzili badania na zlecenie zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn smoleńskiej katastrofy', mówi nam Antoni Macierewicz, przewodniczący zespołu".
12 kwietnia 2012 roku PAP zamieszcza odpowiedz dwoch prokuratur wojskowych na zarzuty Zespolu Parlamentarnego Macierewicza: " 'Pomimo przekazywania przez prokuraturę na bieżąco, w rozmaitych formach, wszelkich istotnych informacji na ten temat, dostrzec należy, że fundamentalne ustalenia tego postępowania przygotowawczego są pomijane w debacie publicznej; sprzyja to tworzeniu rozmaitych hipotez najczęściej nieodnoszących się do dowodów śledztwa', głosi oświadczenie podpisane przez prok. Mateusza Martyniuka z PG i płk. Zbigniewa Rzepę z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. ... W komunikacie przypomniano m.in., że już rok temu prokuratura informowała, iż zgromadzony w sprawie materiał dowodowy 'nie dostarczył podstaw do przyjęcia, by katastrofa była wynikiem zamachu'. 'Kolejny rok śledztwa nie przyniósł jakichkolwiek ustaleń, które powodowałyby konieczność zmiany tego stanowiska' - napisali prokuratorzy...".
12 kwietnia 2012 roku 'Gazeta Wyborcza' zamieszcza sprostowanie do raportu Zespolu Macierewicza: (Aleksandra Pezda, 2012-04-12, http://m.wyborcza.pl/wyborcza/) " Szef biura Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154M z 10 kwietnia 2010 r. Bartłomiej Misiewicz rozesłał do różnych redakcji sprostowanie dotyczące relacji z dwuletniej pracy zespołu Macierewicza. Oryginalny materiał z tych prac dostała Polska Agencja Prasowa i na tej podstawie sformułowała 7 kwietnia informację: 'Dwa silne wstrząsy na pokładzie samolotu - na lewym skrzydle i wewnątrz kadłuba, a nie zderzenia z brzozą były - w ocenie parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej - przyczyną wypadku samolotu prezydenckiego 10 kwietnia 2010 r.'. Jedną z tez raportu było, że TU-154M nie uderzył w brzozę, a katastrofa zaczęła się wcześniej od - właśnie: od wstrząsów, jak podaje PAP, czy od wybuchów? Misiewicz pisze, że PAP podaje informacje 'nieprawdziwe'. Jego zdaniem istotne jest, że chodzi nie o wstrząsy, ale o wybuchy: 'Zwracam się z prośbą o sprostowanie Państwa depesz i podanych informacji, tak aby były one zgodne z tezami zawartymi w podsumowaniu prac Zespołu Parlamentarnego' - pointuje ...".
Dnia 14 kwietnia 2012 roku nadal
prowadzimy cztery strony o Katastrofie Smolenskiej w 2010 roku mimo zaatakowania
mojego komputera przez hakerow w dniu 12 kwietnia 2012 roku i czasowego
uniemozliwienia polaczenia z siecia (IP adres). Dnia 13 kwietnia 2012
roku parlamentarny zespół ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M przyjął
stanowisko, w którym odnosi się do czwartkowego oświadczenia rzeczników
prokuratury wojskowej i generalnej, wg PAP: "... W debacie publicznej dot. śledztwa w
sprawie katastrofy smoleńskiej pomijane bądź zniekształcane są istotne fakty -
ocenili rzecznicy. Prokuratorzy przypomnieli, że według obecnych ustaleń
śledztwa nic nie wskazuje, aby katastrofa smoleńska była wynikiem zamachu.
Ponadto, jak dodali, badania polskich specjalistów nie wykazały żadnych
ingerencji w zapisy 'czarnych skrzynek' samolotu.
'Stanowisko prokuratury zawiera szereg niekonsekwencji i
wewnętrznych sprzeczności, które wprowadzają w błąd opinię publiczną, mają na
celu ukrycie zaniechań oraz błędów prokuratury ... W szczególności dotyczy to
badania wraku i czarnych skrzynek jako kluczowych dowodów oraz wiarygodności
hipotezy o sprawstwie osób trzecich jako winnych śmierci polskiej elity
narodowej' ... prokuratura odpowiedzialna jest za
niedopełnienie obowiązków, ponieważ nie wykonała 'niezbędnych i wymaganych
przepisami kodeksu postępowania karnego czynności'. ... 'Dotyczy to przede
wszystkim zabezpieczenia w dniu 10 kwietnia 2010 roku wokół lotniska Siewiernyj
w Smoleńsku miejsca katastrofy i znajdującego się tam materiału dowodowego, a
zwłaszcza zwłok ofiar, wraku samolotu, lotniska i urządzeń nawigacyjnych oraz
okolic, a zwłaszcza terenu podejścia do lądowania z zachowaną wówczas w
pierwotnym stanie roślinnością i ukształtowaniem terenu'... prokuratorzy
nie uczestniczyli w oględzinach miejsca katastrofy, a także nie wzięli udziału w
dokonywanych przez rosyjskich funkcjonariuszy sekcjach zwłok (z wyjątkiem
prezydenta) i nie zrobili tego także po powrocie ciał ofiar do Polski mimo próśb
rodzin ofiar. 'Charakter manipulacyjny mają stwierdzenia, że prokuratura
dopełniła obowiązków polegających na zbadaniu pozostających w Rosji dowodów w
tym wraku i czarnych skrzynek. W rzeczywistości nie sposób uznać działań
prokuratury za wystarczające'... Zarzucili też prokuratorom, że nie dokonali
pełnej identyfikacji wszystkich części wraku, ich opisu i inwentaryzacji.
'Prokuratura nie wie nawet, na ile części wrak się rozpadł, nie
próbowała dokonać rekonstrukcji wraku poprzez nałożenie pozostałych części na
model samolotu, by sprawdzić, jak naprawdę dokonywał się proces rozpadu samolotu
i by zidentyfikować te miejsca, gdzie rozpad ten się rozpoczął. Badania takie są
niezbędne, by móc rzeczywiście ocenić, co i dlaczego się wydarzyło, i są
podstawową czynnością wykonywaną w wypadku katastrof samolotowych. Prokuratura
jednak tego zaniechała'...". I dnia 14 kwietnia 2012 roku
artykul w
'Niezalezna.pl', gdzie A. Macierewicz pyta: Jeśli to
nie był zamach, to co?
"Wiemy już, że ani błąd pilota, ani brzoza nie
spowodowały tragedii. I wiemy, że na pokładzie mogło dojść do eksplozji. ... To,
co się stało na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r., najlepiej
oddaje konkluzja raportu nr 456 firmy Grzegorza Szuladzińskiego Analytical
Servis Company. 'Najprawdopodobniejszą przyczyną katastrofy były dwa wybuchy tuż
przed lądowaniem. Jeden z nich miał miejsce na lewym skrzydle, około połowy jego
długości, i spowodował wielkie lokalne zniszczenie, w rezultacie rozdzielając
skrzydło na dwie części. Efekt wtórny to naruszenie wiązań między frontowym
kadłubem i resztą statku powietrznego. Drugi wybuch, wewnątrz kadłuba,
spowodował jego gruntowne zniszczenie i rozczłonkowanie. Samo lądowanie (czy
upadek) w terenie zadrzewionym, wszystko jedno jak nieudane i pod jakim kątem,
nie mogło w żadnym wypadku spowodować takiego rozczłonkowania konstrukcji, które
zostało udokumentowane'. ... Bardzo trudno było przyjąć do wiadomości, że Lech
Kaczyński i wielka część polskiej elity zostali zamordowani z zimną krwią. ...
miesiąc temu otrzymałem pierwszy projekt raportu nr 456 autorstwa firmy
Analytical Servis Company Grzegorza Szuladzińskiego z Sydney, ... analiza
Szuladzińskiego pasowała do badań, które wcześniej przeprowadzili i zespół prof.
Kazimierza Nowaczyka, i prof. Wiesław Binienda, i wreszcie inni nasi eksperci.
... Zespół prof. Nowaczyka przeanalizował więc na podstawie zapisów systemów
TAWS i FMS pionową i poziomą trajektorię lotu oraz wykazał, że po pierwsze
Tu-154M nigdy nie uderzył w brzozę, gdyż przeleciał kilkanaście metrów nad nią,
po drugie zaś gwałtowna zmiana kursu samolotu przed samą katastrofą dokonała się
wcale nie zaraz za brzozą, lecz ponad 140 m dalej. Badania zespołu wskazują, że
samolot nigdy nie zszedł poniżej 20 m nad poziomem pasa lądowania, następnie,
odchodząc na drugi krąg, wzbił się na 36 m. I tu dochodzimy do najważniejszego
odkrycia prof. Nowaczyka, który wnikliwie zbadał zapisy rejestratora parametrów
lotu. Okazało się, że rejestrator zanotował dwa silne wstrząsy, do których
doszło za brzozą. Badanie FMS wykazało z kolei, że samolot rozpadł się
ostatecznie w powietrzu mniej więcej na wysokości 15 - 17 m, gdy na skutek
utraty zasilania elektrycznego doszło do unieruchomienia wszystkich przyrządów
nawigacyjnych. Prof. Wiesław Binienda związany z NASA udowodnił z kolei, że
skrzydło nie mogło zostać odłamane przez brzozę. Przeciwnie, eksperymenty
prowadzone przez laboratorium prof. Biniendy oparte na programach badawczych
NASA udowodniły, że uderzenie skrzydła Tu-154M w brzozę przecina ją bez
uszczerbku dla zdolności nawigacyjnych samolotu. Na eksplozję wskazywała
wreszcie rekonstrukcja kształtu samolotu w trakcie katastrofy, wykonana na
podstawie zdjęć części i odłamków samolotu leżących na miejscu tragedii. Ta
benedyktyńska praca wykonana przez bardzo nieliczny zespół pozwoliła wyodrębnić
najbardziej prawdopodobne miejsca eksplozji - na lewym skrzydle i w przedniej
części lewego centropłatu. ... Mieliśmy też niemal od początku inne dowody
wskazujące na to, że do katastrofy doszło w powietrzu, a słynna brzoza nie miała
z nią nic wspólnego. Najważniejszym była relacja żony jednego z posłów lecących
samolotem, który w ostatnich sekundach zdążył zatelefonować do niej. Jak
opowiadała już 11 kwietnia w ABW, na nagraniu, które odsłuchała z poczty
telefonicznej ok. 9:15 - 9:30, słychać było, jak mąż woła do niej: 'Asiu, Asiu'.
W tle słychać było szum wiatru wdzierającego się do samolotu i narastający krzyk
przerażonych ludzi. A równocześnie słychać było trzask łamiących się ścian
samolotu, 'jakby pękających wafli'. Nagranie trwało 3 - 4 s i mimo obietnic ABW
nigdy nie zostało odzyskane z poczty głosowej. Jeszcze dobitniej o przebiegu
katastrofy mówi por. Artur Wosztyl, pilot jaka-40 wiozącego dziennikarzy, który
wylądował na Siewiernym 40 min przed tupolewem. Wosztyl, który stał na lotnisku
w pobliżu swojego jaka, w odległości mniej więcej 300 m od tragedii, mówi, że
słyszał, jak 'silniki Tu- 154M nagle zwiększają obroty, a następnie zabrzmiały
trzaski, huki i detonacje. Po nich słychać było dźwięk zamierających silników. I
zapanowała cisza'. Relacje pozostałych świadków są identyczne lub bardzo
podobne. Większość z nich słyszała detonacje, a niektórzy widzieli także błysk
wybuchu wokół lecącego samolotu. ... raport Grzegorza Szuladzińskiego to
hipoteza, która powinna być zweryfikowana badaniami wraku i oryginałów zapisów z
czarnych skrzynek. Wątpię jednak, by to się udało ... Dlaczego nie dopuszczono
do sekcji zwłok amerykańskich ekspertów sprowadzonych przez rodziny i dlaczego
karze się prokuratorów próbujących nawiązać kontakt ze służbami amerykańskimi w
celu wyjaśnienia tragedii? I wreszcie dlaczego rząd Tuska odrzucił wszelkie
propozycje USA, NATO i UE uczestniczenia przez ich ekspertów w badaniu
katastrofy, a jego rzecznik nazywa rozmowy z kongresmenami USA i starania na
rzecz powołania komisji międzynarodowej 'zdradą stanu'? ... Nigdy nie zapomnę
przemówienia premiera Tuska straszącego Polaków wojną z Rosją, jeśli będą się
domagali prawdy, oraz wzruszających deklaracji pani minister Kopacz ... nie
koncentrujemy się na polemikach z raportami Anodiny czy komisji Jerzego Millera.
Wiemy, że są fałszywe, a eksperci Millera napisali raport, nawet nie badając
skrzydła i brzozy, które miały być przyczyną katastrofy. Takie lekceważenie
nauki, prawa i własnych obowiązków dyskwalifikuje te ustalenia. Dziś
koncentrujemy się na analizie hipotezy eksplozji jako przyczyny katastrofy, bo
jest to jedyna hipoteza w pełni wyjaśniająca to, co się stało, i nikt nie
przedstawia wiarygodnej alternatywy. ... Ale też przychodzi czas na pytania: kto
jest za to odpowiedzialny? ... skąd Radosław Sikorski już dwie minuty po
katastrofie wiedział, że nikt jej nie przeżył, wszyscy zginęli, a przyczyną
tragedii były błędy pilotów? Bo jeśli prezydent Lech Kaczyński i polska elita
zginęli w zamachu, to wiedza ministra Sikorskiego staje się straszliwym dowodem
współodpowiedzialności rządu Donalda Tuska za tę tragedię".
Dnia 15 kwietnia 2012 roku wybitny autorytet Stefan Niesiolowski podsumował w programie '7. Dzień Tygodnia' w Radiu Zet: "... Te pisowskie lizusy mówią cały czas o zamachu. ... To uporczywie podkładane chamstwo. Teza, że była bomba w samolocie znaczy tyle, że podłożyli ją Polacy, bo leciał z Warszawy. Ciekawe co ten geniusz Macierewicz powie na to...".
Dnia 16 kwietnia 2012 roku PAP i IAR/Rzeczpospolita podaly: "... Musimy bez żadnych wątpliwości ustalić, czy doszło do zamachu, mówi Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla 'Gazety Polskiej'. Fragmenty jego wypowiedzi przytacza poniedziałkowa 'Gazeta Polska Codziennie' (16 kwietnia 2012). Zapytany, czy dopuszcza hipotezę, że źródło lub pomysłodawca ewentualnego zamachu są z Polski, Kaczyński odpowiada, że 'uczciwe śledztwo powinno uwzględniać również taką wersję zdarzeń, bo tak też mogło być. Jednak do zbadania tego konieczne jest uchwalenie odrębnej ustawy'. Według rozmówcy 'Gazety Polskiej' - 'tylko specjalne prawo pozwoli na skuteczne i wnikliwe śledztwo. Musimy bez żadnych wątpliwości ustalić, czy doszło do zamachu, czy nie. Jeśli się to potwierdzi, to będzie oznaczało, że mamy do czynienia z aktem terroru porównywalnym do ataku z 11 września. Nie chodzi o liczbę osób, ale o skalę. W cywilizowanym świecie nie było takiego wydarzenia jak likwidacja całego przywództwa jakiegoś państwa'. Zdaniem Kaczyńskiego 'nawet jeśli Tusk nie ma nic wspólnego z tragedią z 10 kwietnia, to sparaliżował śledztwo ... redukuje pozycję naszego kraju ...'." Ponadto 16 kwietnia 2012 roku "Andrzej Seremet uważa, że ekshumacje wszystkich 96 ofiar katastrofy smoleńskiej są niezasadne. Dodaje jednak, że decyzje w tej sprawie będą podejmować prowadzący śledztwo - czytamy w 'Rzeczpospolitej'. Prokurator generalny w rozmowie z gazetą mówi, że ekshumacje, do których doszło do tej pory były konieczne po analizie dokumentacji, którą przesłała nam strona rosyjska...". TVN24 dnia 16 kwietnia 2012: "...'Kolaborantem Moskwy i zdrajcą jest premier Donald Tusk', powiedział w 'Kawie na ławę' w TVN24 ... Zbigniew Girzyński, komentując piątkową awanturę w sejmie. Wtedy to Donald Tusk zarzucił PiS, że proponując uchwałę ws. oddania wraku Tu-154M 'są zdrajcami i odwołują się do cara'. Wicepremier ... zaproponował natomiast powołanie 'komisji autorytetów' do zbadania katastrofy smoleńskiej".
Dnia 16 kwietnia 2012 roku Jarosław Kaczyński mówił w TVP Info: "... 'to co się działo przed katastrofą, sam lot, sprowadzenie przez Rosjan samolotu, przyczyny katastrofy, to co działo się po katastrofie, wygląda w ten sposób, że w tej chwili - to może się jeszcze zmienić - jedyną teorią, która to wszystko razem tłumaczy to teoria wybuchu, zamachu'. 'Niezależnie od tego kto jest za to odpowiedzialny. Tylko i wyłącznie zamach. Jeśli ktoś ma inne, logiczne wytłumaczenie to chętnie posłucham' ... 'Przykro mi to mówić, ale nie wierzę w śledztwo polskiej prokuratury'...".
Dnia 17 kwietnia 2012 roku Bronislaw Komorowski mówił w TVN24: "... że w sprawie katastrofy ważne były ustalenia komisji Jerzego Millera. 'Bardzo łatwo jest je zakwestionować, ale warto pamiętać o tym, że kwestionuje się w ten sposób opinie uprawnionych do tego organów władzy państwa polskiego. A więc kwestionuje się werdykt państwa polskiego' ... 'ustalenia komisji Millera to twardy efekt pracy polskich ekspertów'. Pytany, czy prokuratura powinna reagować na fantastyczne teorie na temat tragedii sprzed dwóch lat, odpowiedział, iż nie ma na nie rady ...".
Dnia 18 kwietnia 2012 roku wybitny autorytet Tadeusz Mazowiecki mówił w TVP Info, wg PAP: "... 'Cieszy mnie to, że zmiana Polski jest ogromna, że się zakorzeniła ... Chciałbym, żeby niektóre części Kościoła nie dały się wmanewrować w kłamstwo smoleńskie. Bo z wypadku robi się zamach. Kościół nie powinien tego żyrować' (lub 'Dziś zwracam się do Kościoła o to, by niektóre jego części nie dawały się wmanewrowywać w tę politykę kłamstwa smoleńskiego. Bo z wypadku robi się zamach. Kościół nie powinien tego żyrować') ...". Prezydent USA Franklin Delano Roosevelt kiedyś powiedział: 'W polityce nic nie zdarza się przypadkowo. Jeśli jednak się zdarzy, bądźcie pewni, że tak zostało zaplanowane'.
Dnia 19 kwietnia 2012 roku Donald Tusk jako Premier RP mowi, wg PAP: "... W Polsce powstaje nowy front zimnej wojny wewnętrznej, dlatego 'celem mojego rządu będzie zapewnienie poczucia bezpieczeństwa wszystkim Polakom, nie tylko wobec kryzysu ekonomicznego, ale także politycznego' ... że przez ostatnie cztery lata, miał zaszczyt być premierem polskiego rządu, 'mimo różnych dramatycznych sytuacji, a jednej szczególnie tragicznej ...' dziś ... 'równocześnie powstaje nowy front takiej na razie ciągle zimnej wojny wewnętrznej... Słowa, które padają w ostatnich dniach, mogą mieć swoje konsekwencje i ci, którzy je dzisiaj wypowiadają - mówię o tych twardych słowach czasami pełnych nienawiści i agresji, słowa, które godzą bezpośrednio w serce Polski, w taki jednoznaczny interes narodowy Polski i Polaków - te słowa mogą mieć także niestety swoje praktyczne konsekwencje ... Żarty się kończą i' ...". Prezydent USA Franklin Delano Roosevelt kiedyś powiedział: 'W polityce nic nie zdarza się przypadkowo. Jeśli jednak się zdarzy, bądźcie pewni, że tak zostało zaplanowane'.
Dnia 19 kwietnia 2012 roku Stefan Niesiolowski, Jaroslaw Kaczynski i Andrzej Halicki odniesli sie do wypowiedzi Antoniego Macierewicza: "... 'Moim zdaniem Macierewicz jest niepoczytalny'. Tymi słowy Stefan Niesiołowski skomentował w 'Kropce nad I' w TVN24 słowa Antoniego Macierewicza, który mówił, że sytuacja w której 'ginie cała elita i odcięta zostaje głowa narodu' jest 'wypowiedzeniem wojny'...". W niedzielę Antoni Macierewicz mówił w Krośnie: 'Czymże innym jest sytuacja, w której ginie cała elita, w której odcięta zostaje głowa narodu? To jest wypowiedzenie wojny, nawet, jeżeli kolejny atak będzie odłożony o rok, dwa, pięć, to trzeba sobie zdawać sprawę - to jest wypowiedzenie wojny', wedlug 'wp.pl'. 'Jeśli chodzi o tę wypowiedź, to chcę powiedzieć jasno: my nie planujemy żadnej wojny, natomiast odrzucamy taką postawę, która gdyby na przykład została przyjęta przez narody i elity Estonii, Łotwy, czy Litwy, to te państwa dzisiaj nie byłyby nawet okręgami autonomicznymi w ramach Rosji, a są państwami niepodległymi, członkami NATO i UE', powiedział na czwartkowej konferencji prasowej Jaroslaw Kaczynski. 'Nie planujemy żadnej wojny, i nie uważam, żeby tutaj wojna została wypowiedziana, natomiast walkę o prawdę będziemy kontynuować'. Na wcześniejszej konferencji prasowej polityk Andrzej Halicki zaapelował, by instytucje zajmujące się 'porządkiem prawnym przyjrzały się temu, co czynią liderzy ... z Jarosławem Kaczyńskim na czele ... o namawianie do posługiwania się "retoryką wojenną".' Jozef Pilsudski kiedyś powiedział: 'I staję do walki, tak jak poprzednio, z głównym złem państwa: panowaniem rozwydrzonych partyj i stronnictw nad Polską, (oraz) zapominaniem o imponderabiliach, a pamiętaniem tylko o groszu i korzyści', wg 'Kurier Poranny', odczyt z dnia 11 maja 1926.
Dnia 20 kwietnia 2012 roku walka o
wyjasnienie przyczyn katastrofy smolenskiej w 2010 roku trwa: "... Polska skłócona jest w interesie
wszystkich. Cieszą się Rosjanie, kiedy Polacy się żrą między sobą, cieszy się
Unia Europejska, cieszą się Niemcy, nasi sąsiedzi z zachodu, że Polska się żre
między sobą. ... mówi o smoleńskim sporze ... Jan Bury gość Kontrwywiadu RMF
FM." Rafał Grupiński, ... "powiedział w Programie Trzecim Polskiego Radia, że
prezes PiS przekroczył wszelkie granice zarzucając politykom Platformy zdradę
narodową w kontekście katastrofy smoleńskiej. Zdaniem Grupińskiego Kaczyński
podżegał też do niepokojów społecznych. Szef klubu Platformy Obywatelskiej
powiedział, że Jarosław Kaczyński złamał prawo i w związku z tym prokuratura
powinna wszcząć przeciwko niemu postępowanie z urzędu". 'Gazeta Polska
Codziennie': "Do dziś nie wiadomo, gdzie jest dokument, w którym
rząd polski godzi się na oddanie Rosji śledztwa smoleńskiego. Nie wiadomo, kto
go podpisał. Do niedawna premier twierdził, że takiego dokumentu po prostu nie
ma. Dziś nie chce go ujawnić, mimo że sąd go do tego zobowiązał. Trzy dni po
katastrofie smoleńskiej rząd polski zgodził się na prowadzenie postępowania
według konwencji chicagowskiej. Podpisanie wspomnianej konwencji sprawiło, że
Federacja Rosyjska w dalszym ciągu zwleka z oddaniem wraku samolotu, oryginałów
czarnych skrzynek oraz innych materiałów dowodowych. Pomimo decyzji
Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie rząd nie chce ujawnić
dokumentów, na których podstawie doszło do przekazania śledztwa. Z
naszych informacji wynika również, że premier ma zamiar złożyć kasację od
wyroku". 'Fakt': "...Joanna Racewicz ..., Barbara Stasiak, generałowa Lucyna
Gągor i Małgorzata Szmajdzińska ... na własną rękę prowadzą śledztwo w sprawie
przyczyn katastrofy tupolewa. 'Ta sprawa powinna zostać wyjaśniona przez grono
niezależnych ekspertów...' uznały, że wiele przedstawionych przez rządową
komisję Jerzego Millera przyczyn trzeba wyjaśnić dokładniej, a teorii
zagranicznych profesorów przedstawianych przez zespół Antoniego Macierewicza nie
można z góry odrzucać".
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zaapelował
"do tych, którzy w katastrofie smoleńskiej doszukują się spisku czy zamachu, by
jeśli nie potrafią szanować przedstawicieli rządu, przynajmniej szanowali
polskie państwo, bo jest ono wspólnym dobrem. Gowin na konferencji prasowej w
Białymstoku...".
Antoni Macierewicz apeluje zas
do Donalda Tuska na wiecu w Sali Lustrzanej w Tarnowie w dniu 19
kwietnia 2012 roku:
"... do tragedii nie doszło dlatego, że samolot uderzył
w ziemię, ale dlatego, że rozpadł się w powietrzu i jego szczątki uderzyły w
ziemię... To z czym mamy do czynienia dzisiaj to bezradność oszustów i
kłamców... W konstrukcji tego kłamstwa uczestniczyli nie tylko eksperci
rosyjscy, ale też przedstawiciele Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa
Państwowego. I chcę postawić kropkę nad i: jednym z głównych odpowiedzialnych
jest Marek Lasek. ... O ich intencjach ... najlepiej świadczy wstrząsający list
z 2 lutego 2011 r. do ministra transportu, w którym 'M. Lasek i 14 ekspertów
zajmujących się tym badaniem wraz z Edmundem Klichem podpisało się pod
stwierdzeniem, że w ogóle nie badali wraku, bo im pan Edmund Klich
to uniemożliwił. W ogóle go nie badali'... Niech Pan Sikorski
powie nam skąd on wiedział 4 minuty po tej tragedii, że wszyscy zginęli. Bo tu
tkwi właśnie tajemnica tego, co się naprawdę wydarzyło i kto trzyma klucze do
tej tajemnicy. Jak będziemy znali nazwisko człowieka, od którego
pan minister Sikorski dowiedział się, że wszyscy zginęli, to będziemy wiedzieli
dużo więcej o tym , kto naprawdę jest odpowiedzialny za tę straszliwą
tragedię. ... Macierewicz krytykował też prokuraturę, prowadzącą
śledztwo. Między innymi za odstąpienie od przewidzianej prawem konieczności
dokonania w Polsce sekcji zwłok ofiar. ... 'Fizyczny przebieg wydarzeń nie
przesądza w żaden sposób o sensie politycznym tego, co się wydarzyło. Ten sens i
przebieg polityczny trzeba dopiero zbadać... Dlatego nigdy nie wypowiedziałem
słowa 'zamach'. Bo ja nie wiem czy to był zamach. To trzeba
sprawdzić. To jest bardzo prawdopodobna hipoteza. Tak jak prawdopodobną hipotezą
przebiegu zdarzeń są dwie eksplozje'. ... 'Tym bardziej nie
oznacza to, że jesteśmy w stanie wskazać, kto takiego ewentualnego zamachu
dokonał. Możliwości jest wiele, wbrew strachowi Donalda Tuska,
który widać wie, kto naprawdę jest sprawcą i dlatego się tak boi. I dlatego mamy
ten straszliwy szantaż psychiczny i medialny wobec nas wszystkich, żebyśmy nawet
nie pomyśleli głośno, kto by to mógł być. Bo oni to już wiedzą...'. 'Cofnijcie się z drogi cenzury, przemocy, strachu i
przymusu ... Jeśli pan Tusk myśli, że nas jako naród zastraszy, to się głęboko
myli. Silniejsi niż on nas straszyli!' Z satysfakcją natomiast witał poseł
Macierewicz dwa ważne głosy, profesora Żylicza, głównego prawnika komisji
Millera i prof. Michała Kleiber, prezesa Polskiej Akademii Nauk, którzy zdaniem
Macierewicza 'domagają się powołania komisji ekspertów z dopuszczeniem na
pełnych prawach tych ekspertów, którzy pracują dla zespołu
parlamentarnego'."
Pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy Tu-154M,
mec. Stefan Hambura, w liście do Prokuratora Generalnego wnioskuje o
zweryfikowanie związków ze służbami ZSRR m.in. następujących osób: Tatiana
Anodina, Oleg Jermołow, Aleksiej Morozow, pułkownik Nikołaj Krasnokucki - były
dowódca bazy w Smoleńsku oraz zastępca dowódcy bazy w Twerze, podpułkownik Paweł
Plusnin - kontroler wieży, major Wiktor Ryżenko - kontroler systemu lądowania,
Łubancew vel Łobancew W. W. - pomocnik kierownika lotów, Bieniediktow Władimir -
major, oficer rozformowanego w 2009 r. lotniczego pułku wojskowo-transportowego
w Smoleńsku, Kurtiniec - major, oficer operacyjny jednostki w Twerze, Murawiow
Anatolij - pilot, dyspozytor lotniska Smoleńsk Jużnyj, Sipko Władimir - szef
bazy lotniczej garnizonu Migałowo w Twerze, przełożony płk. Krasnokutskiego.
Azrael Kubacki, dziennikarz gazety internetowej 'Studio Opinii' rozmawia z
Prof. Artymowiczem, negatywnie oceniajacym prace eksperta przy zespole
Macierewicza:
"Czy zajmował się Pan kiedykolwiek badaniem katastrof
lotniczych?
Prof. Paweł Artymowicz, fizyk i pilot, Toronto: Nie, nie miałem okazji uczestniczyć do tej pory w badaniu katastrof w
ruchu lotniczym, podobnie zresztą...", wedlug http://wyborcza.pl/.
Krzysztof Łoziński, dziennikarz i publicysta, absolwent Wydziału Fizyki i
Matematyki Uniwersytetu Warszawskiego w programie 'Gość Radia Zet' odpowiedział:
'Moim zdaniem Kaczyński dąży w tej chwili do wywołania rozruchów i
przeprowadzenia puczu... Mówię to otwarcie, bo widzę ten plan ...'.
Dnia 21 kwietnia 2012 roku Jaroslaw Kaczynski oznajmil w audycji 'Przesłuchanie', wedlug RMF FM: "... 'Chcę poinformować, że mamy dokument z 27 stycznia 2010 roku, w którym wiceminister Kremer jest informowany o projekcie wyjazdu prezydenta Kaczyńskiego na uroczystości w Katyniu. Rząd o tym doskonale wiedział, można było jechać razem. To Tusk tego nie chciał... Tusk podjął wojnę z Lechem Kaczyńskim. Śmierć prezydenta była wynikiem tej gry. ... Dziś Tusk będzie łgał, bo od tego, czy prawda wyjdzie na jaw, zależy jego życie i wolność...'. 'Gdyby pojechali razem, to z całą pewnością nie doszłoby do katastrofy. To jest poza jakąkolwiek dyskusją'... '...Putin podjął grę przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Donald Tusk zamiast tę grę odrzucić, bo już ona zawsze była nie do przyjęcia, gdyż nie wolno grać przeciwko własnemu prezydentowi, ale z okazji 70. rocznicy Katynia, to ta niestosowność, to już jest bardzo łagodne określenie tej gry, Donald Tusk ją z chęcią przyjął, taka jest prawda i Donald Tusk przed tą prawdą nie ucieknie'. 'Nie grozi nam żadna wojna, grozi nam tylko kompletna degradacja i sytuacja kolonialna, która się będzie odbijała na interesach wszystkich poza niewielką warstwą...' ...".
Dnia 21 kwietnia 2012 roku prof. Marek Czachor z Katedry Fizyki Teoretycznej i Informatyki Kwantowej Politechniki Gdańskiej ujawnil 'Faktowi': "... 'Badamy ten materiał, który jest nam dostępny. Ale nie zależy nam na rozgłosie w mediach. Dlatego będziemy informować opinię publiczną dopiero po zakończeniu prac...'. Czy brzoza mogła urwać skrzydło tupolewa i doprowadzić do zmiany toru lotu samolotu w taki sposób, że doszło do katastrofy? Na to pytanie, przeprowadzając badania, testy i symulacje, chce odpowiedzieć grupa polskich naukowców. ... Dlatego przeprowadzą analizy tego, jak materiał, z którego zbudowane jest skrzydło tupolewa, zachowuje się w sytuacji zetknięcia z drzewem. Naukowcy chcą też na podstawie zdjęć szczątków maszyny zrekonstruować ostatnie chwile lotu tupolewa na smoleńskie lotnisko. ... Wolimy poczekać na solidne wyniki, oczywiście, jeżeli uda się je uzyskać, mając ograniczony dostęp do wiarygodnych danych ... O tym, że zbadaniem okoliczności wypadku powinna zająć się grupa niezależnych naukowców, mówił ostatnio szef Polskiej Akademii Nauk prof. Michał Kleiber. Zaproponował on także, aby przeprowadzić pełną symulację przebiegu katastrofy".
Dnia 22 kwietnia 2012 roku poslowie do Sejmu w dyskusji w TVN24: "... 'Były minister (Macierewicz) mówi o wypowiedzeniu wojny, mówi to druga osoba w PiS. I to mnie niepokoi jako obywatela. Zastanówmy się, gdzie ta polityka zmierza. Mam prawo bać się polityków wypowiadających wojnę mocarstwu nuklearnemu' mowi Kwiatkowski. Odniósł się on do wypowiedzi Antoniego Macierewicza, który na spotkaniu zorganizowanym przez Klub Gazety Polskiej w Krośnie 15 kwietnia, przedstawiał wyniki badań przyczyn katastrofy smoleńskiej. 'Macierewicz powiedział wyraźnie, że to był atak na Polskę ... Ten polityk poważnie mówił takie rzeczy... gdyby prezydent Kaczyński uszanował, że 7 kwietnia doszło do niezwykłego wydarzenia, że pamięć Polaków uczcił premier Polski i Rosji i nie chciał przykryć swoją wizytą tego wydarzenia, to do katastrofy by nie doszło' mówił Andrzej Rozenek (autor tej strony - czyli na zasadzie odwrotnosci: to do katastrofy doszlo, bo Prezydent nie wskazal na priorytetowe znaczenie wizyty polskiego Premiera??!). 'To wam zależy, żeby straszyć Polaków ... to równa polityka wobec wszystkich sąsiadów. To wy macie problem, bo potraficie rozmawiać z Rosją tylko na kolanach' dodał Girzyński. Eugeniusz Kłopotek dodał, że 'im dalej od 10 kwietnia 2010 roku, tym więcej wątpliwości ... To znakomita pożywka dla rodaków, którzy zaczynają wierzyć, że to był zamach. Czas najwyższy, by nasza prokuratura kończyła postępowanie. Dla uspokojenia sytuacji i uwiarygodnienia naszych władz, być może powołanie komisji nie związanej z żadną partią, byłoby słusznym rozwiązaniem' (dlaczego komisja niezaleznych naukowcow lub ekspertow ma uwiarygodnic wladze panstwowe??! - autor tej strony). 'Ta sprawa musi być dokładnie przebadana ... wyjaśnienie prawdy o Smoleńsku nie może być tożsame z wypowiedzeniem Rosji wojny ... Tego rodzaju wypowiedzi są szkodliwe. Taka wypowiedź bardzo buduje Putina i Rosję. Jeśli liczymy na ekspertów międzynarodowych to jaki poważny ekspert zapisze się do wyjaśnienia, jeśli będzie wikłany w wypowiedzenie wojny z Rosją' podkreślił Jacek Kurski".
Dnia 23 kwietnia 2012 roku Wiesław Jedynak, członek Komisji Badania Wypadków Lotniczych w dyskusji z Konradem Piaseckim w 'rmf24.pl': "... Wykluczam teorię o zamachu jako nie znajdującą oparcia w faktach... Załoga Tu-154 już na 25 minut przed lądowaniem wiedziała że warunki w Smoleńsku są bardzo złe, mogła przerwać, a mimo to zniżała się, nie reagując na sygnalizację. Wstrząsy, o których mówi komisja Macierewicza, to uderzenia o przeszkody naziemne. Wiedzieliśmy o nich pracując nad raportem. Wstrząsy, są skorelowane z czasem kiedy samolot uderzył w brzozę. Rejestratory zapisały jeszcze gwałtowny obrót samolotu w lewo i próbę skontrowania. ... Czym są te dwa wstrząsy czy dwie eksplozje odnotowane przez naukowców związanych z komisją Macierewicza? One prawdopodobnie, bo o tym musimy powiedzieć, nie wiemy przecież tak naprawdę, czym były naprawdę te zarejestrowane wstrząsy, są tylko i wyłącznie śladem uderzenia samolotu w przeszkody naziemne. To nie są jakieś znaczące przeciążenia. To są delikatne przeciążenia, które mówią o tym, że samolot zaczął uderzać o przeszkody naziemne. ...Oczywiście, to nie są wstrząsy. To są ślady na zapisie przy przeciążeniu poziomym i pionowym, mówiące o tym, że nastąpiło jakieś zakłócenie toru lotu samolotu. ... Jest to skorelowane właśnie z tym miejscem i z tym czasem, w którym samolot uderzył w brzozę. Pan jest dzisiaj absolutnie przekonany do raportu komisji Millera i do brzozy, która oderwała część skrzydła? Tak, to jest naturalna konsekwencja analizy poszczególnych elementów zapisanych w rejestratorach parametrów lotu, rejestratorach głosu, analizie tych faktów, złożeniu warunków meteorologicznych z całej sytuacji. Trudno to było opisać inaczej. A na ile ta brzoza i to skrzydło zostały szczegółowo przebadane przez naukowców, przez badaczy? Ja powiem tak - ważna w tym wszystkim jest taka racjonalizacja badań. Najpierw musimy przeprowadzić ciąg logiczny, analizy prowadzące nas do tej brzozy(??? - autor tej strony). My się koncentrujemy na samym efekcie, a tak naprawdę uderzenie w brzozę było skutkiem tego zaniedbania pewnych tam relacji między pilotem a samolotem. Zapominamy o tym, jak to było naprawdę, jeśli chodzi o fakty. Warto te fakty uporządkować. Czyli załoga wiedziała 25 minut przed lądowaniem o tym, że warunki są bardzo złe, poniżej absolutnie minimów. Sama poprosiła o podejście. Nie ma mowy o żadnym zwabianiu załogi w żadną pułapkę, bo na każdym etapie tego lotu mogła przerwać ten lot. Na samej prostej zniżała się do wysokości znacząco przekraczającej tę minimalną, przy której powinna rozpocząć tę procedurę odejścia, nie reagując na sygnalizację generowaną przez samolot. Bardzo dramatyczną, trwającą 20 sekund sygnalizację, mówiącą o tym, żeby odejść. I na samym końcu, gdzie samolot znajdował się na wysokości minimalnej, czyli na wysokości już kilku metrów nad ziemią, rozpoczęło się uderzanie w obiekty naziemne, więc trudno mówić tutaj o tym, żeby cokolwiek innego mogło tu być przyczyną uszkodzenia. Do tego na miejscu zdarzenia znaleziono właśnie ściętą brzozę z fragmentami materiałów pochodzących z samolotu. Znaleziono ułamany dosyć znaczący fragment skrzydła(??? kolo brzozy - autor tej strony). Zresztą charakter uszzkodzeń - ta końcówka skrzydła była zupełnie nieuszkodzona. Widać było bardzo wyraźnie, że została odseparowana (?? - autor tej strony) od całości. ... M&oacuute;wimy o wysokości kilku metrów nad ziemią. - Czy komisja Millera stworzyła jakieś symmulacje dowodzące, że oderwanie skrzydła przez brzozę było możliwe? ... Maciej Lasek mówił o tym w telewizji, że nie prowadziliśmy tego dlatego, że dla nas tak naprawdę był to skutek, a nie powód tego, że ten samolot się rozbił, czyli generalnie taki model lub też symulacja pokazująca sposób rozpadu jest interesująca dla naukowców i dla osób, które chcą ten temat zbadać dokładniej (?? - to cos bylo mniej dokladnie - autor), wyciągając wnioski na temat struktury budowy samolotu i tak dalej. ... A jak to jest z tym słynnym 'wywinięciem' kadłuba czy wraku na zewnątrz, co ma też dowodzić wybuchu? ... Trzeba się skoncentrować na tym, co zostało ustalone i jest opisane w raporcie, w protokołach (a nie na zdjeciach i badaniu samego wraku??? - autor). Jest zamieszczona kopia analiz chemicznych wykonanych przez Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii, gdzie przebadano bardzo wiele elementów będących na pokładzie samolotu. Wykluczono obecność gazów bojowych, środków radioaktywnych, materiałów wybuchowych. Czy jakikolwiek wybuch jest wykluczony? W naszym pojęciu tak. ... musimy wszyscy mieć świadomość tego, że ten raport był pisany rok temu. Mogły zostać pewne okoliczności, które będą różne od naszych ustaleń. ... - Ale jest istotna kwestia kto odczytywał te wysokości. Że nie odczytywał ich generał Błasik tylko drugi pilot. - Jeżeli byśmy przyjęli tezy zamieszczone w raporcie instytutu Sehna to wtedy one by wzmacniały nasz przekaz. Jeżeli rzeczywiście drugi pilot odczytywał te wysokości to powstaje pytanie dlaczego nie reagował? Samolot był sprawny, w każdej chwili można było przerwać to podejście. Jego zadaniem jako osoby, która wspomagała działania kapitana, który pamiętajmy był nadmiernie obciążony, prowadził korespondencję, prowadził samolot, powinien przerwać to podejście i przebić się z tą informacją. A pamiętajmy kiedy nastąpiło przerwanie podejścia. To była wysokość 40 metrów nad ziemią. A wysokość barometryczna, którą mierzyli zgodnie z raportem Instytutu Sehna, moglibyśmy powiedzieć, że załoga obserwowała, wynosiła wtedy zero metrów. ... - reakcję uniemożliwiła awaria, wybuch, czy cokolwiek takiego co sprawiło, że piloci nie byli w stanie dokonać takiego manewru. - Musimy na czymś się oprzeć. Jeżeli wykluczymy materiał zgromadzony do tej pory to wtedy nie mamy niczego. Natomiast jeżeli zaufamy zapisom rejestratorów lotów a przecież pamiętajmy, że chociaż jeden z tych rejestratorów był polskiej konstrukcji, zbadany tylko i wyłącznie w Polsce, to on zapisał do ostatniej sekundy lotu to, ze ten samolot był sprawny. ... Nawet już zaczął rejestrować (rejestrator) potem, po tym wstrząsie zarejestrowanym, zarejestrowany został bardzo gwałtowny (!!! - autor) obrót w lewo, któremu towarzyszyła reakcja załogi kontrująca ten obrót, ale ona była nieskuteczna, bo nie było czym sterować tym samolotem, ...". Jarosław Kaczyński w Sieradzu dnia 23 kwietnia 2012 roku wedlug 'Dziennik.pl': "...'Ostatnio mieliśmy przykład, że samolot na Syberii skosił las, i nikomu się nic nie stało. A tutaj jeszcze mamy te odpryski, ułamki, odłamki, i wszyscy zginęli. I ta sytuacja jest charakterystyczna dla wybuchu ... Widzieliście, jak te samoloty przechodziły przez ten budynek, przez róg tego budynku? Przecież wtedy skrzydła nie odpadały', mówił w Sieradzu Jarosław Kaczyński, przypominając zamach terrorystyczny na World Trade Center 11 września 2001 roku. Dlatego Jarosław Kaczyński stawiał pytanie wprost: jak to możliwe, by brzoza mogła zniszczyć skrzydło schodzącego do lądowania tupolewa? Jego zdaniem przytoczone wydarzenia sugerują, iż katastrofa smoleńska mogła być w istocie zamachem".
Dnia 24 kwietnia 2012 roku Janusz Wojciechowski, Ewa Kopacz i Antoni Macierewicz na temat wypadku lotniczego pod Smolenskiem, wedlug TVN24, wp.pl, 'Gazeta Polska Codziennie': "... Musielibyśmy zmienić Konstytucję, żeby powołać obywatelską komisję śledczą w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem. ... Komisja śledcza składa się z posłów, więc musielibyśmy dokonać zmian w Konstytucji", powiedziała w programie 'Jeden na jeden' marszałek sejmu Ewa Kopacz. Zas Eurodeputowani ... "Ryszard Czarnecki i Janusz Wojciechowski złożyli interpelację do szefa Komisji Europejskiej. Proszą o interwencję w sprawie praw pokrzywdzonych w śledztwie smoleńskim. Jak mówi Czarnecki, sygnatariuszom dokumentu chodzi przede wszystkim o umiędzynarodowienie śledztwa na forum UE. 'Tylko w ten sposób można wymusić dotarcie do prawdy o katastrofie smoleńskiej'. ... W interpelacji czytamy, że przykładem nieprzestrzegania przez polskie organa ścigania praw pokrzywdzonych jest odmowa prokuratury, by w autopsji ciał ofiar katastrofy wziął udział wybitny patolog z USA prof. Michael Baden". W rozmowie z 'Gazetą Polską Codziennie' poseł Antoni Macierewicz: "Nagonka medialna, cała ta histeria, ... to po prostu efekt strachu ... kierowany przez niego zespół 'obalił praktycznie wszystkie tezy' raportów tzw. komisji Millera i Anodiny badających okoliczności katastrofy smoleńskiej ... 'Przypomnę, że wybitni prawnicy, tacy jak prof. Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk, czy prof. Żylicz, ekspert Millera, obydwaj dotychczas kojarzeni raczej z obozem władzy, ... zaczynają domagać się rzetelnej analizy nowych danych i ustaleń badawczych'. '...to wszystko ma uniemożliwić spokojną analizę nowych informacji w sprawie tragedii smoleńskiej'. 'Stosowanie tego typu retoryki i posługiwanie się argumentami o wojnie świadczy tylko o tym, że Donald Tusk boi się dotychczasowych ustaleń zespołu parlamentarnego i wyników prac międzynarodowej komisji. Musi być świadomy ile zaniedbań i błędów popełnił on oraz jego współpracownicy'. 'Donald Tusk robi dokładnie to samo, co Gomułka i inni dygnitarze komunistyczni w sprawie Katynia. Po cichu mówiono nam wtedy: wiadomo, że winni są Sowieci, ale nie można tego głośno mówić, bo wtedy ryzykujemy agresję ze strony imperialistycznego Związku Sowieckiego ... Dzisiaj Donald Tusk powtarza tę socjotechnikę'...".
Dnia 24 kwietnia 2012 roku Michał Lasek na temat wypadku lotniczego pod Smolenskiem, wedlug 'Radio ZET': "... Monika Olejnik: ... eksperci Antoniego Macierewicza czytali ten raport i oni twierdzą, że nie było zderzenia z brzozą, że były wybuchy na pokładzie samolotu, dwa wybuchy. Michał Lasek: ... Mamy zdjęcia tej brzozy, mamy zdjęcia, w którym są elementy skrzydła samolotu wbite, mamy zdjęcie skrzydła, które, tego elementu, który odpadł po zderzeniu z brzozą, i który wpadł w taki zagajnik, o ile dobrze pamiętam brzozowy, w innym miejscu i te ślady wszystkie wprost mówią, jak doszło do tej katastrofy. Monika Olejnik: Samolot TU 154 nie uderzył w brzozę i nie złamał o nią skrzydła. Uderzenie w brzozę nie mogło się stać przyczyną odwrócenia się, upadku i katastrofy samolotu, oraz śmierci wszystkich pasażerów - tak twierdzą eksperci Antoniego Macierewicza. Jedna z eksplozji miała miejsce mniej więcej w połowie długości lewego skrzydła, spowodowała wielkie, lokalne zniszczenia, w efekcie rozdzielając skrzydło na dwie części. Michał Lasek: Nawet oględziny szczątków przeprowadzone przez członków naszej komisji na miejscu zdarzenia nie wykazały żadnych śladów możliwości wystąpienia tego typu zjawiska, o którym tutaj piszą eksperci pana posła Macierewicza. A drugi wybuch, jak słyszałem, miał rozerwać kadłub. W jaki sposób można to udowodnić? Choćby poprzez analizę rejestratora. Rejestrator, jak już wcześniej wspomniałem w jednym z wywiadów, rejestruje między innymi nadciśnienie w kabinie. Jeżeli byłby wybuch nadciśnienie zostałoby zarejestrowane. Nic, nie ma żadnej anomalii w rejestracji tego parametru, który by spowodował, który by wskazywał na jakieś nienormalne, niewłaściwe działania, niezwiązane z tą tragiczną końcówką lotu ... Wykluczyliśmy jednoznacznie zamach na podstawie oględzin szczątków samolotu, na podstawie analizy rejestratorów parameterów lotu, na podstawie również ekspertyzy przeprowadzonej na zlecenie prokuratury wojskowej, wykonanej przez Wojskowy Instytut Chemii i Radiometrii, gdzie materiały do przeprowadzenia tego typu badań na wykluczenie środków trujących, promieniotwórczych, wybuchowych zostały zebrane przez specjalistów, nie członków naszej komisji, przez Żandarmerię Wojskową i pracowników tego Instytutu. ... Samolot nie lądował awaryjnie, samolot zderzył się z przeszkodą, obrócił się prawie o 180 stopni i w pozycji plecowej zderzył się z dużą prędkością, 270 kilometrów na godzinę - z ziemią. To jest nieuchronnie prowadzi do zniszczenia konstrukcji i w takim przypadku niestety, z bardzo dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, do śmierci wszystkich osób, które znajdują się na pokładzie takiego samolotu. ... Musimy pamiętać o jednej rzeczy, ten samolot, wbrew temu co się nam próbuje wmawiać, znalazł się na wysokości poniżej wysokości lotniska dużo wcześniej, zanim zderzył się z brzozą. Rosjanie dali zgodę na zniżanie tylko do stu metrów. A samolot znalazł się parę metrów pod, tak jakby powierzchnią lotniska, kilka metrów nad ziemią. ... Rosjanie podawali niewłaściwe informacje dotyczące położenia samolotu na ścieżce i na kursie i to żeśmy w naszym raporcie wskazali. ... Pilot popełnił błąd. W naszym przypadku, żeśmy wskazali, po odczycie zapisów kokpitu, voice recordera, że pilot zareagował dopiero, zresztą z opóźnieniem, po przekroczeniu wysokości stu metrów, ale radiowej wysokości, tam przed lotniskiem jest przeniżenie terenu, dlatego w takiej fazie lotu nie stosuje się odczytu tego wysokościomierza, czyli radiowysokościomierza, dlatego, dlatego żeby nie można było zostać wprowadzonym w błąd przez ukształtowanie terenu. Wysokościomierz barometryczny podaje poziom rzeczywisty nad lotniskiem. ... Według naszych ustaleń dowódca sił powietrznych był w kokpicie w końcowej fazie lotu, czyli od momentu, w którym zostało zgłoszone, że pokład jest gotowy, czyli wszyscy pasażerowie są na swoich miejscach, zapięci w pasach, ... Myśmy mieli pewnego rodzaju wątpliwości, nie wiedzieliśmy do kogo osoba postronna w kokpicie może wypowiadać pewne słowa ... Dyskusja na temat - dowódca sił powietrznych był, nie był, ma tutaj drugorzędne znaczenie, ponieważ nasza komisja nigdy nie powiedziała, że dowódca sił powietrznych, wbrew temu, co napisali Rosjanie, że wywarł jakąkolwiek, bezpośrednią presję na ten lot. ... W końcowej fazie lotu system, który miał za zadanie chronić przed takimi zdarzeniami, czyli system TAWS wielokrotnie, dramatycznie generuje komendy pull up, pull up, na to nie ma czasu, na taką komendę nie ma czasu na zastanawianie się, dobrze wyszkolona załoga wykonuje procedury ... Kilkanaście sekund ignorowania wcześniejszych komend, bierność załogi, tunelowanie poznawcze, jak to się nazywa w psychologii lotniczej, być może zafiksowanie na wykonanie misji, udowodnienie, że rzeczywiście warunki są tak słabe, być może, ale to było trudne podejście, podejście na nieoprzyrządowane lotnisko, tak naprawdę na dwie radiolatarnie, minima dla takiego podejścia dla załogi tego samolotu, to jest 120 metrów podstawy chmur i 1800 metrów widzialności poziomej. ... Nie dostał pozwolenia na lądowanie. Padła komenda 'pasadka dopełnitielna', czyli kontynuuj podejście, ale zgoda zostanie ci wydana nie później niż w okolicach bliższej radiolatarnii. Nigdy nie padła zgoda na lądowanie na tym lotnisku. Ja myślę, że warto podkreślić jedną rzecz, mówimy, mówi się o zamachu, o wybuchach ... Jeżeli rosyjscy kontrolerzy 20 parę minut przed lądowaniem mówią warunków do przyjęcia nie ma, dwoma kanałami, najpierw poprzez samolot pasażerski jeszcze, który dokonał tak jakby przekazania tej informacji, potem przy pierwszym połączeniu jest 400 metrów ... sprzęt, którym dysponowała grupa kierowania lotami w Smoleńsku był sprzętem przestarzałym, starym, wskazaliśmy wiele błędów w tym, mówi 'uchadi na wtoroj krug', odejść na drugi krąg, a tu się nic nie dzieje, to po co nam do tego wszystkiego zamach. ... Mogło się sześć uratować, statystyka mówi ile osób może się uratować z katastrofy lotniczej, ale wszystko zależy od tego w jakiej konfiguracji i z jaką prędkością ten samolot zderza się z ziemią. ... błędem było, że (Rosjanie) nie zamknęli lotniska, nie zakazali lądować załodze samolotu IŁ-76, który podchodził. Natomiast przepisy, zasady wykonywania lotów w przestrzeni Federacji Rosyjskiej, analizowaliśmy bardzo dokładnie te wszystkie dokumenty, które udało nam się z dużym trudem zgromadzić, ale które kompletnie opisywały ten system prawny. W przypadku obcych statków powietrznych lądujących na lotniskach wojskowych, czyli lotniskach nieopisanych, niepublicznych można powiedzieć, jest zapis dostępny dla wszystkich załóg, wszystkich samolotów wykonujących loty do Rosji. Ostateczną decyzję za start i lądowanie podejmuje dowódca statku powietrznego. ... Myślę, że brzoza jest zdecydowanie twardszym drzewem niż pokrycie samolotu, czy okrycie skrzydła samolotu TU 154, przenoszące złożony układ naprężeń, końcówka skrzydła cały czas była obciążona siłą aerodynamiczną, momentem skręcającym to w jakiś sposób trzeba przenieść. Jeżeli niszczymy poszczególne fragmenty konstrukcji, nawet jak nam ta brzoza się ułamie na końcu, to jednocześnie siły aerodynamiczne i momenty, które działają na tą końcówkę skrzydła dokonują dzieła, dokończają to dzieło, niszczenia tego skrzydła. ... Nie słyszeli wstrząsów w jaki sposób mogli słyszeć wstrząsy, jeżeli nie został opublikowany zapis audio. ... Te wstrząsy, na które powołują się tak zwani eksperci, ..., tak, były związane z uderzeniem o kolejne przeszkody terenowe, o cieńsze brzózki wcześniej, które zostawiły ślad na konstrukcji samolotu i o tą dużą brzozę, która dokonała procesu destrukcji. ... Korzystaliśmy ze wszystkich zdjęć które komisja, w których posiadanie komisja weszła. Nie mogę mówić o wszystkich materiałach, natomiast musimy pamiętać, że bardzo olbrzymi materiał zdjęciowy został zgromadzony przez członków komisji, którzy byli, część była tego samego dnia, a duży zespół kolegów był następnego dnia na miejscu wypadku. Dokonaliśmy pomiarów rozrzutu szczątków, ale dokonaliśmy pomiarów też przeszkód terenowych, w które ten samolot uderzał. Te elementy, te drzewka, które były przed brzozą, które wprost udowadniają na jakiej wysokości znalazł się samolot, których wysokość skorelowana jest z wynikami badań rejestratorów, korzystaliśmy z bardzo dokładnych zdjęć satelitarnych, z materiałów, które udało się zgromadzić również dzięki osobom, które nie był związane z komisją, ale wykonywały zdjęcia, które im się wydawało, że może, może to nam w jakiś sposób pomóc. Na tej podstawie powstał raport. ... rzetelnie zbadaliśmy tą katastrofę, oczywiście nie przekonamy osób, które będą przekonane do śmierci o tezie o zamachu, ... Strona rosyjska nie zadecydowała o tym, że przekaże nam badanie tego wypadku i mi nic na ten temat nie wiadomo...".
Dnia 25 kwietnia 2012 roku 'Gazeta Polska Codziennie' dyskutuje z ekspertami strony rzadowej: "... Ekspertyza biegłych dotycząca przebadania dziewięciu próbek wystarczyła, aby ferować opinię, że na pokładzie Tu-154M nie stwierdzono obecności materiałów wybuchowych ani promieniowania ... Dziennikarze gazety dotarli do ekspertyzy wykonanej w Wojskowym Instytucie Chemii i Radiometrii. Biegli badali m.in. fragment parasolki, but, wycinek spodni jednej z ofiar. Nie badali szczątków samolotu. ... Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie powołała się na opinię biegłych z Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii w Warszawie. Biegli w przedstawionej opinii stwierdzili, że w próbkach szczątków zabezpieczonych na miejscu katastrofy (które w pierwszych dniach po katastrofie trafiły do Polski) nie ujawniono obecności bojowych środków trujących oraz produktów ich rozkładu powyżej granicy ich wykrywalności. Śledczy nie podają jednak, że przebadano zaledwie dziewięć próbek i wśród niech nie było szczątków rządowego tupolewa ... Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn smoleńskiej katastrofy twierdzi ..., że te badania nie mogą być potraktowane jako wiarygodna ekspertyza wykluczająca eksplozję. 'Przeprowadzono je na wyselekcjonowanych próbkach i na obecność tylko niektórych materiałów wybuchowych' ... badając katastrofę lotniczą, która miała miejsce 21 grudnia 1988 r. w szkockim Lockerbie, brytyjscy eksperci w poszukiwaniu materiałów wybuchowych sprawdzili każdy, nawet najmniejszy przedmiot będący na pokładzie samolotu, a także cały wrak samolotu...".
Dnia 25 kwietnia 2012 roku przypominamy komunikat Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn
Katastrofy Tu-154M z dnia 10 kwietnia 2010 r., wydany 08 kwietnia 2012 roku:
Smoleńsk 2012. Bolesny bilans. Ani polscy, ani zachodni
eksperci nie zostali dopuszczeni do badania wraku. Nie badali nigdy lewego
skrzydła, którego złamanie przez brzozę przedstawiono jako przyczynę upadku i
katastrofy samolotu. Do dzisiaj minister Jerzy Miller i KBWLLP nie wyjaśnili, na
jakiej podstawie stwierdzono, że do tragedii doszło na skutek złamania skrzydła
o drzewo - analiza prac parlamentarnego zespołu smoleńskiego.
"W ramach prac
prowadzonych od 8 lipca 2010 r. do dziś przez uczestniczących w działalności
Zespołu posłów Sejmu VI i VII kadencji oraz senatorów Senatu VII i VIII
kadencji, przy udziale przedstawicieli rodzin ofiar katastrofy oraz specjalistów
różnych dziedzin wiedzy; na podstawie wysłuchań świadków i specjalistów
prowadzonych w gmachach Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego; innych prac
własnych Zespołu, w tym rekonstrukcji samolotu Tu-154M na podstawie zdjęć z
miejsca tragedii; prac niektórych komisji Sejmu i Senatu; analiz raportów
Najwyższej Izby Kontroli; przedstawionych Zespołowi ekspertyz zewnętrznych, a
także własnych i przekazanych Zespołowi analiz raportów, dokumentów i oświadczeń
ogłaszanych przez prokuraturę, Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa
Państwowego oraz inne krajowe i zagraniczne instytucje i organa władzy
państwowej, w tym ekspertyzę Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna; w
oparciu o liczne świadectwa osób, które słyszały (a czasem także widziały)
przebieg wydarzeń ostatnich sekund lotu Tu-154M nr 101. Szczególnie
wstrząsającym i wiarygodnym świadectwem jest relacja z nagrania telefonicznego
jednego z pasażerów Tu-154 umożliwiająca odtworzenie wydarzeń ostatnich 3 sekund
lotu:
1. Zespół Parlamentarny udowodnił niezgodność z prawdą najważniejszych
tez przedstawionych jako kluczowe ustalenia rosyjskiego raportu MAK i w
większości przypadków powtórzonych jako kluczowe ustalenia raportu KBWLLP (tzw.
komisji Millera, działającej pod bezpośrednim nadzorem premiera Donalda Tuska),
a dotyczących przebiegu i przyczyn katastrofy.
W szczególności Zespół
ustalił, że ani polscy eksperci, ani eksperci Unii Europejskiej i USA nie
zostali dopuszczeni do badania wraku samolotu, a przede wszystkim nie badali
nigdy lewego skrzydła, którego złamanie przez brzozę przedstawiono jako
przyczynę upadku i katastrofy samolotu. Nie badano też nigdy brzozy. Do dzisiaj
minister Jerzy Miller i KBWLLP nie wyjaśnili, na jakiej podstawie stwierdzono,
iż do tragedii doszło na skutek złamania skrzydła o brzozę. Zespół ustalił
także, że nieprawdziwe i gołosłowne są tezy:
- o rzekomych naciskach
wywieranych przez Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego na załogę samolotu, - o
rzekomych naciskach wywieranych przez Dowódcę Sił Powietrznych śp. gen. Andrzeja
Błasika na załogę samolotu, - o rzekomej obecności śp. gen. Andrzeja Błasika w
kokpicie samolotu, - o rzekomym podchodzeniu przez załogę samolotu do lądowania
(w rzeczywistości załoga wykonywała manewr odchodzenia), - o rzekomym złamaniu
lewego skrzydła Tu-154M nr 101 przez brzozę, - o rzekomych błędach pilotów
mających być przyczyną katastrofy Tu-154M nr 101, - o rzekomym upadku w pozycji
odwróconej całego samolotu, gdy w rzeczywistości dotyczy to jedynie części
środkowej i tylnej, a część przednia upadła kołami do dołu.
2.
Badania,
eksperymenty i prace rekonstrukcyjne (m.in. odtworzenie kształtu samolotu na
podstawie zdjęć z miejsca katastrofy) prowadzone przez ekspertów technicznych
Zespołu pozwoliły ustalić, ujawnić i sprecyzować szereg faktów i okoliczności
towarzyszących katastrofie, dzięki czemu mogli oni sformułować najbardziej
prawdopodobną hipotezę wyjaśniającą przyczyny i przebieg katastrofy.
(A)
Ustalenia Zespołu prof. Kazimierza Nowaczyka (fizyka, wykładowcy University
of Maryland), który badał zapisy zainstalowanych na Tu-154M amerykańskich
urządzeń FMS (komputera pokładowego) i TAWS (systemu ostrzegania o zbliżaniu się
do ziemi):
- na podstawie danych zawartych w systemacch nawigacyjnych TAWS i
FMS odczytanych przez zespoły ekspertów producenta Universal Avionics System w
Redmont USA Zespół prof. Nowaczyka ustalił trajektorię pionową Tu-154M w
ostatnich sekundach przed katastrofą. Z danych tych wynika, że samolot Tu-154M
nigdy nie zszedł poniżej 20 metrów nad poziomem pasa lądowania, a katastrofa
rozpoczęła się, gdy samolot odchodził na drugi krąg i wzniósł się do wysokości
ok. 36 m n.p.p. Tak więc samolot nigdy nie uderzył w brzozę, - po minięciu
rejonu brzozy rzekome zderzenie z którą wskazano w raportach MAK i KBWLLP jako
bezpośrednią przyczynę sprawczą katastrofy, Tu-154M nr 101 leciał bez zmiany
podstawowych parametrów trajektorii z kierunkiem magnetycznym 260,1 st. co
najmniej do punktu odległego o 714 m od progu pasa, gdzie nastąpiły dwa
wstrząsy, po czym zanikło zasilanie elektryczne i zamrożony został komputer
pokładowy samolotu FMS, odnotowując wysokość oraz długość i szerokość
geograficzną tego zdarzenia, - bezpośrednią przyczyną katastrofy były wspomniane
wyżej dwa silne wstrząsy, których źródłem nie był mechanizm samolotu. Fakt
wystąpienia wstrząsów i ich skalę Zespół prof. Nowaczyka ustalił na podstawie
danych pochodzących z rejestratora parametrów lotu.
(B)
Ustalenia
przedstawione przez prof. Wiesława Biniendę (inżyniera współpracującego z NASA i
Federal Aviation Administration, członka licznych amerykańskich Grup Ekspertów
ds. Badań Katastrof Lotniczych, dziekana Wydziału Inżynierii University of Akron
w Ohio), a wynikające z przeprowadzonych przez niego eksperymentów, analiz i
wyliczeń, w tym z przeprowadzonych za pomocą programu LsDyna3D na maszynach
cyfrowych z równoległymi procesorami najnowszej generacji symulacji metodą
iteracyjnych przybliżeń dynamicznych różnych możliwych wariantów uderzenia
lewego skrzydła Tu-154M (w odległości od 3 do 7 metrów od końca skrzydła) w
drzewo o średnicy 40 cm (na wysokości od 5 do 6 metrów nad ziemią):
-
skrzydło Tu-154M lecącego z taką prędkością, jak w dniu 10 kwietnia 2010 r., nie
mogłoby zostać złamane przez drzewo o parametrach takich jak brzoza, zderzenie z
którą wskazano w raportach MAK i KBWLLP jako bezpośrednią przyczynę sprawczą
katastrofy, - skrzydło przecina drzewo o parametrach ww. brzozy niezależnie od
wysokości uderzenia, orientacji samolotu i odległości miejsca uderzenia od końca
skrzydła, - uderzenie w drzewo powoduje jedynie uszkodzenie krawędzi natarcia
skrzydła, ale nie pogarsza istotnie ani właściwości nośnych skrzydła, ani
stabilności samolotu, który w takiej kolizji mógłby utracić jedynie niewielkie
fragmenty krawędzi natarcia skrzydła, - 10 kwietnia 2010 r. skrzydło samolotu
Tu-154M nr 101 nie zostało złamane o brzozę rosnącą na podejściu do lotniska
Smoleńsk Siewiernyj, a stwierdzona destrukcja lewego skrzydła samolotu miała
inne przyczyny, - tak więc samolot Tu-154M nr 101 nie uderzył w brzozę i nie
złamał o nią skrzydła. Uderzenie w brzozę nie mogło więc stać się przyczyną
odwrócenia się, upadku i katastrofy samolotu oraz śmierci wszystkich pasażerów.
Ta teza raportu MAK i KBWLLP została wykluczona także przez analizę trajektorii
lotu, jak i przez analizę ekspertyzy Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna
z Krakowa.
(C)
Ustalenia dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego [Gregory´ego
Szuladzinskiego] z Analytical Service Ply Ltd. w Australii, specjalisty w
dziedzinach dynamiki konstrukcji, procesów rozpadu, odkształceń i wibracji w
inżynierii lądowej, transporcie i technice wojskowej:
-
najprawdopodobniejszą przyczyną katastrofy były dwie eksplozje następujące w
krótkich odstępach czasu jedna po drugiej. Do eksplozji doszło w pobliżu
miejsca, w którym system TAWS odnotował "landing event", i wysokość 36 metrów
nad poziomem pasa lądowania (tzw. TAWS 38), co dokładnie odpowiada dwóm
wstrząsom odnotowanym przez rejestrator parametrów lotu, - jedna z eksplozji
miała miejsce mniej więcej w połowie długości lewego skrzydła; spowodowała
wielkie lokalne zniszczenia, w efekcie rozdzielając skrzydło na dwie części.
Efektem wtórnym tej eksplozji było naruszenie więzów między przednią częścią
kadłuba a resztą statku powietrznego, - druga eksplozja, wewnątrz kadłuba,
spowodowała jego gruntowne zniszczenie i rozczłonkowanie oraz odnotowane przez
przyrządy gwałtowne przyspieszenie pionowe skierowane w dół, czego bezpośrednim
skutkiem był rozpad kadłuba samolotu początkowo na dwie główne części. Część
przednia kadłuba (następnie rozczłonkowana na kokpit i salonki) upadła w pozycji
"normalnej", a główna część samolotu (osobno centropłat rozbity na dwie części,
kadłub i ogon) w pozycji "odwróconej". Świadectwem wielkiej siły tej eksplozji
jest kształt głównej części kadłuba, który spadł na ziemię w pozycji odwróconej
z wywiniętymi na zewnątrz burtami samolotu,
- charakter zniszczeń Tu-154M nr
101, w tym znaczne rozrzucenie jego szczątków na obszarze ponad 1 hektara (duża
ilość kilkucentymetrowej wielkości fragmentów), wyklucza, by doszło jedynie do
awaryjnego lądowania (lub upadku), gdyż żadne awaryjne lądowanie (lub upadek)
samolotu tego typu w terenie zadrzewionym, niezależnie od tego, jak nieudane i
pod jakim kątem, nie mogłoby spowodować aż takiego rozczłonkowania konstrukcji,
jakie zostało udokumentowane; także śmierć wszystkich członków załogi i
pasażerów czyni wersję niepoprzedzonego wybuchem awaryjnego lądowania (lub
upadku) znacznie mniej prawdopodobną; podobną skalę zniszczeń konstrukcji
samolotu mógłby wywołać wybuch naziemny, lecz nie wyjaśniałoby to ani braku
śladów takiego wybuchu na ziemi i drzewach, ani obrotu głównej części kadłuba
wokół jego osi podłużnej i odmiennego usytuowania szczątków dwu części kadłuba
(przedniej w pozycji "normalnej", a głównej w pozycji "odwróconej").
(D)
Zespół przeanalizował także rekonstrukcję samolotu wykonaną na podstawie
zdjęć części widocznych na miejscu katastrofy i zanalizował relacje świadków
katastrofy.
Materiały te pozwoliły w szczególności ustalić charakter rozpadu
lewego skrzydła, charakter i naturę zniszczeń głównej części kadłuba,
zniszczenia i położenie kokpitu oraz przedniej części kadłuba, obszar katastrofy
i charakter zniszczeń drzew i roślinności.
Istotnym uzupełnieniem
prezentowanych tez była analiza relacji świadków naocznych. Zbadano 17 relacji,
z których większość wskazuje na eksplozje poprzedzające ustanie pracy silników i
upadek samolotu. Dla Zespołu szczególne znaczenie ma relacja polskiego pilota
obecnego na lotnisku w chwili katastrofy: "Po dodaniu obrotów, po upływie kilku
sekund usłyszałem głośne trzaski, huki i detonacje. Do tego doszedł milknący
dźwięk pracującego silnika, a następnie nastała cisza".
3.
Analizując
działania prezesa Rady Ministrów RP Donalda Tuska, podległych mu konstytucyjnych
ministrów, organów administracji rządowej oraz innych instytucji, Zespół
Parlamentarny wskazał, że w trakcie organizowania wizyty Prezydenta RP i podczas
lotu do Smoleńska doszło do bezprawnych działań na szkodę Głowy Państwa i
interesu RP. W szczególności:
- Remont kapitalny Tu-154M nr 101
zorganizowano i przeprowadzono w sposób urągający zasadom bezpieczeństwa, a
odpowiedzialny za to minister obrony narodowej Bogdan Klich nie dopełnił
ciążących na nim obowiązków. Liczne awarie występujące po zakończeniu remontu
wskazują na rażące niedopełnienie obowiązków przez osoby odpowiedzialne za
przygotowanie tego statku powietrznego. - Miesiąc przed katastrofą minister
Klich w decyzji nr 40 stwierdził, że flota lotnicza 36. SPLT nie daje gwarancji
bezpieczeństwa realizacji zadań transportu najważniejszych osób w państwie, a
mimo to dopuścił do wyznaczenia samolotu 36. SPLT do lotu w dniu 10 kwietnia
2010 roku. - Premier Donald Tusk jako zwierzchnik służb specjalnych nie dopełnił
obowiązku zapewnienia Prezydentowi RP ochrony kontrwywiadowczej podczas wizyty i
w okresie przygotowań do niej. - Minister spraw wewnętrznych i administracji
Jerzy Miller i podległe mu Biuro Ochrony Rządu nie dopełnili obowiązku
zorganizowania ochrony Prezydenta RP, a w szczególności dokonania rekonesansu
lotniska Siewiernyj oraz obecności funkcjonariuszy na miejscu w chwili
przewidywanego lądowania Prezydenta RP. Obciąża ich powierzenie rosyjskiej
Federalnej Służbie Ochrony FR ochrony Prezydenta RP na lotnisku w Smoleńsku i w
drodze do Katynia - bez zapewnienia stronie polskiej koordynacji działań. W
konsekwencji nie uprzedzono Prezydenta i pilotów o zagrożeniach, a zwłaszcza o
stanie lotniska i o braku kolumny z samochodem prezydenckim. - Rząd Donalda
Tuska od jesieni 2009 r. współdziałał z rządem Federacji Rosyjskiej przeciwko
Prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu w celu rozdzielenia rocznicowych
uroczystości katyńskich poprzez zorganizowanie odrębnego spotkania premiera
Donalda Tuska z Władimirem Putinem w Katyniu w dniu 7 kwietnia 2010 r., co
przyczyniło się do tragedii smoleńskiej, a za co odpowiedzialność ponoszą rządy
obu państw.
- Współdziałanie Ministerstwa Spraww Zagranicznych Radosława
Sikorskiego ze stroną rosyjską prowadziło do odwoływania wizyt przygotowawczych,
w związku z czym przedstawiciele Kancelarii Prezydenta RP nie mogli skontrolować
stanu lotniska w Smoleńsku. MSZ wiedziało, że lotnisko w Smoleńsku nie jest
przygotowane na zaplanowane na 10 kwietnia 2010 r. lądowanie samolotu z
Prezydentem RP na pokładzie, i oceniało, że to nieprzygotowanie jest kwestią
fundamentalną. Mimo to zaniechano przeprowadzenia niezbędnych czynności i
ustaleń. MSZ świadomie współdziałało ze stroną rosyjską w takim organizowaniu
wizyty Prezydenta RP, by była ona gorzej przygotowana i gorzej zabezpieczona niż
spotkanie premiera Donalda Tuska z Władimirem Putinem. MSZ świadomie opóźniało
oficjalne powiadomienie strony rosyjskiej o wizycie Prezydenta Lecha
Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 r. i nie zapewniło wizycie Głowy Państwa
odpowiedniego statusu dyplomatycznego. Zaakceptowano stanowisko MSZ FR, że
strona rosyjska nie będzie zajmowała się wizytą Prezydenta RP w dniu 10
kwietnia, a lot premiera Donalda Tuska w dniu 7 kwietnia zostanie skoordynowany
z lotem premiera Władimira Putina.
- Ministerstwo Obrony Narodowej i polski
ataszat wojskowy w Moskwie oraz właściwe służby rosyjskie całkowicie
zlekceważyły swoje obowiązki dostarczenia załodze Tu-154M nr 101 w dniu 10
kwietnia 2010 r. informacji o zagrożeniu meteorologicznym.
4.
Analizując
działania strony rosyjskiej, Zespół przede wszystkim wskazuje na złamanie
ustaleń wynikających z Porozumienia polsko-rosyjskiego z 1993 r. zobowiązujących
stronę rosyjską do właściwego przygotowania lotniska, służb nawigacyjnych i
radiolokacyjnych, a także zapewnienia właściwej informacji meteorologicznej.
Dla przebiegu wydarzeń kluczowe znaczenie miało:
- niezamknięcie
lotniska w Smoleńsku mimo pogarszającej się pogody, która uniemożliwiła
lądowanie samolotu Ił-76 na godzinę przed katastrofą. Zamknięcie lotniska w
takiej sytuacji nakazują rosyjskie przepisy, - odmowa wskazania załodze Tu-154M
nr 101 lotniska zapasowego mimo pogorszenia się warunków meteorologicznych i
mimo wielokrotnych próśb w tej sprawie ze strony kontrolerów z wieży w
Smoleńsku, - polecenie sprowadzenia samolotu Tu-154M do lądowania oraz wydanie
zgody na lądowanie ("pas wolny"), -systematyczne w ostatnich sekundach lotu
podawanie fałszywych informacji przez kontrolerów z wieży w Smoleńsku co do
wysokości samolotu i odległości od osi pasa (ścieżka i kurs), - odpowiedzialność
za sprowadzenie zagrożenia na Tu-154M nr 101 nad Smoleńskiem ponoszą przede
wszystkim najwyższe czynniki rosyjskie, które poleciły sprowadzanie polskiego
samolotu, nie zgodziły się na wskazanie lotniska zapasowego i nie wydały rozkazu
zamknięcia lotniska. Nie ustalono do dzisiaj, na czyje polecenie kontrolerzy z
wieży w Smoleńsku wprowadzali polskich pilotów w błąd, podając fałszywe
informacje co do wysokości i odległości od pasa lotniska. Nie ustalono też, jaką
naturę miały eksplozje, które doprowadziły do katastrofy i kto bezpośrednio jest
za nie odpowiedzialny.
5.
Zespół Parlamentarny wskazał, że również po
katastrofie doszło do działań na szkodę interesu RP, nierzadko sprzecznych nawet
z Konstytucją RP. W szczególności:
- Rząd Donalda Tuska przystał na to, że
Rosjanie zaniechali ratowania ofiar, bez zbadania sytuacji, założywszy, że nikt
nie przeżył. - Minister Radosław Sikorski winny jest zaniechania zabezpieczenia
eksterytorialności wraku, przez co doprowadził do zagrożenia bezpieczeństwa
państwa poprzez umożliwienie przejęcia przez obce mocarstwo informacji ważnych
dla bezpieczeństwa państwa polskiego. Minister Sikorski winny jest także
upowszechniania fałszywych informacji co do przyczyn katastrofy przez
bezpodstawne obciążanie nimi polskich pilotów. - Minister Sikorski nie dopełnił
też ciążących na nim obowiązków przez: ukrywanie dowodów w postaci rozmów m.in.
z Centrum Operacyjnym; zaniechanie niezbędnych działań na rzecz właściwego trybu
badania przyczyn katastrofy oraz odzyskania dowodów pozwalających ustalić
prawdziwe przyczyny katastrofy. - Marszałek Sejmu RP Bronisław Komorowski
przejął władzę na podstawie stanowiska prezydenta FR Dmitrija Miedwiediewa i nie
czekając na dowody śmierci Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, co było złamaniem
Konstytucji RP. - Premier Donald Tusk oddał postępowanie wyjaśniające w ręce
rządu rosyjskiego, zgadzając się na to, by w miejsce porozumienia z 1993 r.
regulowane ono było zarządzeniem Władimira Putina z 13 kwietnia 2010 r., gdzie
wskazano załącznik 13 do konwencji chicagowskiej jako tryb pracy komisji.
Premier Donald Tusk winny jest zaniechania starań o zwrot Polsce dowodów w
postaci wraku, czarnych skrzynek, telefonu satelitarnego i innych rzeczy
przetrzymywanych przez Federację Rosyjską. - Rząd Donalda Tuska winny jest także
wywierania presji na prokuraturę celem odmowy dopuszczenia do sekcji zwłok
ekspertów zagranicznych przybranych przez rodziny, co jest działaniem bez
precedensu w dziejach państw cywilizowanych. - Prokurator NPW Krzysztof Parulski
winny jest zaniechania zabezpieczenia i zbadania miejsca katastrofy, a w
szczególności ciał ofiar, dokonania sekcji zwłok w obecności polskich
prokuratorów i patologów, a także zaniechania zbadania ciał ofiar po ich
powrocie do Polski, przez co mogło dojść do utraty ważnych dowodów w sprawie. -
Strona rosyjska oraz rząd Donalda Tuska utrudniały prowadzenie polskich
postępowań wyjaśniających przyczyny i okoliczności katastrofy. Było to skutkiem
rezygnacji premiera Tuska ze stosowania polsko-rosyjskiego porozumienia z 1993
r. i oddania postępowania stronie rosyjskiej. Decyzja ta obciąża Donalda Tuska
jako działanie na szkodę RP i stanowi delikt konstytucyjny. Wszelką dostępną
pomoc w badaniu tragedii proponowały Stany Zjednoczone, lecz strona polska nie
skorzystała z tej oferty. Również eksperci Unii Europejskiej zgłaszali gotowość
pomocy, ale rosyjscy i polscy decydenci odrzucili te propozycje podczas
posiedzenia Komisji Putina w Moskwie 13 kwietnia 2010 roku. - Minister Bogdan
Klich oraz akredytowany płk Edmund Klich winni są działania na szkodę śledztwa i
bezpieczeństwa RP poprzez ukrycie raportu polskich ekspertów sporządzonego w
dniu 15 kwietnia i przekazanego do władz RP, a stwierdzającego, że "za
katastrofę odpowiedzialność ponosi strona rosyjska". - Minister spraw
wewnętrznych i administracji Jerzy Miller utrudniał prowadzenie polskich
postępowań wyjaśniających, podpisując 31 maja 2010 r. w imieniu rządu Donalda
Tuska polsko-rosyjskie memorandum pozostawiające w rosyjskich rękach kluczowe
dowody (będące własnością RP czarne skrzynki) i składając niezgodne z prawdą
zapewnienia o zgodności z oryginałem przekazanych polskim badaczom kopii nagrań
z rejestratora głosów w kokpicie. - Polska opinia publiczna i Sejm RP były
systematycznie dezinformowane przez stronę rosyjską i rząd Donalda Tuska w
najistotniejszych kwestiach dotyczących katastrofy oraz badania jej przyczyn i
okoliczności. Takie postępowanie wskazuje na w pełni świadome współdziałania
przedstawicieli rządu Donalda Tuska z władzami Federacji Rosyjskiej na szkodę
polskiego śledztwa w celu uniemożliwienia dojścia do prawdy. Ponadto
przedstawiciele rządu ponoszą odpowiedzialność za brak odpowiedniej reakcji na
rosyjską kampanię oczerniającą ofiary katastrofy: w żaden sposób nie
przeciwdziałali oni rozpowszechnianiu kłamliwych stwierdzeń na temat m.in.
Dowódcy Sił Powietrznych RP gen. Andrzeja Błasika.
6.
Zespół
Parlamentarny skierował do prokuratury 20 pism zawiadamiających o podejrzeniu
popełnienia przestępstw przez osoby takie jak m.in.: gen. Marian Janicki, Edmund
Klich, Jerzy Miller, Radosław Sikorski, Bogdan Klich, z których prokuratura:
- 15 umorzyła lub odrzuciła, a pozostałe nnadal rozpatruje.
7.
Zespół
Parlamentarny wspierał rodziny ofiar katastrofy poprzez m.in.:
-
interweniowanie w sprawie zaproszonego przez rodziny amerykańskiego specjalisty
prof. Michaela Badena, niedopuszczanego przez prokuraturę i przedstawicieli
rządu do udziału lub asystowaniu przy badaniu ekshumowanych ciał ofiar śp.
Przemysława Gosiewskiego i śp. Janusza Kurtyki, - dementowanie kłamstw
szkalujących śp. gen. Andrzeja Błasika, członków załogi samolotu Tu-154M nr 101
oraz Prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego, - stałą współpracę z pełnomocnikami
rodzin.
8.
W trakcie blisko 200 posiedzeń w salach Sejmu, Senatu lub
Parlamentu Europejskiego przeprowadził około 80 w większości publicznych
wysłuchań: - świadków wydarzeń (w tym pierwszych polskich świadków obecnych 10
kwietnia 2010 r. na miejscu katastrofy), - ekspertów w zakresie prawa (w tym
prawa międzynarodowego i prawa lotniczego), bezpieczeństwa (w tym ochrony
VIP-ów), nawigacji lotniczej i innych pomocnych w badanej sprawie dziedzin
wiedzy lub umiejętności, - przedstawicieli rodzin ofiar katastrofy i ich
pełnomocników, - trzeba tu odnotować, że jedynie przedstawiciele rządu Donalda
Tuska, którzy po katastrofie kierowali pracami podległych sobie urzędów
państwowych, a niekiedy także uczestniczyli w przygotowywaniu wizyty 10 kwietnia
2010 r., nie przyjęli zaproszeń na posiedzenia Zespołu połączone z ich
wysłuchaniem. Ponadto Zespół zorganizował około 150 konferencji prasowych, w
trakcie których udostępniano przedstawicielom mediów dokumenty, raporty,
prezentacje, ustalenia i oceny Zespołu oraz pisma kierowane do rządu RP i
prokuratury.
9.
Zespół Parlamentarny udostępniał opinii publicznej
wyniki swoich badań także poprzez przygotowanie i przedstawienie m.in.:
-
"Białej Księgi smoleńskiej tragedii", - wirtualnej wizualizacji obrazującej
miejsce katastrofy, - prezentacji raportów z wyników badań ekspertów Zespołu:
prof. Wiesława Biniendy (Ohio, USA), prof. Kazimierza Nowaczyka (Maryland, USA)
i dr. inż. Gregory´ego Szuladzinskiego (Australia), pokazanych w trakcie
publicznych wysłuchań na posiedzeniach Zespołu za pomocą telemostów łączących
Polskę z USA i Australią oraz podczas publicznych wysłuchań w Parlamencie
Europejskim, - publicznych wysłuchań na posiedzeniach Zespołu w gmachu Sejmu RP
z udziałem nie tylko świadków wydarzeń, ale także uznanych badaczy, m.in. prof.
Marka Żylicza, członka KBWLLP, znawcy zagadnień prawa lotniczego
międzynarodowego, oraz prof. Michaela Badena z USA, światowej sławy patologa
sądowego.
10.
Zespół Parlamentarny zabiegał u umiędzynarodowienie badań
przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej poprzez m.in.:
- spotkania i
rozmowy na temat powołania międzynarodowej komisji smoleńskiej z politykami
zagranicznymi, w tym zwłaszcza z przedstawicielami władz Unii Europejskiej i
NATO, kongresmanami i senatorami USA oraz politykami krajów europejskich, -
działania na rzecz powołania międzynarodowej komisji poprzez wsparcie inicjatywy
obywatelskiej, w wyniku której zebrano blisko 500 000 podpisów na rzecz
powołania takiej komisji. Podpisy te zostały przekazane przewodniczącej Komisji
Spraw Zagranicznych Kongresu USA. W celu powołania tej komisji podjęto
współpracę z licznymi organizacjami polonijnymi, w tym z Kongresem Polonii
Kanadyjskiej, Związkiem Narodowym Polskim oraz z licznymi organizacjami
stanowymi Kongresu Polonii Amerykańskiej, - wspieranie rodzin ofiar i
stowarzyszeń zabiegających o upamiętnienie ofiar katastrofy, kierujących
dotyczące tej sprawy pisma i memoranda do Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa
Cywilnego (ICAO), Parlamentu Europejskiego oraz innych podmiotów zagranicznych,
- przetłumaczenie na język angielski i upoowszechnienie w internecie "Białej
Księgi smoleńskiej tragedii", - uczestniczenie i współorganizowanie dwu
przeprowadzonych w Parlamencie Europejskim pod patronatem grupy parlamentarnej
Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR) publicznych wysłuchań poświęconych
katastrofie smoleńskiej i ustaleniom Zespołu.
Zespół Parlamentarny ds.
Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z dnia 10 kwietnia 2010 r."
Dnia 27 kwietnia 2012 roku 'Nasz Dziennik' informuje: "... dotarł do wyników testów ośrodka szkolenia pilotów w Zurychu, w którym uczestniczyli ppłk Robert Grzywna i mjr Arkadiusz Protasiuk. Dowódca lotu PLF 101 do Smoleńska rok przed katastrofą przeszedł specjalistyczne, pełne szkolenie w procedurach precyzyjnego i nieprecyzyjnego podejścia. Piloci specpułku uczyli się w Zurychu latać na Embraerach 175. Obaj piloci wojskowi uzyskali lepsze rezultaty niż trenujący równolegle z nimi cywile z PLL LOT. ...". Ponadto czytamy w tym dniu: "...W Rosji sa sily, którym moglo zalezec na tym, zeby Lech Kaczynski zniknal ze sceny politycznej. Putin na pewno mial takie same powody... Prezydent Kaczynski upokorzyl Putina 12 sierpnia 2008 r. w Gruzji. Tak bezwzgledny KGB-ista nie zapomina takich upokorzen latwo. ... Hipoteza zamachu jest najbardziej prawdopodobna - powiedzial w pierwszej czesci rozmowy z 'Onetem' Joachim Brudzinski".
Dnia 29 kwietnia 2012 roku przypominamy za 'naszdziennik.pl', ktory dnia 25 kwietnia 2012 roku
poinformowal: "... Za wybitny wkład techniczny m.in. w
dziedzinie rozwoju najnowocześniejszych konstrukcji kosmicznych z zastosowaniami
w inżynierii lądowej - tak uzasadnione zostało przyznanie nagrody ASCE
polinijnemu naukowcowi prof. Wiesławowi Biniendzie. Binienda współpracuje też z
parlamentarnym zespołem Antoniego Macierewicza przy wyjaśnianiu okoliczności
tragedii smoleńskiej. Ogłoszenie laureata prestiżowej nagrody odbyło się w
trakcie czterodniowej konferencji 'Ziemia i kosmos', którą zorganizowało
Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierii Lądowej (ASCE). Jak czytamy w 'Naszym
Dzienniku' organizatorzy konferencji podkreślali osiągniecia prof.
Biniendy w dziedzinie poprawy warunków dla dalszego rozwoju badań kosmicznych
oraz konstrukcji lotniczych i kosmicznych. To właśnie ten ekspert
wykonał dla parlamentarnego zespołu badającego okoliczności tragedii pod
Smoleńskiem symulacje komputerowe pokazujące, że część skrzydła rządowego
tupolewa nie mogła oderwać się po uderzeniu w brzozę. Dnia 04 maja 2012 roku 'Polska The
Times' cytowana przez 'wp.pl' przedstawia wywiad z Maszą Gessen,
publicystką, autorką biografii pt. 'Putin. Człowiek bez twarzy': "... 'Putin jest na tyle cyniczny, że mógłby
zabić Kaczyńskiego, ale nie uważam, by to on stał za tragedią smoleńską. Nie
miał motywacji... z punktu widzenia Putina, Polska właściwie nie istnieje... Dla
niego to mały, irytujący kraj, który w kółko coś krzyczy o Katyniu, zamiast
zwyczajnie zapomnieć o tym mało znaczącym epizodzie sprzed 70 lat. Właśnie
dlatego Putin nie próbowałby nawet przygotować jakiegokolwiek zamachu przeciwko
prezydentowi Polski. Zwyczajnie nic by mu to nie dawało ... Proszę zwrócić
uwagę, że właściwie do chwili, gdy został premierem w 1999 r., nikt go nie znał.
Ten mrok, który skrywa jego przeszłość, nie jest zresztą przypadkowy' ...".
Dnia 07 maja 2012 roku z Janem
Pospieszalskim, gospodarzem programu 'Bliżej', dziennikarzem 'Gazety Polskiej
Codziennie', rozmawia Jacek Nizinkiewicz: "... Jeżeli miarą suwerenności Polski jest
sposób w jaki wyjaśnia się katastrofę smoleńską, to uważam, że obce mocarstwo
jakim jest Rosja, rozegrało Polskę. Kompletna niezborność i nieumiejętność
odpowiedzi ze strony polskich władz, świadczy o tym, że tej wolności,
przynajmniej w tej kwestii nam brakuje. ... No, trudny partner, z którym mamy
niełatwe doświadczenia od kilkuset lat. Ktoś kto nie bierze tego pod uwagę
oddając śledztwo w sprawie śmierci własnego prezydenta, dziewięciu generałów i
polskich elit, Rosjanom, nie zachowuje się jak premier suwerennego kraju. Trzeba
być ślepym albo idiotą, żeby tego nie widzieć...".
Dnia 08 maja 2012 roku 'Nasz
Dziennik' powraca do tematu telefonow na pokladzie samolotu: "... Jarosław Kaczyński jest zdziwiony decyzją
prokuratury o odmowie śledztwa ws. połączeń z telefonu prezydenta Lecha
Kaczyńskiego z 10 i 11 kwietnia 2010 r. 'To wszystko jest bardzo dziwna sprawa.
Jej związek z katastrofą smoleńską jest bardzo istotny...'. Prawomocna jest już
decyzja stołecznej prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa ws. domniemanej
kradzieży impulsów na szkodę Kancelarii Prezydenta RP. Prokuratura Generalna
zleciła Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie jego natychmiastową analizę ...
Prezes PiS przypomniał, że ciało prezydenta L. Kaczyńskiego
zostało znaleziono w kilka godzin po tym, kiedy użyto jego telefonu. 'Brat
zawsze ten telefon miał przy sobie. Wobec tego jest pytanie, skąd ten telefon
tam był, dlaczego był spalony, kiedy go dostarczono do Polski. ... Jest to
jeszcze jeden przyczynek do tego generalnego pytania, co się naprawdę stało i co
działo się po katastrofie'. '...Wiadomo, że służby były
poproszone przez prokuraturę o badanie niektórych aspektów technicznych
telefonów czy innego sprzętu. Przypominam również, że znaczna część tego sprzętu
została zabezpieczona przez służby i polską stronę niedługo po tym, jak na
lotnisko w Smoleńsku dotarli specjalnym samolotem przedstawiciele naszych
służb', powiedział Graś...".". Poseł Marcin Mastalerek na swoim blogu w Onecie
tego dnia 08 maja 2012 roku dowodzi, że "w szczególny sposób sfera tajności
dotyczy spraw związanych z katastrofą smoleńską. Zwraca uwagę na utajnienie
notatek z rozmów Donalda Tuska z Władimirem Putinem. Chodzi o osiem rozmów z
okresu przed i po katastrofie. 'W obliczu tych faktów na usta ciśnie się
pytanie: czy rozmówcami byli premierzy państw czy jacyś gangsterzy, którzy
wszystko umawiają na gębę?'... Mastalerek przywołuje twierdzenia Kancelarii
Premiera, według której z czterech rozmów notatek w ogóle nie sporządzono, a z
innych są niejawne. 'Niejawna jest np. notatka z rozmowy Tusk - Putin z 3 lutego
2010 roku. ... skutkowała rozdzieleniem wizyt. Co takiego tajnego jest w notatce
z tej rozmowy trudno dociec'...".
Dnia 11 maja 2012 roku informuje
'Nasz Dziennik': "... Podjęcie 'jak najaktywniejszej ścieżki
działań', po odnalezieniu w Indonezji wraku rosyjskiego samolotu pasażerskiego,
nakazuje rządowi prezydent Władimir Putin. Asymetria ze Smoleńskiem jest
porażająca... Z ust Putina nie padło 'Oddajmy dochodzenie Dżakarcie'. Wręcz
przeciwnie, badanie podjęte przez stronę rosyjską ma być 'samoje aktywnoje'...
premier Dmitrij Miedwiediew niezwłocznie zaapelował o utworzenie komisji, która
zbada przyczyny tragedii. ... Choć katastrofą zaraz zainteresował się
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, to jednak nie on będzie zajmował się jej
badaniem". Donosi RMF FM: "Rosyjski samolot Suchoj Superjet 100 rozbił się 9
maja na Jawie podczas drugiego lotu pokazowego. Na zdjęciach wykonanych przed
pierwszym startem maszyny widać, że w kokpicie oprócz pilotów znajdują się osoby
trzecie. Rosyjska telewizja uznała jednak w wieczornym dzienniku, że ich
obecność była dopuszczalna, powołała się przy tym na zasłużonego pilota
Siergieja Zawałkina. ... Co ciekawe, według raportu MAK obecność osób
postronnych w kokpicie miała być jedną z przyczyn katastrofy rządowego Tu-154M w
Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. ... Rosja zagwarantowała sobie udział swoich
specjalistów w wyjaśnianiu katastrofy samolotu Suchoj Superjet 100 w Indonezji.
By do tego doprowadzić, wystarczyła jedna rozmowa telefoniczna Władimira Putina
z indonezyjskim prezydentem, by bez żadnych umów międzynarodowych włączyć stronę
rosyjską w wyjaśnienie przyczyn wypadku". A tak to skomentowal pewien bloger
'rebel': "Pewnie chory psychicznie pasażer nr 1 wysłał pijanego generała do
kabiny pilotów, żeby ten wymusił na pilotach lądowanie w kraterze. Niestety
lecieli za nisko i w gęstej mgle, na wysokości 1800 m zahaczyli o pancerną
brzozę o wysokości 100 m i średnicy 5 m. Bez wpływu na katastrofę były
powtarzane kilkukrotnie błędne informacje z wieży kontroli lotów, według których
samolot znajdował się na kursie i ścieżce".
Dnia 15 maja 2012 roku w 'Kontrwywiadzie' RMF FM, minister sprawiedliwości Jarosław Gowin:
"... 'Mam świadomość, że decyzje w sprawie
wraku zapadają w Rosji na najwyższym szczeblu politycznym, nie na miejscu
ministra sprawiedliwości. Putin jest twardszym partnerem w relacjach
międzynarodowych niż był Miedwiediew. Będzie pewnie trudniej...'. Gowin
zapytany również o to, co, będąc w Rosji ... powie o kluczowych dowodach
smoleńskich - wrak tupolewa, czarne skrzynki - odpowiada: 'Na pewno powiem
to, co mówił już wielokrotnie np. mój poprzednik, pan minister Krzysztof
Kwiatkowski, który wielokrotnie interweniował w tej sprawie w Rosji. Powiem, że
dla milionów Polaków, niezależnie od sympatii politycznych, ta sprawa jest
wyrazem braku szacunku dla naszych uczuć... Prokuraturę czasem zawodzi poczucie
sprawiedliwości, czego dobrym przykładem jest sprawa telefonu prezydenta Lecha
Kaczyńskiego. Moja opinia o pracy prokuratury będzie bardzo krytyczna'...".
Dnia 16 maja 2012 roku 'interia.pl' informuje: "Według tezy raportu dr. inż. Grzegorza
Szuladzińskiego, eksperta parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej,
jej przyczyną były wybuchy w czasie podejścia do lądowania, które
zapoczątkowały destrukcję samolotu w powietrzu. ... Szuladziński w
środę na posiedzeniu zespołu zaprezentował całość swojego raportu, który podważa
oficjalne przyczyny katastrofy. Opublikowany w ubiegłym roku raport komisji pod
kierownictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera wskazał m. in. na
nieprawidłowości w pracy rosyjskich kontrolerów i w wyposażeniu lotniska jako
elementy, które przyczyniły się do katastrofy. Szuladziński stwierdził w
raporcie, że duża liczba odłamków samolotu i ich rozmieszczenie na znacznej
przestrzeni wskazują, iż to nie mechaniczne uderzenie a wybuchy, były przyczyną
katastrofy. Potwierdzać tę tezę mają ... m. in. zdjęcia z miejsca katastrofy.
'Podkreślam, że to jest hipoteza. Nie mamy zamiaru twierdzić, że to jest
ostatnie słowo, także ze strony zespołu parlamentarnego, ale jest to jedyna
całościowa hipoteza uwzględniająca wszystkie znane nam aspekty przebiegu
wydarzeń', powiedział w środę szef zespołu Antoni Macierewicz. Ekspert
zespołu uważa, że jeden z wybuchów miał miejsce na lewym skrzydle,
a drugi miał nastąpić wewnątrz kadłuba powodując jego 'gruntowne zniszczenie i
rozczłonkowanie'. 'Samo lądowanie (czy upadek) w terenie
zadrzewionym, wszystko jedno jak niekorzystne i pod jakim kątem, nie mogło w
żadnym wypadku spowodować takiego rozczłonkowania konstrukcji, które zostało
udokumentowane ... Mechaniczne uderzenie w grunt, po częściowym wyhamowaniu
przez drzewa, nie uzasadnia takiego rozczłonkowania konstrukcji',
podkreślił w raporcie Szuladziński. Poddał on także w wątpliwość tezę zderzenia
samolotu z brzozą. Jak podkreślił jest nikła szansa, żeby przy
kolizji skrzydła z drzewem obydwa obiekty zostały złamane. Zaznaczył w raporcie,
że jeśli drzewo zostało ścięte, to skrzydło powinno ocaleć.
Macierewicz zapowiedział w środę, że przekaże raport eksperta zespołu do
prokuratury". Dnia 24 maja 2012 roku informuje
'wp.pl', m. in. za zrodlami rosyjskimi i ze Sri Lanki, na marginesie
katastrofy smolenskiej o katastrofie lotniczej w Indonezji. Jarosław Kaczyński
zas "... liczy na aktywizację polskiego środowiska
naukowego ws. badania katastrofy smoleńskiej. ... Argumentował, że 'wielu
wybitnych polskich naukowców publicznie stwierdza, że to, co głosi na podstawie
badań prof. Binienda to jest prawda'. ...'cała bajka o brzozie jest nieprawdą...
Wszystko było inaczej. Polskie społeczeństwo i międzynarodowa opinia publiczna
były w sposób wyjątkowo cyniczny i bezczelny oszukiwane', uważa Kaczyński. Jak
dodał, 'nie za długo przyjdzie czas na bardzo spektakularne przedstawienie
kolejnych informacji, kolejnych wyników badań, a później na wnioski, które
pewnie będą smutne'. Na posiedzeniu zespołu prof. Wiesław Binienda, kierownik
Wydziału Inżynierii Cywilnej na uniwersytecie w Akron w Ohio po raz kolejny
przedstawił wyniki swoich badań dotyczących katastrofy smoleńskiej. 'W żadnym
przypadku, do tej pory takiego nie znalazłem, w którym drzewo byłoby w stanie
urwać skrzydło. We wszystkich sytuacjach krawędź przednia skrzydła jest
zniszczona na długości 60-80 cm, a drzewo jest przecięte przez dźwigary
skrzydła' dowodził Binienda. ... 'Najpierw musiał być wybuch i musiał on
nastąpić w powietrzu, żeby ściany mogły się otworzyć na zewnątrz; dopiero
później upadł całym ciężarem na ziemię i przygniótł sufit i ściany' uważa.
'Naukowcy w Polsce mówili jasno po moich prezentacjach, że drzewo ani błąd
pilota nie powinny być brane pod uwagę w katastrofie tego samolotu' powiedział
Binienda. ... Binienda podkreślił, że 'nie ma żadnego modelu, który by pokazał
inną sytuację, inne wyniki... Gdyby ktoś przeprowadził taką analizę, nie mógłby
dostać innych wyników, bo musiałby pracować w innej przestrzeni fizycznej i
matematycznej' uważa ekspert". Dnia 25 maja 2012 roku PAP:
"Profesor z USA, Wiesław Binienda, autor
prywatnej ekspertyzy ws. katastrofy smoleńskiej, został poproszony o spotkanie z
prokuratorami wojskowymi badającymi wypadek Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r. Nie ma
na razie jego odpowiedzi. Kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej
nie ujawnił, w jakim charakterze zaproszono Biniendę. Binienda, kierownik
Wydziału Inżynierii Cywilnej na uniwersytecie w Akron w Ohio, jest autorem badań
z których ma wynikać, że zderzenie z brzozą nie mogło być przyczyną katastrofy
... 'Najpierw musiał być wybuch i musiał on nastąpić w powietrzu,
żeby ściany mogły się otworzyć na zewnątrz. Dopiero później upadł całym ciężarem
na ziemię' uważa Binienda. W czwartek Binienda ponownie
przedstawił swe ustalenia na posiedzeniu zespołu parlamentarnego ... Po obradach
... Jarosław Kaczyński powiedział, że 'cała bajka o brzozie jest nieprawdą ...
Polskie społeczeństwo i międzynarodowa opinia publiczna były w sposób wyjątkowo
cyniczny i bezczelny oszukiwane' mówił Kaczyński. Maksjan powiedział, że
prokuratura wojskowa dotychczas dostała od zespołu Macierewicza tylko
prezentację Biniendy i drugiego prywatnego eksperta Kazimierza Nowaczyka. W
lipcu 2011 r. prokuratorzy prowadzący śledztwo ws. katastrofy wystąpili do szefa
parlamentarnego zespołu o posiadane przez zespół materiały, m. in. egzemplarz
tzw. białej księgi. ... W lipcu ub.r. komisja badająca katastrofę smoleńską,
którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller, zaprezentowała swój raport. ...
Przypomniał, że brzoza nie była pierwszą przeszkodą, którą napotkał samolot.
'Pierwsze przeszkody czyniły na tyle nieznaczące szkody w poszyciu samolotu, że
nie prowadziło to do zmiany trajektorii lotu, co nie oznacza, że nie
pozostawiało żadnych śladów na torze przelotu samolotu' zaznaczył Miller...".
Dnia 27 maja 2012 roku przedstawiamy m. in.
Komunikat Zespołu Parlamentarnego ds. Badania Przyczyn Katastrofy
Smoleńskiej z dnia 24 maja 2012 r.: "W dn. 23 maja 2012 r. w Krakowie przyjęte
zostało poniższej treści stanowisko: Dnia 28 maja 2012 roku 'wPolityce.pl', w programie TVP1 'Polityka przy kawie' oraz w innych
zrodlach czytamy: "W związku z badaniem katastrofy
smoleńskiej dostaję dużo nieprzyjemnych maili, szykan i gróźb, które dochodzą do
mnie, do USA, powiedział w programie TVP1 'Polityka przy kawie' prof. Wiesław
Binienda, który opracował prywatną ekspertyzę ws. katastrofy smoleńskiej. Jak
dodał Binienda, sprawy gróźb pod jego adresem zostały zgłoszone do
odpowiednich służb i zajmują się nimi policja i FBI. ... Binienda
stworzył modele matematyczne samolotu jak i drzewa, na podstawie których
stworzył symulację zderzenie tupolewa z brzozą. W zeszłym tygodniu prof.
Binienda ponownie przedstawił swe ustalenia na posiedzeniu zespołu
parlamentarnego badającego przyczyny katastrofy...". Dnia 29 maja 2012 roku salon24.pl dyskutuje wokol rozmowy Macierewicza w nocy 10 na 11
kwietnia 2010 roku: "...Relacja Wiśniewskiego spod bramy (10
kwietnia): 'głos silnika, ten silnik był jakiś, ten dźwięk...
trochę inny' - ani przez chwilę S. Wisniewski nie mówi, że widział
tupolewa: 'patrzę w mgle, idzie samolot bardzo nisko, lewym
skrzydłem prawie, że w dół i normalnie słychać taki huk, bo miałem otwarte okno.
Coś ... tak jakby było niszczone, tak tratowane - za chwilę było, wiesz, huk,
dwa, dwa, proszę ciebie, błyski ognia ... Mówię - wywalił się
samolot. No to wiesz, za kamerę, jak to typowy pies ogrodnika czy ten ...
człowiek, który coś tam ma do czynienia z mediami i wiesz, i biegiem...
przeleciałem przez te błoto, patrzę, polski samolot. ... To nie
była wielka kula ognia, jak po prostu przy jakimś potężnym wybuchu samolotu z
pełnymi zbiornikami paliwa, tylko tak, wiesz, wybuch, tak jak wybuch. Ja
myślałem, że to jakiś mały samolot, ale jak pobiegłem już na
miejsce, patrzę, a to jest nasz'. Z tego też trudno wysnuć wniosek, że S.
Wisniewski parę godzin filmował mgłę ... (cyt. za:
http://freeyourmind.salon24.pl/421550,problem-filmu-z-upadkiem-samolotu). ...
Podobnie w rozmowie z A. Klarenbachem: (http://www.tvp.info/opinie/wywiady/),
gdzie moonwalker dorzuca jeszcze jedną ciekawostkę o tym, co (jego zdaniem)
działo się na pokładzie oraz o wyglądzie pobojowiska: 'cieszę się, ze nie
widziałem tej części, gdzie leżały szczątki pasażerów. Ci na pokładzie nawet nie
zdążyli się przeżegnać. Siła była tak potworna. Rozerwała samolot,
był tak głęboko wbity w ziemię, że ciężki sprzęt długo nie mógł go wydobyć'. No i jeszcze ten fragment o ruskich służbach: 'Wbrew pozorom
zareagowały bardzo szybko. Bardzo szybko przybiegli funkcjonariusze Federalnej
Służby Ochrony. Szybko pojawiły się służby techniczne, jak straż pożarna,
karetki pogotowia. Nieprawdą jest, że po cichu wynosili ciała.' ... '(mowi A.
Macierewicz w nocy 10 na 11 kwietnia 2010 roku w radio) prawie w ogóle nie ma
dostępnych publicznie świadectw przebiegu wydarzeń, poza jednym filmem, który mi
relacjonowano, pokazującym, przypadkowo zrobionym przez dziennikarza
mieszkającego w hot..., który mieszkał w hotelu w pobliżu lotniska, który zobaczył schodzący do lądowania samolot, a następnie
wybuch, sfilmował ten wybuch... uderzającego o płytę lotniska samolotu. Poza tym jednym przekazem, zdaje się, że żadnych innych, samego
wydarzenia nie ma, najwyżej są zdjęcia pokazujące już to, to co
się działo później... po uderzeniu'...". Wedlug 'wp.pl': "'Mamy
zakaz mówienia o tej sprawie', takie słowa z ust przedstawiciela firmy Universal
Avionics Systems (UAS) mieli usłyszeć dziennikarze 'Gazety Polskiej Codziennie'.
UAS jest producentem systemu TAWS, który zamontowany był w rządowym Tu-154M.
Tymczasem według eksperta zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, system
ten zarejestrował w ostatnich sekundach lotu aż 13 awarii. ... To ta firma
dysponuje dziennikami awarii i plikiem pamięci komputera pokładowego ...
Dziennikarze skontaktowali się z oddziałem firmy, który mieści się w Bazylei.
Nie zdążyli zadać pytania do końca. Pracownik przerwał i poinformował, że nie
może wypowiadać się na temat katastrofy w Smoleńsku. Zakaz pochodzić ma od
zarządu firmy UAS. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy oraz tzw. komisja Millera
tuż po katastrofie kontaktowały się z firmą, prosząc o odkodowanie rejestru
awarii tupolewa ... Tymczasem dr Kazimierz Nowaczyk z Uniwersytetu Maryland,
ekspert parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej,
twierdził, że w ostatnich sekundach lotu system TAWS zarejestrował aż 13 awarii.
TAWS (Terrain Awareness and Warning System) to urządzenie montowane na pokładzie
samolotów ... Dane pobierane są z wysokościomierza, barometru oraz GPS i
cyfrowych map kuli ziemskiej. Następnie system porównuje pozycję statku
powietrznego z bazą danych na pokładzie, która zawiera szczegóły dotyczące
terenu i przeszkód, które można napotkać podchodząc do lądowania...".
Dnia 02 czerwca 2012 roku za http://m.wyborcza.pl/wyborcza/ przedstawiam rozmowe z Maciejem
Laskiem, szefem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, współautorem
raportu tzw. komisji Millera; pyta Bogdan Wróblewski: "... Wczoraj w Kazimierzu Dolnym zakończyła
się 15 konferencja 'Mechanika w lotnictwie'. Dyskutowano o katastrofie
smoleńskiej... Na krakowskiej AGH powstała skupiona wokół prof. Piotra
Witakowskiego (specjalisty od geomechaniki) grupa inicjatywna, która chce
wyjaśnić 'trudny do wytłumaczenia fakt rozpadnięcia się Tu-154 na tysiące
drobnych kawałków'. 'W katastrofie iła-62 w Lesie Kabackim w maju 1987 r.
samolot też rozpadł się na tysiące kawałków. W Kazimierzu raczej dyskutowaliśmy
o sławetnej brzozie. Pokazaliśmy jej zdjęcia z wbitymi fragmentami skrzydła, z
metryczką, czyli datą, kiedy zdjęcia zostały zrobione - 11 i 12 kwietnia 2010
r'. ... bo były głosy, że ktoś szczątki w brzozę ponabijał później.
'Tak, słyszałem, że pół roku później. Pokazaliśmy też zdjęcia końcówki
skrzydła, które przez brzozę zostało obcięte. W dużym zbliżeniu widać, że
konstrukcja została sprasowana, na jednym zdjęciu widać nawet odrobinę trocin z
tej brzozy'. ... Prof. Wiesław Binienda z Uniwersytetu w Akron pracujący
dla parlamentarnego zespołu Antoniego Macierewicza wykluczył, by brzoza (nawet
cztery razy twardsza niż ta smoleńska) zniszczyła skrzydło. Mówił: 'gdyby mieli
dane, które by mnie zmiotły, to byłbym zmieciony'. Nie można go było zaprosić do
Kazimierza? 'Prof. Binienda mógł przyjechać, bo konferencja była otwarta. Na
ogłoszenie zareagował np. prof. Artymowicz z Toronto'. Czy ktoś zapytał o
wybuch? 'Tak. Pokazaliśmy zdjęcia fragmentów konstrukcji samolotu, które
wskazują na zderzenie z przeszkodą, a nie na wybuch'. Były pytania -
dlaczego nie są udostępniane wszystkie materiały? Czy nie można udostępnić
wszystkich danych z rejestratorów np. zespołowi ekspertów, także zagranicznych,
o czym mówił w 'Gazecie' prof. Michał Kleiber. Tak aby mogli prowadzić swobodnie
własne analizy? 'Są dwie przeszkody. Pierwsza to problem prawny. Te dane
podlegają prawnej ochronie i w tej chwili są tylko w trzech miejscach: rosyjskim
MAK, w Inspektoracie Bezpieczeństwa Lotów MON, bo ten resort jest prawnym
sukcesorem naszej komisji, i ma je też prokuratura. Właśnie analizuje je
powołany przez nią zespół biegłych. Podczas panelu było wiele wypowiedzi, że
wobec kontrowersji, podważania wiarygodności badań komisji, dobrze byłoby te
dane udostępnić, powołać zespół, który na drodze obliczeniowej udowodniłby
przebieg katastrofy. Tylko ktoś musiałby tej zgody udzielić'. Kto? MON?
'Pan premier, bo to szef rządu określił zakres udostępnienia danych'. ...
Naukowcy powtarzają, że katastrofa smoleńska jest zbyt ważnym zdarzeniem, by
'pozwolić na kształtowanie jej obrazu w świadomości społecznej przez polityków i
propagandzistów'. 'Ja się z tym zgadzam, i tego typu odczucie wyrażane było
przez wielu kolegów w Kazimierzu. Dla ludzi, którzy są związani z lotnictwem,
przyczyny tej katastrofy nie budzą wątpliwości. Natomiast to, co się wokół niej
dzieje, te absurdalne teorie i koncepcje, rodzą potrzebę dania odporu, ale na
drodze naukowej. Moim zdaniem, jeżeli takie badania miałyby być przeprowadzone
przez środowisko naukowe, to na szczególnych zasadach: dyskusja specjalistów bez
dostępu mediów, bez mieszania w nią polityków, zakończona przedstawieniem
komunikatu z badań'...". Doktor Wacław
Berczyński, wieloletni pracownik kilku koncernów lotniczych, w tym przez ponad
20 lat Boeinga, konstruktor Działu Wojskowo - Kosmicznego Boeinga, 'karierę
zbudował na projektowaniu skrzydeł i kadłubów samolotów. Jest twórcą pierwszego
w historii lotnictwa cywilnego elementu statku powietrznego wykonanego z
kompozytów. Ekspert od zastosowania w symulacjach komputerowych metody elementów
skończonych, służącej do numerycznego rozwiązywania równań różniczkowych - Ponadto http://markowski.salon24.pl/
Dnia 04 czerwca 2012 roku 'interia.pl': "Prokuratorzy badający katastrofę
smoleńską odzyskali zdjęcia zrobione na pokładzie Tu-154 w trakcie tragicznego
lotu, wedlug 'Newsweek'... Fotografie pomogą ocenić, czy teza o wybuchu jest
prawdziwa. ... 'Wiedząc, kto gdzie siedział i znając obrażenia pasażerów,
można ustalić, z jakiego kierunku nadeszło uderzenie. Z dotychczasowych analiz
nie wynika, by na pokładzie mogło dojść do jakiegokolwiek wybuchu',
twierdzi rozmówca 'Newsweeka' zaangażowany w sprawę... 'Pierwsze słyszę,
jeśli takie zdjęcia są, to wiedza gdzie kto siedział jest bardzo ważna',
mówił w Poranku TOK FM Stanisław Koziej, szef BBN. Dodał, że pewnie można ją
wykorzystać w konfrontacji z innymi informacjami". Dnia 08 czerwca 2012 roku Fakt.pl,
Gazeta Polska Codziennie, PAP, Onet Wiadomości informuja: "...Z ekspertyzy, którą polscy
prokuratorzy wojskowi otrzymali od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wynika,
że po katastrofie smoleńskiej Rosjanie ingerowali w zawartość elektronicznego
sprzętu ofiar katastrofy. ... pierwszy raz miało się to odbyć 10 i 12 kwietnia.
Wtedy to miało dojść do przeglądania zawartości wszystkich kart telefonów,
dysków laptopów oraz pamięci aparatów fotograficznych i kamer, które mieli przy
sobie członkowie prezydenckiej delegacji. Drugi raz miało się to odbyć w tydzień
po katastrofie smoleńskiej. Jak informuje 'Fakt', zdaniem biegłych z
Departamentu Bezpieczeństwa Telekomunikacyjnego ABW, ktoś usiłował wtedy
zacierać ślady pierwszej ingerencji. Dodatkowo, z jednej z kart pamięci,
skasowano zdjęcia wykonane w trakcie lotu. ... nadal trwa śledztwo, zarówno po
stronie polskiej, jak i rosyjskiej, więc dane z kart pamięci traktowane są jako
dowody...". Dnia 10 czerwca 2012 roku "...Po przemówieniu Kaczyńskiego szefowa
warszawskiego oddziału 'Gazety Polskiej' Anita Czerwińska zaapelowała do
kibiców, którzy przyjechali do Polski na Euro 2012. Tłumaczyła, że przypominanie
o katastrofie smoleńskiej ma zapobiec podobnym wydarzeniom w przyszłości.
Zwróciła się szczególnie do Rosjan: 'Nie jesteście
odpowiedzialni za zbrodnie autorytarnego rządu. Chcemy, by nasz i
wasz kraj cieszył się wolnością. Wyjaśnienie sprawy śmierci naszego prezydenta i
naszych elit do tej wolności nas wszystkich zbliża. Stańcie po
stronie prawdy, bo tylko tak można budować nowoczesne państwo'...".
Dnia 12 czerwca 2012 roku PAP
informuje, ze: "...We wtorek sejmowa komisja debatowała
na temat postępowania warszawskiej prokuratury w sprawie podejrzenia korzystania
z telefonu prezydenta po katastrofie smoleńskiej. Posiedzenie komisji odbyło się
bez udziału przedstawicieli Prokuratury Generalnej i resortu sprawiedliwości.
Prokurator generalny przesłał do komisji pismo informujące o aktualnym stanie
tego postępowania. ...'Konieczne będzie zwrócenie się do strony rosyjskiej o
udzielenie informacji dotyczących osób dysponujących tym telefonem od momentu
jego zabezpieczenia do czasu przekazania stronie polskiej, a następnie
przesłuchanie ich w drodze pomocy prawnej', napisał Seremet w swym piśmie.
... Postępowanie dotyczące połączeń z telefonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10
kwietnia 2010 r. po katastrofie w Smoleńsku podjęła w połowie maja Prokuratura
Okręgowa w Warszawie. Ma ona wyjaśnić, kto mógł użyć tego telefonu. Informacje o
'manipulacjach' przy telefonie Lecha Kaczyńskiego 10 i 11 kwietnia 2010 r. w
Rosji i odsłuchiwaniu poczty głosowej pojawiły się w mediach na początku maja.
'W wyniku przeprowadzonych czynności procesowych ustalono, że w dniu 10 kwietnia
2010 r., po katastrofie, miały miejsca dwa połączenia wychodzące: pierwsze o
godz. 12.46, a drugie o godz. 16.24 czasu polskiego; a w dniu 11 kwietnia 2010
r. jedno połączenie wychodzące o godz. 12.18 czasu polskiego z telefonu
użytkowanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego właścicielem była
Kancelaria Prezydenta, i były to połączenia z pocztą głosową'...".
Dnia
13 czerwca 2012 roku
' 'Gazeta Polska' oraz Radio ZET omawiają
wypowiedz
Eugene Poteat, wysokiego oficera
CIA: "...
'Rosyjskie
działania zaraz po katastrofie to typowe czynności mordercy, który próbuje
zatrzeć ślady zbrodni, próbując zniszczyć lub ukryć kluczowe
dowody... Rosja nie mogła zmarnować takiej szansy, nawet jeśli miałaby się
posłużyć ohydną, zorganizowaną katastrofą...'. Poteat
przypomina swoją tezę, którą zaprezentował w piśmie 'Charleston Mercury' i podkreśla, że choć
od publikacji artykułu minęły dwa lata, to nie zmienił swojego zdania. 'Wystarczy spojrzeć na historię Rosji - poczynając od
przewrotu bolszewickiego i wielu morderstw, zamachów oraz zabójstw, których
dokonywały rosyjskie służby specjalne - aby uświadomić sobie, że historia lubi
się powtarzać ... że to jedna z przyczyn, przez które za katastrofą
smoleńską 'mogła stać Rosja'.' Rosja miała też środki, motyw i sposobność do
popełnienia w Smoleńsku zbrodni. Krajem tym rządzą przede wszystkim byli
oficerowie wywiadu... już po upadku ZSRR, Polska, w oczach Moskwy,
'miała czelność zrzucić rosyjskie jarzmo, wstąpić do NATO, a potem wybrać
prozachodniego przywódcę ... Wszystko to było dla Rosji
zniewagą'. Były oficer amerykańskich służb specjalnych wskazuje też,
że 'eliminacja polskiej głowy państwa' była dla Rosji szansą, której nie można
było zmarnować. 'W Smoleńsku Rosja
miała wszystko podane na tacy - całą znienawidzoną delegację w jednym
samolocie'. '...Rosja
miała motyw i środki do dokonania tej strasznej
zbrodni'. Zdaniem Poteata nie miało znaczenia, czy
samolot, którego badanie przeprowadzili Rosjanie, był polski, czy nie.
'Jeśli w Smoleńsku rozbiłby się
amerykański samolot z przedstawicielami naszego państwa, Rosjanie odegraliby
taką samą farsę. Rozmiar czy potęga kraju nie ma tu tak dużego
znaczenia'... Rosjanie doskonale zdawali sobie sprawę z tego,
że 'zbrodnia ujdzie im na sucho', bo USA były pochłonięte
sytuacją na Bliskim Wschodzie. 'Pod Smoleńskiem do wygrania było coś bardzo
cennego - przejęcie kontroli nad Polską i umieszczenie na
szczytach władzy prorosyjskich polityków. Tak się też stało -
po katastrofie pełnię władzy w Polsce przejął obóz prorosyjski, który
posłusznie wykonuje otrzymane polecenia ... rosyjskie działania
zaraz po katastrofie to typowe czynności mordercy, który próbuje zatrzeć ślady
zbrodni, próbując zniszczyć lub ukryć kluczowe dowody'." Na
marginesie wypadku lotniczego w Smolensku w 2010 roku pojawily sie komentarze do
wczorajszego meczu pilki noznej w Warszawie miedzy Rosja a
Polska: 'Moskowskije Nowosti' w korespondencji z
Warszawy sugerują, że 'rosyjska
ekipa wpadła w pułapkę'. Dziennik opisuje, że jeszcze kilka dni temu
polscy kibice z uśmiechem fotografowali się na tle autobusu 'Sbornej', a 'w noc
po meczu tłem dla fotografii stała się policyjna armatka wodna'. Gazeta wini za taki stan rzeczy
Wszechrosyjski Związek Kibiców, który ... 'przygotował potwornie genialną
prowokację' i zorganizował w Warszawie 'marsz fanatyków'. 'Moskowskije
Nowosti' obawiają się, że teraz w mieście, w którym rosyjska reprezentacja zagra
jeszcze minimum 2 mecze, 'wszyscy ją znienawidzą'. Dostało się też
Rosyjskiemu Związkowi Piłki Nożnej za to, że nie posłuchał ostrzeżeń polskich
służb. 'Polacy od początku mówili, że dojdzie do prowokacji, bo doskonale
znają swoich chuliganów, ale nikt nie chciał ich słuchać' - dodaje komentator
dziennika. Juz 09 czerwca 2012 wybitny znawca sowieckiego i rosyjskiego sasiada
- ambasador w Moskwie i dooradca prezydenta Aleksandra
Kwasniewskiego, Stanislaw Ciosek - powiedzial: "To pomysl z piekla
rodem" - mówiac o przemarszu rosyjskich kibiców przez Warszawe. We wtorek, w dniu meczu z Polska, Rosjanie czcili w Warszawie Swieto
Flagi. Stanislaw Ciosek, w rozmowie Michalem Majewskim i Pawlem Reszka, mówil 09 czerwca 2012 roku o szykowanej demonstracji: 'Rosjanie nie
powinni tego robic. Flage moga sobie czcic u siebie. Nie robi sie manifestacji
na obcym terytorium. Taka demonstracja to wywolywanie wilka z lasu. Nie
powinnismy sie na to zgodzic, trzeba bylo interweniowac na szczeblu
dyplomatycznym'. ... Jak wygladaja dzis relacje miedzy Moskwa
a Warszawa? Stanislaw Ciosek patrzy na nie krytycznie: 'Spogladamy na siebie
przez jedna lunete. My widzimy Rosje znacznie wieksza niz jest. Wyglada jak
olbrzymi, brzydki niedzwiedz z pazurami. A oni patrza z drugiej strony - i
luneta nas pomniejsza. Widza cos malego, niegodnego uwagi. Jedno i drugie
patrzenie jest bez sensu. Najlepiej gdybysmy mogli patrzec na siebie normalnie.
Bez zadnych instrumentów'. Dnia 13 czerwca 2012 roku, cytowany przez 'Lidove Noviny' komentator sportowy
rosyjskiego dziennika 'Itogi'
tłumaczył, że wielu pseudokibiców
przyjechało z jego kraju do Warszawy się pobić. Przypomina, że spory ze spotkań
klubowych, głównie Spartaka Moskwa z Legią, przeniesiono na szczebel narodowy.
'Z punktu widzenia kibica chodziło więc o prestiżową okazję, ponieważ po prostu
chcieli się pobić z Polakami i pokazać im także na polskiej ziemi:
"jesteśmy Rosjanami, jesteśmy lepsi. My
wam naładujemy"...', tłumaczył. O starciach na ulicach stolicy piszą także
liberalne 'Hospodarske Noviny'. Jak zauważają, prowokacje groziły z obu stron.
'Futbol miał jednak wczoraj w Polsce jednoznacznie polityczny odcień' -
podkreśla
gazeta. Dnia 13
czerwca 2012 roku, Karczyński poinformował też, że według wstępnych
ustaleń przed, w trakcie i po meczu miało dojść do kilku 'ustawek' polskich i
rosyjskich chuliganów. 'Mieliśmy m.in. sygnały, że rosyjscy pseudokibice planują wtargnąć na
murawę boiska. Były też informacje o planowej 'ustawce' przy Rondzie de Gaulle'a
(Policyjne Centrum Dowodzenia w Legionowie wiedzialo o
zbierajacych sie bojówkach kibiców juz dwie doby przed meczem Polska - Rosja ...
Do pierwszej bójki chuliganów doszlo wczoraj okolo godz. 11.40. Policjanci
odnotowali pierwszy incydent: kilku rosyjskich chuliganów zaatakowalo jednego z
Polaków ... Ja nie odpowiem panu teraz na pytanie, czy bylo tam policji za duzo,
czy za malo, czy dzialali na szybko, czy za wolno. Do mnie docieraly raczej
sygnaly po dzialaniach na Rondzie Waszyngtona, to od razu panu powiem, ze
policja byla za brutalna i dzialala za ostro. ... Dziennikarz RMF FM ustalil tez
jaki byl powód wejscia oddzialów prewencji na Stadion Narodowy pod koniec meczu.
Poprosila o to UEFA, bo pojawily sie sygnaly, ze na plyte boiska
chca wtargnac rosyjscy pseudokibice). W tych
okolicach zatrzymaliśmy do wylegitymowania grupę rosyjskich kibiców'... Jak dodał rzecznik komendanta
stołecznego policji, przy niektórych z zatrzymywanych osobach policjanci
znajdowali niebezpieczne narzędzie m.in. kastety, a także np. ochraniacze na
zęby. Dnia 13 czerwca 2012 roku, wywiad Moniki Olejnik pomieszal calkowicie katastrofe lotnicza w
Smolensku z meczem pilki noznej, gdy
w 'Gościu Radia Zet', komentując
wywiad z funkcjonariuszem CIA w 'Gazecie Polskiej', który
powiedział, że Rosjanie mają duże doświadczenie w powodowaniu katastrof,
uslyszala odpowiedz Kwasniewskiego: 'CIA jest dużą organizacją, tam mogą się
znaleźć zwolennicy takich spiskowych teorii'. "...'Moskiewskie Nowosti' piszą, że marsz rosyjskich fanatyków to była genialna
prowokacja, przygotowana przez, za to
odpowiada Wszechrosyjski Związek Kibiców, który przygotowywał potwornie genialną
prowokację i zorganizował w Warszawie marsz
fanatyków. Aleksander
Kwaśniewski: Więc tym bardziej to wszystko wymaga
wyjaśnienia. No przykre, że tak się stało, natomiast generalnie te
Mistrzostwa Europy, to jest naprawdę wspaniała impreza, która zbuduje bardzo
przyjazny dla Polski obraz. Monika Olejnik: Ale to było, ale
podgrzewano nastroje. ... No tak, tylko jeden transparent był,
widział pan taki wielki transparent u
kibiców
rosyjskich. Aleksander Kwaśniewski: No, ale to trudno uznać go za agresywny, ten sławiący dzisiejsza Rosję, 'To jest
Rosja', bo zdaje się tak to było
'This is Russia', to moim zdaniem jest
dopuszczalne ... Wiemy, że Rosjanie zestrzelili samolot koreański w
latach 80. Jeżeli na tej podstawie wyciągniemy wniosek, że oni nałogowo
zestrzeliwują samoloty, to będzie gruba przesada .... Monika Olejnik: Tak, oczywiście. 'Gazeta Polska' drukuje wywiad z wysokim
oficerem CIA, który mówi, że Rosjanie działają jak mordercy, i że
prezydent został zamordowany w Rosji. Aleksander Kwaśniewski: No i cóż tu
komentować. Monika Olejnik: W Smoleńsku Rosja miała wszystko podane na
tacy, całą znienawidzoną delegację w jednym samolocie, wprawa Rosjan w
powodowaniu katastrof lotniczych poprzez wprowadzanie ... Aleksander
Kwaśniewski: No dobrze, wiemy przecież, że Rosjanie zestrzelili już nawet
samolot koreański, prawda i na początku lat 80., no i jeżeli na tej podstawie
wyciągać wnioski, że oni nałogowo zestrzeliwują samoloty, no to byłaby jednak
gruba przesada. Monika Olejnik: Ale wysoki funkcjonariusz. Aleksander Kwaśniewski: No ja nie
wiem kto, wie pani, CIA jest dużą organizacją w związku z tym tam mogą się
znaleźć również zwolennicy takich oto spiskowych teorii. My wiemy
przecież prawie wszystko, czy niemal, czy wszystko o tej
katastrofie, my wiemy jak to się
wydarzyło, wiemy, że nie było tam żadnej bomby, wiemy że splot bardzo złych
okoliczności, błędów od samego początku popełnionych
spowodował, że stało się, jak się
stało. Ten samolot nie powinien wylecieć z Warszawy ze względu na złą
pogodę, powinien dwie godziny zaczekać aż mgła
minie nad lotniskiem w Smoleńsku i powinien spokojnie wylądować.
Znam ten samolot, latałem nim dziesiątki, dziesięć lat, lądowałem nim
wielokrotnie w Smoleńsku, wiem jak to wszystko wyglądało i w moim przekonaniu to
co wiemy z raportu Millera jest prawdziwe - suma błędów spowodowała tą
katastrofę. Monika Olejnik: No tak, ale ... Aleksander
Kwaśniewski: Ale gdyby już nawet ulec teorii spiskowej to trzeba było by
się zastanowić, a jaki interes miała Rosja żeby dokonać takiego zamachu. Monika
Olejnik: No, znienawidzony Lech Kaczyński. Aleksander Kwaśniewski: Ale
to oni przecież mają polityków, których nie lubią czy nienawidzą dużo więcej,
nie decydują się na tego rodzaju działanie. Poza tym proszę pamiętać, że
... Monika Olejnik: No, ale Litwinienko na przykład został
zamordowany, to można podawać ... Aleksander Kwaśniewski: Tak, ale
Litwinienko był w środku całego systemu, był wywiadowcą, znał tajemnice, komuś
wszedł na odcisk, no to są porachunki w ramach czy to służb
wywiadowczych...". Dnia 15 czerwca 2012 roku niezalezna.pl, 'Gazeta Polska Codziennie', http://www.fakt.pl/,
informuja: "...Wacław Berczyński,
konstruktor Działu Wojskowo-Kosmicznego Boeinga jest kolejnym ekspertem, który
uważa, że Tupolew nie mógł po zderzeniu z brzozą rozpaść się na części:
'Wszystko wskazuje na eksplozje... Pierwsza myśl, kiedy zobaczyłem zdjęcia z
Siewiernego? To niemożliwe, żeby samolot, spadając z wysokości 20 m, z
prędkością 250 km/h, rozpadł się w taki sposób... Moje doświadczenie jako
konstruktora spowodowało moje wątpliwości co do przyczyn i sposobów wyjaśnienia
katastrofy smoleńskiej. Wszystko, co dotychczas wiemy, wskazuje na silną, wewnętrzną eksplozję, która była przyczyną katastrofy', twierdzi konstruktor. Zaznacza także, że po zapoznaniu się z
wynikami pracy prof. Wiesława Biniendy, napisał do niego, że jako teoretyk i
praktyk całkowicie zgadza się z przyjętą przez prof. metodologią. Binienda, był
pierwszym ekspertem, który podważył oficjalną wersję katastrofy smoleńskiej,
twierdząc, że brzoza nie mogła urwać skrzydła Tu-154M". Dnia 16 czerwca 2012 roku http://fakty.interia.pl/polska/news/ poinformowaly, ze:
"...Generał Sławomir Petelicki, pierwszy
dowódca GROM, nie żyje. Jak ustalił nieoficjalnie reporter RMF FM Roman Osica,
Petelicki prawdopodobnie popełnił samobójstwo w swoim domu. ... Ostatni raz o
generale było głośno, gdy ujawnił - w kwietniu - sprawę smsowej instrukcji,
którą otrzymali członkowie PO zaraz po tragedii w Smoleńsku...".
Dnia 18 czerwca 2012 roku PAP,
Onet Wiadomości i Wprost poinformowaly, ze: "...Były poseł i wiceszef MON - Romuald
Szeremietiew - stwierdził, że do tego wyznania 'zmusiła go' śmierć gen.
Sławomira Petelickiego. Wcześniej Szeremietiew miał otrzymać informacje, że ktoś
chciał go 'uciszyć na zawsze'. Na swoim profilu na Facebooku były poseł napisał:
'Oświadczam. W ubiegłym roku otrzymałem z poważnego źródła wiadomość, że w
pewnym wpływowym gronie rozważano kwestię "uciszenia mnie na zawsze". Nie było
pewności, czy decyzja w tej sprawie zapadła...'. ... Romuald Szeremietiew
wykłada obecnie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był wiceministrem obrony
w rządzie Jana Olszewskiego w 1992 roku i w rządzie Jerzego Buzka w 2007
roku...". Dnia 19 czerwca 2012 roku Fakt,
wp.pl, Super Express i 'Nasz Dziennik' poinformowaly, ze: "...Przyjaciel generała (Petelickiego),
były wiceszef MON Romuald Szeremietiew, nie wyklucza takiego powodu (tj. zwiazku
z katastrofa smolenska 2010). Sam Petelicki podważał podawane
przez rządową komisję przyczyny katastrofy z 10 kwietnia. ,Nie
wierzę w samobójstwo Sławka' - mówi Szeremietiew i dodaje, że tropem do wyjaśnienia tajemniczej śmierci może okazać się działalność
generała w dochodzeniu prawdy na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Generał ostro krytykował ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych
oraz sposób działania polskiego rządu zaraz po tragicznym wypadku polskiego
tupolewa na lotnisku Siewiernyj. To generał Petelicki ujawnił też sms-a, którego
dostał od polityka Platformy. Sms miał być rozsyłany przez władze do wszystkich
posłów PO, którzy wypowiadali się w mediach o Smoleńsku. 'Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100
metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił' - ujawnił treść
wewnątrzpartyjnej korespondencji Petelicki. 'Treść wiadomości
świadczy, że premier czegoś się przestraszył ... Świadomie
odrzucono możliwość zbadania katastrofy przez NATO. A raport NATO byłby dla
premiera miażdżący i mógłby oznaczać dymisję rządu'."
Dnia 20 czerwca 2012 roku PAP /
IAR poinformowal, ze: "...Prokuratura Okręgowa w Warszawie
sprawdzi, czy w MSZ doszło do zniszczenia dowodu Tomasza Merty, który zginął w
katastrofie smoleńskiej. Niewykluczone, że w jednej z podległych Radosławowi
Sikorskiemu jednostek znajdzie się również obrączka, która zaginęła po
katastrofie. Prokuratura sprawdza, w jaki sposób polskie MSZ weszło w posiadanie
rzeczy należących do wiceministra kultury. A co gorsza, czy i dlaczego podjęło
nielegalną próbę ich zniszczenia. A później usiłowało cały proceder zatuszować
przed rodziną i organami ścigania. Urzędnicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, z
którymi rozmawiał 'Nasz Dziennik', nie mają najmniejszych wątpliwości: nigdy nie
spotkali się z sytuacją, by zawartość przesyłki nadanej pocztą dyplomatyczną
została zniszczona. Sprawa zniszczenia dowodu Tomasza Merty wyszła na jaw po
tym, jak okazało się, że dokument wydany rodzinie po katastrofie na Siewiernym
nosi wyraźne ślady nadpalenia. Tymczasem z materiałów rosyjskich, które trafiły
do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wynikało, że zachował się w
stanie idealnym. ... W toku postępowania w sprawie niszczenia dowodu, które
toczy się od blisko roku, prokuratorzy powzięli podejrzenie, że do incydentu
mogło dojść już na terenie Polski. A konkretnie w którejś z jednostek MSZ...".
Dnia
28 czerwca 2012 roku strona
https://wwws.whitehouse.gov/petitions/%21/petition/support-polish-nation-appeal-international-investigation-smolensk-2010-air-crash/tDSMBfXr?utm_source=wh.gov&utm_medium=shorturl&utm_campaign=shorturl
czyli wh.gov/zMU - created on Jun 05, 2012 - Issues:
Civil Rights and Liberties - (we petition the Obama administration to:)
zaprasza do podpisania petycji do Prezydenta USA: "...support the Polish Nation appeal for
an international investigation of the Smolensk 2010 air crash on 10th of April,
2010 ... in Smolensk, Russia. Russia is the Judge in their own case.
Investigation is carried by Russian Interstate Aviation Committee (MAK).
Although flight was military, MAK carries investigation according to App.13 of
Chicago Convention, which refers only to civil accidents. All the
evidence-wreck, black boxes are in Russia and access to them is strictly
limited. Wreck has been damaged by Russians after the crash. MAK's final report
which blames pilots, tree and whether for accident, has been questioned by many
scientists and scientifically been proved false. Moreover the main conclusion of
scientists is that the cause of accident was two explosions. We have the right
to know the truth!" Dnia 29 czerwca 2012 roku PAP
poinformowala o wywiadzie Jaroslawa Kaczynskiego w kontekscie informacji
z 'Gazety Wyborczej': "...'Prokuratura nie znalazła osób, które
można obarczyć odpowiedzialnością za przygotowanie wizyt premiera i prezydenta w
Smoleńsku w kwietniu 2010 roku', napisała dziś 'Gazeta Wyborcza' (interia.pl)...
'...Można powiedzieć: nic nowego. Jedyny człowiek, któremu postawiono
zarzuty, gen. Paweł Bielawny (były wiceszef BOR) natychmiast otrzymał dobry
etat', powiedział Kaczyński. 'Jeżeli ktoś wierzy, że prokuratura nie
odbiera sygnałów politycznych, mimo że formalnie jest niezależna, to chciałbym
przekonać, że to jest całkowicie nieprawdziwe przeświadczenie. Prokuratura
bardzo mocno odbiera sygnały polityczne, a ten sygnał był zupełnie jednoznaczny:
nie ma być żadnych winnych, bo winni oznaczają całkowite
podważenie, wysadzenie w powietrze całej opowieści ... rządu o katastrofie
smoleńskiej ... Trzeba będzie czekać na zmianę sytuacji
politycznej, by do tych spraw wrócić i zgodnie z prawem, bez dążenia do zemsty,
na zasadach uczciwości te sprawy zbadać. Przypuszczam, że wtedy znajdzie się wielu winnych. Sądzę, że będzie wśród nich także obecny
premier', powiedział Kaczyński...".
Dnia 02 lipca 2012 roku PAP
poinformowala: "...Antoni Macierewicz zwrócił się do
Prokuratora Generalnego o wznowienie postępowania w sprawie organizacji lotów
prezydenta i premiera do Smoleńska w kwietniu 2010 roku. ... Rzeczniczka prasowa
Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur poinformowała, że prokuratorzy
umorzyli 'z braku znamion przestępstwa' śledztwo dotyczące organizacji lotów
prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010. Praska prokuratura badała sprawę
ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez
urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ,
MON, polskiej ambasady w Moskwie. Macierewicz... nazwał podczas konferencji
prasowej decyzję prokuratury 'kuriozalnym wydarzeniem... i kpiną z
praworządności... Trzeba się zwrócić, co niniejszym czynię, do pana Prokuratora
Generalnego, pana Seremeta, żeby objąwszy szczególnym nadzorem to postępowanie,
rozważył, po jego przeanalizowaniu, jego wznowienie ... że według prokuratury
śmierć najważniejszych osób w państwie nie naraziła na szkodę interesu
publicznego i interesu ich krewnych... Przypomnijmy, że krewnym osób, które
zginęły nie nadano statusu osób pokrzywdzonych. Uzyskano w ten sposób skutek, że
orzeczenie prokuratury jest prawomocne i niezaskarżalne ... że prokuratorzy nie
zwrócili uwagi na to, że kolejne nieprawidłowości układały się w ciąg przyczyn,
które doprowadziły do tragedii ... Prokuratura rozpatruje każde wydarzenie
osobno nie widząc ciągu przyczynowo-skutkowego pomiędzy poszczególnymi
działaniami, który w oczywisty sposób istnieje... w trakcie postępowania nie
przesłuchano nikogo ze strony rosyjskiej. ... Zdaje się, że szereg osób na
najważniejszych stanowiskach w państwie zostało objętych szczególną ochroną ...
Każdy funkcjonariusz widząc, że istnieje zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa
czy innej osoby, zwłaszcza prezydenta, ma obowiązek informowania o tym. Pan
minister Sikorski miał obowiązek poinformowania, że służby rosyjskie
zapowiadały, że nie będą się zajmowały wizytą prezydenta, a nie zrobił tego,
czym naraził na zagrożenie pana prezydenta, podobnie jak innymi działaniami i
zaniechaniami, które wykonał on, jak i minister Klich, minister Miller, minister
Arabski i przede wszystkim Prezes Rady Ministrów Donald Tusk' ...".
Dnia 04 lipca 2012 roku http://wiadomosci.onet.pl/ poinformowal: "...'Marta Kaczyńska ma racje - rząd
zaciera ślady. Oczywiście nie zaciera ich wprost mokrą ścierką, ale stara się
jak może, żeby nie została podważona urągająca rozumowi wersja 'brzozowa' i by
nie daj Boże nie wyszła na jaw jakakolwiek inna przyczyna katastrofy. A juz
najbardziej obecny rząd boi sie dowodów, ze w Smoleńsku miał miejsce zamach ...
gdy jakiś 'nowy WikiLeaks' ujawni zdjęcia satelitarne rozpadającego się w
powietrzu Tupolewa, to ten moment będzie 'polityczną śmiercią' dla obecnej
władzy. Premier Tusk choć pobożnością nie grzeszy, zapewne modli sie nocami,
żeby żadne dowody zamachu nie wyszły na jaw... Nietrudno sobie wyobrazić, ze
gdyby wyszedł na jaw zamach, to tak jak w Smoleńsku zabił on fizycznie
prezydenta i znaczną część polskich elit, tak dziś prawda o zamachu zabiłaby
politycznie premiera i znaczną cześć jego elity, albo i całą. Włącznie z
prezydentem Komorowskim, którego uśmiech w świetle prawdy o zamachu też bardzo
by się skrzywił. Mówi sie, ze prawda wyzwala, ale w przypadku rządu Tuska prawda
o zamachu by go zabiła. Dlatego ten rząd tak mocno kibicuje kłamstwu...'
pisze na swoim blogu w Onecie Janusz Wojciechowski ... W wywiadzie, który został
opublikowany na łamach dzisiejszej 'Gazety Polskiej Codziennie' podobną tezę
postawiła Marta Kaczyńska ... ze obecnej władzy zależy na tym, by jak najprędzej
formalnie zatrzeć ślady odpowiedzialności za tragedię z 10 kwietnia 2010 i
sprawić, by ...trudniej było prowadzić postępowania, mające na celu ustalenie
rzeczywistych związków przyczynowo-skutkowych, które doprowadziły do śmierci
pary prezydenckiej...". PAP dnia
24 sierpnia 2012 informuje, ze: "...
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków i poświadczenia nieprawdy przez komisję Jerzego Millera badającą katastrofę smoleńską oraz utrudniania głównego śledztwa prokuratury wojskowej ... Macierewicz w zawiadomieniu do Prokuratury Generalnej twierdził, że Miller jako szef komisji, a także jej członkowie, dopuścili się przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, a w raporcie z badania katastrofy smoleńskiej poświadczyli nieprawdę. Przez to - zdaniem zawiadamiającego - utrudnili też śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie samej katastrofy. Jednocześnie - poinformowała prok. Mazur - prokuratura odmówiła wszczęcia innego śledztwa z zawiadomienia Macierewicza, które miałoby dotyczyć rzekomych przestępstw działania na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej przez premiera Donalda Tuska, szefa MSZ Radosława Sikorskiego, jak również b. szefa MON Bogdana Klicha, b. szefa MSWiA Jerzego Millera oraz szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego. ... Pod koniec czerwca tego roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła - z braku znamion przestępstwa - śledztwo dotyczące organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010 r. ...".
'Nasz Dziennik' dnia
26 sierpnia 2012 informuje, ze: "...
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia
obowiązków i poświadczenia nieprawdy przez członków komisji Jerzego
Millera badającej katastrofę smoleńską... Działającą pod kierownictwem byłego szefa MSWiA, Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego podejrzewa się też o utrudnianie głównego śledztwa prokuratury wojskowej. ... Jak donosi gazeta, eksperci pracujący dla jego (A. Macierewicza) zespołu zauważyli sprzeczność pomiędzy parametrami lotu widocznymi na wizualizacji ostatnich minut lotu Tu-154M a wnioskami z raportu Millera. Dane widoczne na wizualizacji - zdaniem zespołu Macierewicza - pokazują, że samolot przeleciał nad brzozą, o którą według raportu Millera miał uderzyć. Nie mógł więc także na niej stracić części skrzydła. Wynikałoby z tego, że przyczyn katastrofy należy szukać zupełnie gdzie indziej, niż wskazują na to oficjalne ustalenia ... Zarzut utrudniania śledztwa prowadzonego w sprawie katastrofy przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie wynika z tego, że posługuje się ona raportem Millera jako dowodem w sprawie".
Dnia
05 wrzesnia 2012 informujemy, ze: "...
10 września zostanie upubliczniony raport z prac parlamentarnego zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej; ukaże się też drukiem ... Raport '28 miesięcy po Smoleńsku', ... nad którym zakończyły się prace redakcyjne, zostanie udostępniony opinii publicznej na oficjalnej stronie zespołu 10 września ... Szef zespołu Antoni Macierewicz zaprezentował raport 10 sierpnia. Mówił wówczas, że w publikacji wstępnie podsumowującej prace zespołu przedstawiono 49 tez i faktów, 'które zostały ustalone i sformułowane, i za które bierze odpowiedzialność'. Jedna z tez raportu mówi o tym, że rząd premiera Donalda Tuska współdziałał z administracją rosyjską przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. ... że 'Tusk prowadził grę z Władimirem Putinem przeciwko prezydentowi RP'. ... do katastrofy smoleńskiej doprowadziły wspólne działania rządu Donalda Tuska i ówczesnego premiera Rosji Władimira Putina mające na celu rozdzielenie wizyt premiera i prezydenta w Katyniu. ... że administracja rządowa blokowała działania Kancelarii Lecha Kaczyńskiego, by nie doszło do spotkania urzędników polskiego prezydenta z przedstawicielami Dmitrija Miedwiediewa. Urzędnicy ambasady polskiej w Moskwie otrzymali zakaz takiej współpracy, podobnie, jak otrzymano zakaz przekazywania informacji na temat działań polskiej dyplomacji do urzędu prezydenckiego ... że z całą pewnością można stwierdzić, iż piloci rządowego TU 154 nie zamierzali lądować na lotnisku w Smoleńsku. Dodał, że dowodzi tego zrekonstruowana przez ekspertów zespołu smoleńskiego ze Stanów Zjednoczonych trajektoria lotu. Przesądza ona ostatecznie ... że samolot nigdy nie zszedł poniżej 18 metrów nad poziomem gruntu i nigdy nie mógł nawet dotknąć brzozy, którą wykreowano na głównego sprawcę tragedii. ... prawdopodobna może być hipoteza inżyniera Szuladzińskiego z Australii o dwóch eksplozjach na pokładzie samolotu. ... okazało się, że to nie załącznik 13, Konwencji Chicagowskiej był podstawą wyjaśniania przyczyn katastrofy. ... że premier Donald Tusk zaaprobował rozporządzenie Władimira Putina. W jego ocenie, to jest powodem, dla którego żadna międzynarodowa instytucja nie chce zająć się zbadaniem przyczyn katastrofy...".
'Wykorzystał
doświadczenie w analizie wytrzymałościowej materiałów poddawanych ekstremalnym
obciążeniom, jakie zdobył, pracując m.in. dla NASA. Inne symulacje, tym razem
aerodynamiczne, wskazywały, że nawet gdyby skrzydło zostało urwane przez drzewo,
to nie mogłoby ono z powodu oporu powietrza przelecieć tak daleko'...".
"Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego
odmówiła zajęcia się petycją w sprawie umiędzynarodowienia śledztwa
smoleńskiego. Pod wnioskiem podpisało się pół miliona obywateli Unii
Europejskiej. Swojego niezadowolenia z decyzji nie kryje ... w PE prof. Ryszard
Legutko. Eurodeputowana profesor Lena Kolarska-Bobińska ... była przeciwna
zajmowaniu się petycją. Przekonywała, że takie sprawy jak umiędzynarodowienie
śledztwa nie leżą w kompetencjach ani Parlamentu Europejskiego, ani Komisji
Europejskiej. Jej zdaniem, jeśli wnioskodawcy będą chcieli, mogą zwrócić się z
prośbą do innych organów UE".
Dyskusja:
http://lubczasopismo.salon24.pl/Smolensk.Raport.S.24/post/413008,smolenska-studnia-bez-dna.
"Na dzisiejszym posiedzeniu zespołu parlamentarnego ds.
katastrofy smoleńskiej zaprezentowano pełne stanowisko zespołu w
sprawie wczorajszego oświadczenia Prokuratury Generalnej i Naczelnej Prokuratury
Wojskowej. 'Niezalezna.pl' prezentuje poniżej treść stanowiska
zespołu Antoniego Macierewicza:
W związku z opublikowanym w
dniu 12 kwietnia 2012 r. stanowiskiem Prokuratury Wojskowej, Zespół
Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M stwierdza:
I.
Stanowisko Prokuratury zawiera szereg niekonsekwencji i wewnętrznych
sprzeczności, które wprowadzają w błąd opinię publiczną, mają na celu ukrycie
zaniechań oraz błędów prokuratury a także stanowią próbę zdezawuowania Zespołu
Parlamentarnego, jedynej w Polsce instytucji systematycznie badającej wszystkie
dostępne dowody tragedii smoleńskiej. W szczególności dotyczy to badania wraku i
czarnych skrzynek jako kluczowych dowodów oraz wiarygodności hipotezy o
sprawstwie osób trzecich jako winnych śmierci polskiej elity narodowej.
II.
Z opublikowanego stanowiska prokuratury wynika m.in. że: a. prokuratura
solidnie przeprowadziła wszystkie czynności związane z zabezpieczeniem i
zbadaniem dowodów, w tym w sposób wyczerpujący zbadała fizyczne szczątki wraku,
czarne skrzynki, odzież i rzeczy osobiste ofiar katastrofy i nie znalazła
podstaw do przyjęcia, że katastrofa była wynikiem zamachu.
b. Ekshumacja
zwłok trzech ofiar katastrofy potwierdziła, że 'ujawnione obrażenia ciała są
charakterystyczne dla ofiar katastrof lotniczych'. c. Prokuratorzy w
oparciu o opinię ABW zdementowali wiarygodność wypowiadanych w filmie "1.24"
kwestii sugerujących strzelanie do pozostałych przy życiu ofiar katastrofy,
d. Na pokładzie samolotu nie było żadnych dokumentów ani urządzeń
zawierających informacje niejawne. Dotyczy to także telefonu satelitarnego. e.
Niesłuszne są zarzuty, iż prokuratura oddała śledztwo stronie rosyjskiej.
Wspólne z Rosja prowadzenie śledztwa nie było możliwe ze względu na rosyjskie
przepisy.
Stwierdzenia te nie zawsze pokrywają się z prawdą, a w odniesieniu
do działań prokuratury wojskowej w osobach prokuratorów Krzysztofa Parulskiego,
Zbigniewa Rzepy i Ireneusza Szeląga prawdę ukrywają.
1.
Prokuratura
Wojskowa w osobach prokuratora Parulskiego, Rzepy i Szeląga odpowiedzialna jest
za niedopełnienie obowiązków na skutek niewykonania niezbędnych i wymaganych
przepisami kodeksu postępowania karnego czynności (art.2 par.2, art. 7, art.297
par.1 p.1,2,3,4,5,par.2). Dotyczy to przede wszystkim:
- zabezpieczenia w
dniu 10.04.2010 wokół lotniska Siewiernyj w Smoleńsku miejsca katastrofy i
znajdującego się tam materiału dowodowego, a zwłaszcza zwłok ofiar, wraku
samolotu, lotniska i urządzeń nawigacyjnych oraz okolic, a zwłaszcza terenu
podejścia do lądowania z zachowaną wówczas w pierwotnym stanie roślinnością i
ukształtowaniem terenu,
- prokuratorzy nie uczestniczyli nawet w ooględzinach
miejsca zdarzenia, a także nie wzięli udziału w dokonywanych przez
funkcjonariuszy rosyjskich sekcjach zwłok (z wyjątkiem Prezydenta RP) i nie
zrobili tego także po powrocie ciał ofiar do Polski mimo wielokrotnych próśb
rodzin ofiar,
- prokuratura nigdy nie dookończyła koniecznych
badań filmu "1;24", którego autentyczność zarówno ścieżki dźwiękowej, jak i
filmowej, została potwierdzona przez laboratorium ABW oraz CLK Komendy Głównej
Policji. Obie te ekspertyzy nie wykluczyły również, że dźwięki, które można tam
usłyszeć, to strzały z broni palnej. Z niezrozumiałych powodów prokuratura nie
dopełniła obowiązku wyjaśnienia zarówno pochodzenia tego filmu stanowiącego
niesłychanie ważny dowód w sprawie, jak i analizy wszystkich dźwięków i obrazów
na nim zapisanych,
- to niedopełnienie obowiązków nie
znajdowało żadnego uzasadnienia w zachowaniu strony rosyjskiej, która wówczas
jeszcze demonstrowała pełną otwartość na współpracę, kierując się w pierwszych
dniach zasadami wynikającymi z porozumienia polsko-rosyjskiego z 1993 r. oraz
stanowiskiem prezydenta Dmitrija Miedwiediewa przekazanym premierowi Donaldowi
Tuskowi. W godzinach przedpołudniowych 10 kwietnia 2010 r. prezydent Federacji
Rosyjskiej proponował telefonicznie Prezesowi Rady Ministrów RP prowadzenie
wspólnego śledztwa przez stronę polską i rosyjską. Propozycja ta została przez
premiera Tuska i Prokuraturę Wojskową odrzucona, co wówczas argumentowano
brakiem stosownych przepisów po stronie polskiej. Dziś, gdy wiadomo już, że
argumentacja ta jest nieprawdziwa, twierdzi się, że to po stronie rosyjskiej
brak niezbędnych regulacji. Prokuratura zdaje się zapominać, że to prezydent
Rosji proponował prowadzenie wspólnego badania, więc brał odpowiedzialność za
realizację swej inicjatywy.
Trzeba też przypomnieć, że skutkiem stanowiska
rosyjskiego była wspólna narada prokuratorów polskich i rosyjskich w nocy 10
kwietnia, gdzie ustalono zasady daleko idącej współpracy m.in. prowadzenie
wspólnych przesłuchań. Z możliwości tych strona polska przestała korzystać po
kilku dniach, gdy wyraziła zgodę na zastąpienie porozumienia z 1993 r.
zarządzeniem premiera Putina z 13 kwietnia 2010 r.
Za bezprawną zmianę
porządku prawnego badania przyczyny katastrofy odpowiedzialny jest polski rząd.
2.
Wszystko to wskazuje, że niedopełnienie obowiązków przez prokuratorów
przebywających wówczas w Rosji nie miało obiektywnych powodów, lecz wynikało z
subiektywnych decyzji. Podobnie należy ocenić obecne zachowania prokuratury,
która próbuje, w sprzeczności z regulacjami kodeksu postępowania karnego i nie
zwracając uwagi na systematyczne niszczenie wraku przez funkcjonariuszy
Federacji Rosyjskiej, przekonać polską opinię publiczną, iż do zakończenia
śledztwa nie jest niezbędny materiał dowodowy w postaci wraku samolotu, czarnych
skrzynek i innych przetrzymywanych przez Rosjan dowodów, np. telefonu
satelitarnego. Podczas gdy prokuratura usprawiedliwia bezprawne działania strony
rosyjskiej, minister sprawiedliwości Jarosław Gowin tak je ocenia: 'Nie
widzę żadnych uzasadnionych powodów, dla których strona rosyjska z powodu
śledztwa musiałaby przetrzymywać tak długo wrak Tupolewa (...) Ta sprawa to
element świadomej polityki władz rosyjskich wobec Polski (...) w Rosji decyzje
zapadają nie na szczeblu Ministerstwa Sprawiedliwości, ale na szczeblu
prezydenckim'.
3.
Charakter manipulacyjny mają stwierdzenia, że
prokuratura dopełniła obowiązków polegających na zbadaniu pozostających w Rosji
dowodów w tym wraku i czarnych skrzynek. W rzeczywistości nie sposób uznać
działań prokuratury za wystarczające. W zakresie badania wraku wynika to m.in. z
oświadczeń prokuratorów przytoczonych przez Polską Agencje Prasową w dniu 29
września 2011 r.: 'przed podjęciem badania polscy prokuratorzy oświadczyli,
że nie będą mieli możliwości pobierania jakichkolwiek próbek celem badań
laboratoryjnych a dokumentacja ich pracy zostanie sporządzona po rosyjsku ... W
razie konieczności dokonania takich badań prokuratura zwróci się do Rosji o
pomoc prawną'. Ale dotychczas o taką pomocsię nie zwrócili i
laboratoryjnych badań wraku nie dokonali. Nie dokonali też pełnej identyfikacji
wszystkich części, ich opisu i inwentaryzacji. Prokuratura nie wie nawet, na ile
części wrak się rozpadł, nie próbowała dokonać rekonstrukcji wraku poprzez
nałożenie pozostałych części na model samolotu, by sprawdzić, jak naprawdę
dokonywał się proces rozpadu samolotu i by zidentyfikować te miejsca, gdzie
rozpad ten się rozpoczął. Badania takie są niezbędne, by móc rzeczywiście
ocenić, co i dlaczego się wydarzyło, i są podstawową czynnością wykonywaną w
wypadku katastrof samolotowych. Prokuratura jednak tego zaniechała, ale uważa za
stosowne atakować Zespół Parlamentarny, będący jedyną w Polsce instytucją, która
takie badania w możliwym zakresie przeprowadziła.
4.
W zakresie badania
czarnych skrzynek niedopełnienie obowiązków wynika z analiz ekspertów Zespołu:
Konrada Matuszczaka (który w zawiadomieniu o przestępstwie skierowanym do
Prokuratury wskazał na możliwość fałszowania zapisów czarnej skrzynki poprzez
przesunięcie czasowe momentu wejścia samolotu TU 154M na ścieżkę schodzenia) i
Marcina Gugulskiego (którego analiza porównawcza trzech transkrypcji czarnej
skrzynki - MAK, komisji Millera i Instytutu Ekspertyz Sądowych - wykazała
kilkunastosekundowe przesunięcia czasowe odczytu dźwięku). Przypomnijmy też, że
zasadnicze wątpliwości budzi to, czy badana przez IES kopia czarnych skrzynek
zawierała wszystkie nagrane na oryginale taśmy dźwięki. W szczególności
uzasadnione wątpliwości badaczy budzi fakt braku dźwięku huku silników
ustawionych na zakres startowy w ostatnich sekundach lotu. Huk ten słyszeli
wszyscy świadkowie, nie ma zaś go na kopii taśmy wiernie jakoby odtwarzającej
oryginał. Prokuratura nigdy nie ustosunkowała się do tych sprzeczności.
Prokuratura nigdy też nie wyjaśniła w sposób wiarygodny okoliczności
manipulowania zapisem czarnych skrzynek przez ministra Jerzego Millera i
prokuratora Krzysztofa Parulskiego, którzy odpowiedzialni są za dostarczenie
KWLLP kopi czarnej skrzynki niezgodnej z oryginałem. Prokuratura odrzuciła też
zawiadomienia o przestępstwie skierowane przez Zespół Parlamentarny w tej
sprawie.
W tej sytuacji próba udowadniania, że dopełniono obowiązków przy
badaniu wraku oraz czarnej skrzynki, ma charakter świadomego wprowadzania w błąd
opinii publicznej i działania na szkodę śledztwa. Można tylko dodać, że do dnia
dzisiejszego pokrzywdzeni nie mogą otrzymać zapisu polskiej skrzynki parametrów
lotu (QAR) produkcji firmy ATM mimo wniosków powtarzanych już od ponad roku.
Przypomnijmy, że zapisy te w żaden sposób nie dotyczą zachowań ludzkich, a
jedynie odnotowują działanie mechanizmów samolotu, ich badanie nie może więc
naruszyć niczyich praw osobistych.
5.
Zdumienie musi budzić oświadczenie
prokuratury stwierdzające, że rok temu wykluczono hipotezę działania osób
trzecich (zamach) jako przyczynę tragedii smoleńskiej i że od tego czasu nie
zaszły w stanowisku prokuratury żadne zmiany. Powszechnie uznano, że
stwierdzenie to oznacza, iż prokuratura nie bada hipotezy zamachu. Tymczasem już
rok temu ówczesny naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski
uzupełnił to stwierdzenie oświadczeniem, iż 'natychmiast po otrzymaniu wraku
Tu-154 polscy eksperci poddadzą go badaniu, także w kontekście wątku
zamachu', a 10 kwietnia 2012 r. prokurator płk Zbigniew Rzepa ok. godz.
23:35 stwierdził w Programie 1 TVP, że Prokuratura sformułowała cztery hipotezy
dotyczące przyczyny katastrofy i żadnej dotychczas nie wykluczyła. Wśród nich
prokurator Rzepa wymienił 'działanie osób trzecich' (zamach) i dodał, że żadna z
rozpatrywanych hipotez nie została zweryfikowana i wszystkie są nadal
badane.
Trzeba więc spytać, cóż takiego się stało, że dwa dni
później prokuratura zmienia zdanie o 180 stopni? I trzeba zapytać, czy nie
oznacza to, że prokuratura składa w tak fundamentalnej sprawie różne
oświadczenia w zależności od okoliczności politycznych? Zachowanie takie
dezawuuje ostatecznie wiarygodność prokuratora płk. Rzepy.
Należy mieć
nadzieję, że przed zgromadzeniem całości materiału dowodowego prokuratura raz
jeszcze zmieni swoje stanowisko i powróci do badania także wersji udziału osób
trzecich.
6.
Podobny zarzut trzeba postawić płk. Szelągowi, który
wsławił się ostatnio tym, że straszył Senator Rzeczypospolitej panią Beatę
Gosiewską, iż 'Rosja jest mocarstwem', uzasadniając w ten sposób odmowę
dopuszczenia do udziału w sekcji zwłok Jej Męża Przemysława Gosiewskiego w
charakterze eksperta wskazanego przez nią jako pokrzywdzoną światowej sławy
patologa Michaela Badena. Prokuratura Wojskowa odmówiła prawa udziału tego
eksperta również w sekcji zwłok śp. Janusza Kurtyki, o co wystąpiła pani dr
Zuzanna Kurtyka. Działania te nie miały żadnego uzasadnienia ani precedensu w
najnowszej historii cywilizowanych państw i nosiły cechy ukrywania dowodów przed
pokrzywdzonymi, a także zwykłego okrucieństwa wobec rodzin. Jak się jednak
później okazało z oświadczenia Ministra Sprawiedliwości Jarosława Gowina,
decyzja ta była konsekwencją dyskusji Rady Ministrów rządu Donalda Tuska, który
negatywnie zaopiniował taką możliwość. Wykonywanie przez prokuraturę decyzji
rządu w kwestiach postępowania procesowego jest szczególnym złamaniem zasad
praworządności i zasługuje na najwyższe potępienie oraz wymaga wszczęcia
postępowania wobec sprawców z urzędu. Niestety nic takiego nie ma miejsca. Nie
ma jednak wątpliwości, że postępowanie dowodowe przeprowadzone w takich
warunkach nie może zostać uznane za obiektywne i zaświadczające o rzeczywistym
stanie rzeczy.
Zachowanie prokuratury w sprawie badania ciał śp. ofiar
katastrofy jest tym bardziej skandaliczne, że ekshumacje zwłok dokonane w
przypadku ciał tylko trzech ofiar katastrofy w żaden sposób nie zdejmują z
organów państwa odium zaniechania przeprowadzenia oględzin i sekcji zwłok ofiar
katastrofy po sprowadzeniu ciał do Polski bez dokumentacji sekcyjnej. O ile
rodziny ofiar mogły zwieść zapewnienia najwyższych władz kraju o uczestniczeniu
w sekcjach polskich patomorfologów i prokuratorów, o tyle dla prokuratury jasne
było, że prokuratorzy w sekcjach nie uczestniczyli (wyjątek: sekcja śp.
Prezydenta RP z udziałem Naczelnego Prokuratora Wojskowego). Prokuratura powinna
zatem wykonać przewidziane prawem czynności, zamiast cierpliwie oczekiwać
protokołów czynności wykonanych skandalicznie przez Rosjan. Obraz rzetelności
czynności wykonanych w Rosji sekcji zwłok oddaje medialnie znany fakt ujawnienia
podczas sekcji dokonanej w Polsce w zwłokach śp. Przemysława Gosiewskiego
gumowych rękawiczek i cudzych organów w jego trumnie.
7.
Na koniec
pragniemy zwrócić uwagę, że eksperci zespołu, w tym także panowie profesorowie
Wiesław Binienda i Kazimierz Nowaczyk, są zawsze do dyspozycji prokuratury, w
trybie pomocy prawnej również za pośrednictwem polskich placówek dyplomatycznych
w USA, co wielokrotnie publicznie deklarowali. Dlatego też wszelkie pytania
szczegółowe dotyczące przedstawianych przez nich badań należy wyjaśniać w trybie
przewidzianym Kodeksem Postępowania Karnego, a nie poprzez wątpliwe połajanki
publicystyczne.
8.
Podsumowując:
komunikat prokuratury ma charakter
wypowiedzi politycznej motywowanej bieżącymi potrzebami obozu rządzącego i
prokuratorów broniących się przed poniesieniem odpowiedzialności za błędy,
niedopełnienie obowiązków i działanie na szkodę śledztwa w sprawie śmierci
Prezydenta Rzeczpospolitej i 95 lecących z Nim do Katynia przedstawicieli elity
Narodu i Państwa Polskiego. Zespół Parlamentarny oczekuje, że Prokurator
Generalny wyciągnie z tych zachowań wszelkie konsekwencje dyscyplinarne oraz
karne".
"Gdy poznałem pełną listę ofiar, stało się to
jeszcze wyraźniejsze. Bo zginął nie tylko prezydent, ... Było oczywiste, że w
wyniku tej katastrofy nastąpiła zmiana układu politycznego w Polsce, zmiana o
charakterze strukturalnym. Równowaga sił pomiędzy obozem, nazwijmy go
niepodległościowym, a tym który można określić jako okrągłostołowy została
zachwiana. Spodziewałem się więc, że to co mamy, ten zły model państwa powstały
po 1989 roku, zostanie wzmocniony i utrwalony. ... Ale najważniejsze zdaniem
byłego premiera jest dostrzeżenie zmiany jaką, świadomie, w polskiej polityce
zagranicznej zaproponowała ekipa Donalda Tuska. Zaczęło się to 1 września 2009
roku, w czasie obchodów na Westerplatte. Musimy pamiętać, że polski premier
przyjął bez komentarza wystąpienie premiera Putina, który mówił o tym iż
właściwie agresja na Polskę była uzasadniona. ... Już wtedy było widać, że
zmienia się generalna linia polskiej polityki zagranicznej. ... Stawiamy na
jedną stronę - Niemcy, i tam szukamy ochrony i bezpieczeństwa. W relacjach z
Rosją musimy w związku z tym też ustąpić, by nie powodować problemów Niemcom.
Uważam to za absurdalne ... Trudno nie pamiętać w tym kontekście o słynnym
tekście Donalda Tuska opublikowanym w 1988 roku w 'Znaku', gdzie określił
polskość jako nienormalność. ... To była świadoma decyzja Putina, pokazanie, że
Polska nie jest traktowana jako samodzielny podmiot, ... Szczególnie pamiętam
rozmowę z prezydentem (Lechem Kaczynskim) po jego powrocie z Gruzji. Zadzwoniłem
by mu pogratulować. To czego dokonał było wielkie, wtedy już zasłużył na Wawel.
Ale przed rozmową pomyślałem sobie, że oni mu tego nie zapomną. I nie
zapomnieli. Ale nie powiedziałem mu tego. Szkoda. Trzeba się zgodzić - nie
zapomnieli. Ale że porzuciło starania o prawdę także państwo polskie - zrozumieć
się nie da".
A takze: "...Rząd
Indonezji nie wyda Moskwie 'czarnych skrzynek' z rosyjskiego samolotu
Superjet-100, który 9 maja, z 45 osobami na pokładzie, rozbił się w Indonezji podczas lotu
pokazowego - podał we wtorek indonezyjski dziennik 'The Jakarta Globe'.
Również w poniedziałek komisja ds. transportu oświadczyła, że po ich
odnalezieniu 'czarne skrzynki' zostaną przekazane do laboratorium komisji. Jej
eksperci skorzystają z rosyjskiego oprogramowania komputerowego, by odczytać
dane ze skrzynek. Jeżeli zaś będą one zbyt zniszczone i ich zapisy nie będą
dostępne, komisja zwróci się o pomoc do ich producenta. ... fabryka (która je
wyprodukowała) znajduje się w Ameryce - powiedział inny przedstawiciel komisji
Masyhuri - 'Spodziewamy się, że analiza (zapisu) zajmie miesiąc, jeśli
(skrzynki) nie są zniszczone'. ...Jak podał w poniedziałek 'The Jakarta Globe',
do stolicy Indonezji przyleciało pond 70 rosyjskich ekspertów, którzy mają pomóc
w badaniu przyczyn katastrofy. Suchoj Superjet-100 przyleciał do Indonezji w
ramach podróży promocyjnej po Azji Południowo-Wschodniej. Wystartował z lotniska
w Dżakarcie. Kontrola naziemna straciła z nim kontakt w 21 minut później -
bezpośrednio po tym, gdy załoga poprosiła o zezwolenie na obniżenie wysokości
lotu z 3 tys. do 1,8 tys. metrów. Według indonezyjskich władz nie jest jasne,
dlaczego obaj rosyjscy piloci zażądali zgody na nagłe zejście w dół i to w
okolicy wysokiego na ponad 2 kilometry wulkanu. Ciała ofiar katastrofy są tak
bardzo zmasakrowane, że trudno jest określić, ile ofiar już odnaleziono. W wielu
wypadkach identyfikację trzeba będzie przeprowadzić na podstawie kodu DNA".
Agencja IAR podaje:
"...Ani
Stany Zjednoczone, ani NATO nie zamierzają prowadzić osobnego śledztwa w sprawie
katastrofy smoleńskiej. Poinformował o tym Ben Rhodes z amerykańskiej Rady
Bezpieczeństwa Narodowego. Rohdes został zapytany o te sprawę przez polonijnych
dziennikarzy z USA. Biały Dom zorganizował telekonferencję przed szczytem NATO w
Chicago. ... z pytaniem zgłosił się dziennikarz niewielkiej polonijnej gazety z
New Jersey 'The Post Eagle', twierdząc, że istnieją przekonujące dowody, iż na
pokładzie samolotu, którym leciał prezydent Lech Kaczyński, doszło do dwóch
wybuchów. 'To jest sprawa, którą pozostawiamy Polakom i polskiemu
rządowi', odpowiedział zastępca doradcy prezydenta Baracka Obamy do spraw
bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes. 'Ani Stany Zjednoczone, ani
NATO nie prowadziły i nie maja planów prowadzenia osobnego dochodzenia', dodał urzędnik Białego Domu.
Dopytywany o tę sama sprawę przez
dziennikarza małego polonijnego radia z Detroit (nadającego w sieci WNZK), Ben
Rhodes podkreślił, że zaraz po katastrofie rząd USA zadeklarował gotowość
udzielenia polskim władzom wszelkiej pomocy technicznej w śledztwie. Rhodes dodał, że deklaracja Białego Domu w sprawie pomocy w śledztwie
pozostaje aktualna, ale jak dotąd strona polska nie zwróciła się do
amerykańskich władz z taka prośbą".
'Gazeta Polska
Codziennie': "Olbrzymia liczba kilkucentymetrowych odłamków oraz
rozczłonkowanie ludzkich ciał i charakterystyczne dla eksplozji postrzępienie
ubrań ofiar świadczą o wybuchu na pokładzie Tu-154M - wynika z
raportu podsumowującego roczne badania dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego z
Australii. ...Badania dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego trwały blisko rok. W
analizach korzystał m.in. z wniosków i obliczeń naukowców z USA, prof. Wiesława
Biniendy i prof. Kazimierza Nowaczyka.
Punktem wyjścia do badań była próba
odpowiedzi na pytanie, czy mechaniczne uderzenie w grunt po częściowym
wyhamowaniu spowodowanym przez drzewa uzasadnia takie rozczłonkowanie
konstrukcji samolotu. W toku obliczeń naukowiec wykluczył taką możliwość jako
niezgodną z prawami fizyki i mechaniki. Zdaniem dr. Szuladzińskiego - o czym już
wcześniej wspominał (ale w raporcie po raz pierwszy tak kompleksowo prezentuje swoje obliczenia) - przyczyną
katastrofy były dwa wybuchy, do których doszło, jeszcze w powietrzu. W swoim
opracowaniu naukowiec przedstawia kolejne etapy wydarzeń z 10 kwietnia. Stara
się odpowiedzieć m.in. na pytanie, co stało się w okolicy tzw. punktu K, czyli w
miejscu, w którym Tu-154M zaczął gwałtownie zmieniać kierunek lotu, analizuje
trajektorię ruchu fragmentu lewego skrzydła, który zdaniem MAK-u i komisji
Millera został urwany podczas zderzenia z brzozą, i wyjaśnia, dlaczego ta
upowszechniana wersja jest nieprawdziwa. Wskazuje jednocześnie, co było
przyczyną zniszczenia skrzydła oraz wciąż niewyjaśnionego zachowania się jego
'końcówki'. 'Jedyna możliwość to wybuch, który w efekcie wypycha i
rozbija krótszy fragment skrzydła'... Szuladziński analizuje
również kinetykę ostatniej fazy lotu i obala wersję propagowaną przez rosyjskich
ekspertów MAK-u, jakoby Tu-154M wykonał tzw. półbeczkę. 'W
raporcie podsumowałem i wyjaśniłem zebrane dotychczas fakty świadczące o
eksplozji. To jest m. in. rozrzucenie fragmentów samolotu, ogromna liczba
drobnych odłamków, rozprucie segmentu kadłuba z charakterystycznym rozwarciem i
wywinięciem krawędzi, 'wydmuchnięcie' wnętrza maszyny, zniszczenie wręgi
ogonowej, liczba ognisk zapalnych przy oparach 11 t paliwa, które było w
zbiornikach oraz gwałtowne przyspieszenie pionowe samolotu w ostatniej fazie
lotu', wymienia dr Szuladziński.
Podkreśla, że typowy dla
wybuchu jest również stan szczątków ofiar. 'Niektóre ciała zostały rozerwane
na kawałki. Zerwane, a czasem poszarpane na charakterystyczne strzępy ubrania
ofiar. Wszystkie wymienione przeze mnie skutki obserwuje się wtedy, gdy koło
grupy ludzi następuje wybuch ładunku typu HE, nie tłumaczy ich żadne inne
zjawisko fizyczne', tłumaczy dr inż. Szuladziński".
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/
"...'Samo lądowanie
(czy upadek) w terenie zadrzewionym, wszystko jedno jak niekorzystne i pod jakim
kątem, nie mogło w żadnym wypadku spowodować takiego rozczłonkowania
konstrukcji, które zostało udokumentowane ... Mechaniczne uderzenie w grunt, po
częściowym wyhamowaniu przez drzewa, nie uzasadnia takiego rozczłonkowania
konstrukcji', podkreślił w raporcie Szuladziński".
http://martynka78.salon24.pl/
opublikowala tekst:
"Polski samolot TU 154 M numer boczny 101 uległ rozbiciu w wyniku dwóch
eksplozji w czasie podejścia do lądowania, które zapoczątkowały destrukcję
samolotu jeszcze w powietrzu. Pierwszy wybuch miał miejsce na lewym skrzydle,
powodując jego wielkie zniszczenie, którego efektem było rozdzielenie skrzydła
na dwie części. Drugi wybuch, wewnątrz kadłuba dopełnił tragedii, powodując
całkowite rozczłonkowanie kadłuba na tysiące niewielkich fragmentów, zwanych
odłamkami. Autor raportu dowodzi, iż nie było możliwe tak duże
rozczłonkowanie samolotu w terenie zalesionym, niezależnie od konfiguracji w
chwili rozbicia, bez użycia ładunku wybuchowego. Stanu samolotu nie tłumaczy też
pożar, który był niewielki, co jest również kolejnym, mocnym dowodem na
wybuch. ... 'Inaczej wygląda skutek detonacji bomby. (słowo
'bomba' jest tu jedynie skrótem myślowym pojęcia 'materiał wybuchowy, który ma
ulec detonacji') Jeśli bomba jest zawieszona w powietrzu, w celach
doświadczalnych, wybuch jest jednoczesny z powstaniem kuli ognia. Przy znanej
masie ładunku można rozmiar tej kuli obliczyć. Powierzchnia tej kuli to fala
uderzeniowa. Gdy średnica kuli osiągnie pewną wielokrotność średnicy bomby,
wtedy fala oddziela się od kuli i kontynuuje swój szybki ruch, atakując
wszystkie przeszkody na drodze. Krótko mówiąc, ogień ma ograniczony zasięg. ...
W związku z tym należy patrzeć na charakter pożaru jako na jeszcze jedną
przesłankę wybuchu we wnętrzu samolotu'. Raport dr. Szuladzińskiego przynosi
również rozwiązanie zagadki punktu TAWS 38 (w dokumencie jako punkt K) oraz
punktu 'zamrożenia FMS', gdzie nastąpiła całkowita utrata zasilania na wysokości
około 15 m nad ziemią. Były to dwa, krytyczne punkty dla polskiego samolotu. W
okolicach TAWS 38 doszło do gwałtownego wydarzenia - wybuchu, które spowodowało
destrukcję skrzydła. W wyniku eksplozji i utraty skrzydła samolot gwałtownie
zmienił kurs, a jednocześnie wystąpiło przyspieszenie pionowe ok. 0,27 g,
skierowane do góry względem samolotu, wobec czego system podwozia samolotu
zareagował tak, jakby nastąpiło lądowanie (uruchomiły się czujniki umieszczone w
goleni). Jest jeszcze jedna przesłanka wskazująca na gwałtowne wydarzenie w
okolicach TAWS 38 - nagrania CVR: 'Jest pewna wskazówka w zapisach
dźwiękowych opublikowanych przez MAK i przez Komisję Millera oraz w transkrypcji
zapisu dźwiękowego opracowanej na zlecenie polskiej prokuratury przez Instytut
Ekspertyz Sądowych, którą wraz z innymi danymi można użyć do przyjęcia hipotezy
wybuchu, mającego miejsce na skrzydle. Nagrania dźwiękowe wykazują, że niedaleko
przed Punktem K (TAWS 38) pilot zaklął, a pasażerowie zaczęli krzyczeć'.
Po wybuchu na skrzydle, w ciągu kilku sekund została zerwana łączność z
samolotem, a urządzenia przestały działać. Druga eksplozja miała miejsce w
kadłubie, w jego środkowej części, w okolicach świeżo wyremontowanej salonki
numer 3 i wydarzyła się w miejscu określanym, jako punkt zamrożenia FMS. Co
wskazuje na wybuch wewnątrz samolotu? Na taki scenariusz wskazuje między innymi
rozrzucenie fragmentów samolotu na dużej przestrzeni, duża ilość odłamków
(kilkucentymetrowych fragmentów), jakie odnaleziono, rozprucie segmentu kadłuba
z charakterystycznym rozwarciem i wywinięciem krawędzi pęknięcia (stopień
rozwarcia blach kadłuba jest miarą energii materiału, który eksplodował), wygląd
fragmentów kadłuba widzianych wzdłuż osi. Zawartość została 'wydmuchnięta',
gwałtowne przyspieszenie pionowe, ok. 0.78 g, skierowane w dół względem samolotu
oraz niewielkie, incydentalne ogniska pożaru.
Najmocniejszym dowodem, na to,
iż Tupolew uległ katastrofie w wyniku wybuchu jest duża ilość odłamków, które
nie powstają w żadnej innej, niż wybuch sytuacji. Doktor Szuladziński w swoim
raporcie napisał:
'Wyobraźmy sobie pojemnik, jak np. stalowa beczka, użyty
do celów doświadczalnych. Beczka jest wypełniona wodą, której ciśnienie stale
rośnie. W pewnym momencie beczka pęka. Jeśli ciśnienie rosło powoli, pękniecie
jest typowo wzdłuż jednej linii. Jeśli natomiast ciśnienie wzrasta gwałtownie,
beczka może rozpaść się na kilka części. Jeśli zamiast wody włożymy do beczki
ładunek wybuchowy, to im więcej tego materiału jest, tym na więcej części beczka
się rozpadnie. Przy silnym (lub dużym) ładunku, fragmenty beczki będą miały
bardzo różne rozmiary. Najmniejszy może mieć 2 cm2, a największy będzie znaczną
częścią beczki. Te małe kawałki nazywamy odłamkami. Są one charakterystycznym
skutkiem działania materiałów wybuchowych. Jedyna inna możliwość wytworzenia
odłamków z konstrukcji lotniczych to uderzenie o sztywną przeszkodę z dużą
prędkością. Sztywnej przeszkody w omawianym wypadku nie było, a 270 km/h jest
niedostateczną szybkością, by powstały odłamki'."
http://rebelya.pl/post/
"Szuladziński stwierdza m.in. ... 'Najwyraźniejszą przyczyną katastrofy
były wybuchy w czasie podejścia do lądowania, które zapoczątkowały
destrukcję samolotu jeszcze w powietrzu. Jeden z nich miał miejsce na lewym
skrzydle, około jednej trzeciej długości, powodując wielkie lokalne zniszczenie,
w efekcie rozdzielając skrzydło na dwie części. Efekt wtórny to naruszenie
więzów między przodem kadłuba i resztą statku. Drugi wybuch, wewnątrz kadłuba,
spowodował gruntowne zniszczenie i rozczłonkowanie tegoż. Samo
lądowanie (czy upadek) w terenie zadrzewionym, wszystko jedno jak niekorzystne i
pod jakim kątem, nie mogło w żadnym wypadku spowodować takiego rozczłonkowania
konstrukcji, które zostało udokumentowane' czytamy w raporcie".
'Musieli zginąć' książka Leszka Misiaka i
Grzegorza Wierzchołowskiego.
... Autorzy książki cytują słowa jednego z
funkcjonariuszy BOR: 'Poprzedniego dnia w hotelu ostro popili z Rosjanami. Cały
BOR o tym mówił zaraz po tragedii, podobnie jak o autach dla prezydentów, że
kolumny samochodowej dla głowy państwa nie podstawiono. Jeden z chłopaków ma ...
problemy z alkoholem. Dziwne, że go wysłano do Smoleńska'. Druga ze scen miała
miejsce dzień po tragedii smoleńskiej. Na stronie 183 książki można przeczytać:
'w siedzibie Służby Kontrwywiadu Wojskowego przy ul. Oczki w Warszawie urządzono
suto zakrapianą alkoholem imprezę. Jeden z szefów Biura Kadr SKW miał się upić
do nieprzytomności. Tylko dwaj oficerowie nie chcieli w niej uczestniczyć,
poszli pod Pałac Prezydencki oddać hołd poległym pod Smoleńskiem' - cytat za:
Scios 'Służby wokół Smoleńska', 23 maja 2012.
"Rosyjscy eksperci lotniczy
uważają, że katastrofa samolotu Superjet, do której doszło 9 maja w Indonezji,
mogła nastąpić w skutek sabotażu ... - informuje 'sundaytimes.lk'. Rosyjska
gazeta 'Komsomolskaja Prawda' w artykule ... cytuje anonimowych funkcjonariuszy.
... Anonimowy oficer rosyjskiego wywiadu powiedział tabloidowi, że 'badana
jest teoria sabotażu przemysłowego'...". Gazeta 'Komsomolskaja Prawda' byla cytowana
przez radio RFM FM. Zob.: http://niezalezna.pl/
Naukowcy, doktoranci i studenci
polskich wyższych uczelni technicznych zebrani na Uniwersytecie Jagiellońskim w
dniu 23 maja 2012 r., po zapoznaniu się z badaniami prof. Wiesława Biniendy z
Uniwersytetu w Akron Ohio USA dotyczącymi technicznych aspektów katastrofy
smoleńskiej Tu-154M w dniu 10 kwietnia 2010 r. stwierdzają, że przesądzają one w sposób ostateczny, iż gdyby skrzydło samolotu uderzyło
w brzozę, to z pewnością przecięłoby ją nie naruszając zdolności nawigacyjnych
samolotu. Oznacza to, że katastrofa ta nie mogła zostać spowodowana na skutek
ułamania skrzydła samolotu przez brzozę.
Stanowisko to
potwierdzają obecni na spotkaniu:
Prof. dr hab. inż. Janusz Kawecki -
Dyrektor Instytutu Mechaniki Budowli Politechniki Krakowskiej, Prof. dr hab.
inż. Andrzej Michał Oleś - z Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki
Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego, Prof. dr hab. inż. Jacek Rońda - z
Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej Akademii
Górniczo-Hutniczej, Prof. dr hab. Edward Malec - Dyrektor Instytutu Fizyki,
Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego, Prof. dr hab.
inż. Piotr Witakowski - z Wydziału Geomechaniki, Budownictwa i Geotechniki
Akademii Górniczo-Hutniczej".
W Pasadenie 18 kwietnia 2012 odbyła się
czterodniowa międzynarodowa konferencja 'Earth and Space' organizowana przez
Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierii Lądowej ASCE. Tematem odbywającego się co
dwa lata najważniejszego na świecie spotkania naukowców zajmujących się
technologią lotniczą i kosmiczną była 'inżynieria środowiska ekstremalnego'.
Jedną z czołowych postaci podczas obrad był amerykański uczony polskiego
pochodzenia prof. Wiesław Binienda. Wybitnego inżyniera uhonorowano też
prestiżową nagrodą ASCE za 2011 rok w kategorii 'za wybitny wkład techniczny'.
Została ona przyznana za istotny wkład w rozwój najnowocześniejszej wiedzy z
zakresu inżynierii i technologii lotniczej, badań kosmicznych oraz konstrukcji
kosmicznych z zastosowaniami w inżynierii lądowej. Profesor Binienda otrzymał
także nagrodę za poprzedni rok w kategorii 'za wybitne usługi profesjonalne'.
Uzasadniono ją istotnym wkładem poprzez obiektywne i trwałe osiągnięcia w
poprawę warunków, w jakich dokonuje się postęp nauki i technologii w zakresie
badań kosmicznych oraz konstrukcji lotniczych i kosmicznych. Profesor Wiesław
Binienda stał się szerzej znany w Polsce, gdy zaangażował się w badanie
katastrofy smoleńskiej. ... Inne symulacje, tym razem aerodynamiczne,
wskazywały, że nawet gdyby skrzydło zostało urwane przez drzewo,
to nie mogłoby ono z powodu oporu powietrza przelecieć tak daleko. Obliczenia
wskazują na zupełnie inne miejsce oderwania skrzydła, zgodne z niezależnymi
badaniami trajektorii lotu wykonanymi przez dr. Kazimierza Nowaczyka z
Baltimore.
"W raporcie komisji Millera zamazano informację o
wystąpieniu ostatniego alarmu (38) systemu TAWS - ujawnił dr
Kazimierz Nowaczyk z Uniwersytetu Maryland na spotkaniu z
uczestnikami VII Zjazdu Klubów Gazety Polskiej w Sielpi. Dr Nowaczyk, który
przebywa w USA, połączył się za pomocą telemostu. że według tzw dziennika awarii, którym dysponuje firma Universal Avionic, producent
systemu TAWS, w momencie wyłączenia się systemu TAWS oraz komputera pokładowego
nastąpiło trzynaście awarii, co zostało zarejestrowane. Według dr.
Grzegorza Szuladzińskiego wtedy właśnie miał miejsce wybuch na skrzydle. Na
podstawie dziennika awarii dr Nowaczyk odczytał wszystkie dane, w tym także
ostatni alarm (38), który został zamazany w raporcie komisji Milera. Dr Nowaczyk
przedstawił wyniki badań 2 urządzeń produkcji amerykańskiej, które znajdowały
się na pokładzie: TAWS, czyli systemu zapewniającego bezpieczne lądowanie oraz
FMS, czyli komputera pokładowego. Ostatni zapis TAWS, z numerem 38, odbył się na
wysokości 36 m nad poziomem pasa startowego. System uznał wówczas, że samolot
lądował, czyli miał kontakt z ziemią. TAWS 38 został ukryty w raportach MAK i
Millera. TAWS zapisuje również awarie. Okazuje się, że w czasie TAWS 38 system
wskazał na uszkodzenie skrzydła - zerwanie połączenia z czujnikiem położenia
klap skrzydła. Fakt ten potwierdza tezę dr Szuladzińskiego, iż w punkcie tym
nastąpiła eksplozja na lewym skrzydle tupolewa. Jednocześnie TAWS utracił
połącznie z podwoziem samolotu, straciły łączność miedzy sobą komputery
pierwszego i drugiego pilota, a także nastąpiło 12 innych awarii, które zapisał
system. Oznacza to, że samolot został poważnie uszkodzony, a nie
był sprawny, jak głosi wersja oficjalna. Dr Nowaczyk ujawnił, że dane zapisane w
dzienniku awarii znacząco odbiegają od tych, które znalazły się w raporcie MAK
oraz komisji Millera, chodzi m.in o odległość rządowego tupolewa od ziemi oraz o
prędkość samolotu.
W najbliższym czasie do prokuratury trafi
pismo, by Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która prowadzi śledztwo ws.
smoleńskiej katastrofy, wystąpiła do USA o przekazanie danych
dotyczących wszystkich zapisów TAWS z firmy Universal Avionic.
Na spotkaniu Antoni Macierewicz podkreślił, że do 20
sekundy przed katastrofą lot przebiegał zgodnie z planem, a wyjątkowo
doświadczony, znający samolot od podszewki po 3,5 tysiącach godzin lotu na
TU-154, mjr Protasiuk nie miał żadnych problemów z podchodzeniem do wysokości
decyzji na 'Siewiernym'. Prof. Binienda opisał trajektorię lotu wg MAK i zwrócił uwagę, że jest ona sprzeczna z
zasadami fizyki, gdyż zakłada niemożliwe do osiągniecia przez stutonowy samolot
przyspieszenie do góry. Jego zdaniem znacznie lepiej oddaje rzeczywisty przebieg
lotu trajektoria wyliczona przez dr Nowaczyka na podstawie wskazań TAWS.
Przebiega ona nad brzozą, która miała rzekomo złamać skrzydło.
Prof. Binienda przedstawił następnie model zderzenia skrzydła z brzozą, który
wskazuje, że w każdym przypadku skrzydło tupolewa bez poważniejszych uszkodzeń
łamie brzozę. Wyliczenia te potwierdził główny specjalista ds.
konstrukcji samolotów firmy Boeing, dr Wacław Brzezinski".
Z
prof. Biniendą podczas jego pobytu w Polsce próbowała kontaktować się
telefonicznie Prokuratura Wojskowa. Stwierdził, że jest gotowy do spotkania w
odpowiednich warunkach. Prokuratura wysłała również Żandarmerię Wojskową z
wezwaniem do domu rodziny prof. Biniendy, w którym zatrzymał się podczas pobytu
w kraju.
"Prokuratorzy czekają,
aż profesor Wiesław Binienda wskaże im czas i miejsce spotkania. Rzecznik
prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej pułkownik Zbigniew Rzepa
wydał w tej sprawie komunikat, w którym informuje, że nie ma przeszkód, by w
rozmowie uczestniczył przedstawiciel ambasady USA i by odbyła się ona na
neutralnym gruncie. Wcześniej w Sejmie na prokuratorów czekało
bezskutecznie prezydium zespołu smoleńskiego wraz z profesorem, który kończy już
podróż po Polsce. Prokurator nie przyszedł, bo jak wyjaśnia komunikat, celem
Prokuratury jest zaproszenie profesora Biniendy, a nie pozyskanie zaproszenia na
posiedzenie zespołu parlamentarnego. ... Według profesora samolot
nie rozbił się też o ziemię, ale został zniszczony przez wybuch, który nastąpił
w powietrzu. Antoni Macierewicz - szef zespołu smoleńskiego -
powiedział na konferencji prasowej, że zaproponował spotkanie w Sejmie, by
umożliwić merytoryczną dyskusję. Zdaniem Antoniego Macierewicza, prokuratura nie
ma na razie żadnych naukowych ekspertyz i profesor Binienda chętnie by pomógł -
jeśli tylko prokuratura będzie chciała.
Celem planowanego przez prokuratorów
spotkania z ekspertem zespołu smoleńskiego ma być 'omówienie uwarunkowań
formalnych i merytorycznych uzyskania materiałów i danych, które stanowiły
podstawę do prezentowanych przez niego publicznie wniosków z przeprowadzonych
badań'. Wiesław Binienda poinformował, że ktoś z prokuratury skontaktował się z
nim telefonicznie w sprawie spotkania, ale ustalenie szczegółów pozostawił
szefostwu zespołu smoleńskiego, gdyż był w podróży. Profesor Binienda przybył do
Sejmu w towarzystwie ochroniarza. Dziennikarzom powiedział, że należy zapytać,
kto stworzył w Polsce taką atmosferę, że dostaje 'falę e-maili nienawistnych',
które docierają też do jego przełożonych w USA i do kolegów z NASA. ...".
"Oświadczenie polskich naukowców jest przełomowe z dwóch powodów. Po pierwsze - ludzie ci kładą na szali swój własny
dorobek naukowy. Różni się to od działań Polaków z USA, bowiem za oceanem
naukowcy pracują w normalnych warunkach, gdzie naukowcowi wolno prowadzić nawet
najbardziej kontrowersyjne badania ... Polska jest krajem postkolonialnym i
rządzonym przez sitwy więc naukowcy boją się z nich wypaść. Nieczęsto decydują
się oni na wyjście poza główny nurt ideologii panującej na uczelni ...
Oświadczenie naukowców z najbardziej prestiżowych polskich uczelni w sprawie
przyczyn katastrofy dowodzi, że ci ludzie są pewni swoich tez. Prezentując je
naprawdę wiele ryzykują. Po drugie - oświadczenie naukowców powinno zmusić
ekspertów komisji Millera do publicznej debaty z naukowcami z polskich uczelni.
Do tej pory takiej chęci nie było, nie licząc jednego chlubnego głosu eksperta
od Millera. ... Bez wątpienia Rosjanie zachowują się jakby dokonali zamachu i
robią to z wyrachowaniem. ... Oczywiście nie można zapominać, że prowadzący
śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej wojskowi prokuratorzy postanowili
poprosić o spotkanie profesora Wiesława Biniendę. ... Spotkanie z profesorem z
amerykańskiej uczelni zostało zresztą wymuszone przez coraz mocniej rozgniewaną
opinie publiczną, która zaczyna dostrzegać kłamstwo jakie jej się wciska.
Skandaliczny brak dopuszczenie do zwłok ofiar katastrofy wybitnego
amerykańskiego patomorfologa Michaela Badena pokazało, że śledczy przestają
racjonalnie się zachowywać. Następnie mieliśmy do czynienia z tchórzliwym
wymigiwaniem się ekspertów Millera od debaty z ich czołowym polemistą. Te dwa
zdarzenie pokazały kompletnie nieracjonalne działanie władz. ... Na ring wyszli
polscy naukowcy z najlepszych polskich uczelni. Co zrobią polscy decydenci?
Podejrzewam, że będą chcieli zamilczeć prawdę. Trudno ją będzie zakrzyczeć",
napisal Łukasz Adamski w 'wPolityce.pl'.
"...Powstaje pytanie: to w wyniku
jakich działań i okoliczności samolot rozpadł się na milion części rozrzuconych
na powierzchni ponad 1 hektara, rozpruty od góry; symulacje komputerowe takie
rozprucie przypisują jedynie wybuchowi; odwrócony niczym kostka Rubika (koła pod
kokpitem, który w kilka godzin po wypadku bezpowrotnie wyparował, stały na
gruncie zaś koła pod śródpłaciem, co pokazywano z lubością na zdjęciach w
TVN-ach, sterczały do góry). Opisywana, wbita w pień brzozy częśc
samolotu znalazła się w tym miejscu 5 miesięcy po katastrofie co widać na
setkach zdjęć 'pancernej brzozy' robionych z datownikiem. ... Coś
co spowodowało tak silną eksplozję nie jest na co dzień wożone w samolotach.
Jeśli to coś, ktos tam 'o świcie' umieścił, to był to element zamachu. Tam
przecież nie wybuchło paliwo w zbiornikach. Czy to coś umieszczono tam 'o
świcie' czy podczas 'naprawy' w zakładach, w których nadzór właścicielski
sprawuje rosyjska mafia, jest do ustalenia. Potrzebny jest do tych celów
autentyczny, nieoskubany wrak samoloty TU 154 M o numerze bocznym 101. ...".
"...Przypomnę, że niektóre ciała do późnych godzin popołudniowych leżały z
wciśniętą twarzą w grząski grunt co oznacza, że nikt nie sprawdzał czy wymagają
pomocy i czy na czas przybycia służb ratowniczych byliby do uratowania. Zaiste
ciekawy jest brak limuzyn na lotnisku dla delegacji. Wbrew rozpowszechnianym
opiniom IŁ 76 na swoim pokładzie nie miał samochodów do transportu delegacji do
Katynia. ... Brak jakiejkolwiek bruzdy na podmokłym gruncie, także
uderzenie w grunt całego samolotu czyni dziwacznym. ... Przypomnę,
że Pan Szuladziński kieruje własnym ośrodkiem badawczym i pomyłka mogłaby mu
zaszkodzić biznesowo. ... W USA nie ma lęku i obaw z tytułu utraty wpływów na
'salonie naukowym', to fakt i przyznam niebagatelny...".
dnia
02 czerwca 2012 roku mowi: "...To niemożliwe, żeby samolot,
spadając z wysokości 20 metrów, z prędkością 250 km/h, rozpadł się w taki sposób
... wskazuje, że podjęta najpierw przez Rosjan, a później przez komisję Millera
próba analizy, o ile stopni i kiedy samolot wykonał jakoby półbeczkę
autorotacyjną, w oparciu o pomiary ciętych gałęzi, jest nieuprawniona.
'To nie jest dowód techniczny ... Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na
ważny czynnik, który mnie jako projektantowi takich konstrukcji nie daje
spokoju. Chodzi o sposób wyliczenia utraty siły nośnej skrzydła. Utrata 10 proc.
jego powierzchni nie oznacza, że jego siła nośna zmniejszyła się o 10 procent.
Siła nośna wynika z różnicy ciśnień od dołu i od góry powierzchni skrzydła.
Różnica jest największa w punkcie położonym dość blisko kadłuba i spada, gdy się
od niego oddalamy. Na końcówce jest już bardzo mała, bo na samej krawędzi musi
wynieść zero. A więc utrata siły nośnej to nie 10, a co najwyżej 5 procent.
Ubytek siły nośnej wcale nie był więc taki dramatyczny. Można policzyć
dokładnie, jakie niezrównoważenie siły nośnej powstało w wyniku oderwania części
skrzydła i jaki spowodowało to moment obrotowy. Ale nikt tego nie zrobił'.
Zródło: www.naszdziennik.pl/"
przytacza jeszcze jedna rozmowe:
"Z mjr. Andrzejem Rozwadowskim,
doświadczonym pilotem lotnictwa transportowego Sił Powietrznych RP, rozmawia
Marcin Austyn. ... Doktor Wacław Berczyński, ... we wczorajszej rozmowie z
'Naszym Dziennikiem' twierdzi, że szacunki komisji Millera dotyczące wielkości
utraty siły nośnej Tu-154M po odpadnięciu fragmentu skrzydła są niewiarygodne.
Mówi on o wartościach rzędu 5, a nie 20 procent. To trafne spostrzeżenie?
'Rzeczywiście, idąc ku końcówce skrzydła, siła nośna jest coraz
mniejsza, a zatem utrata końcówki skrzydła nie jest aż tak bardzo znacząca.
Proszę też pamiętać, że samolot Tu-154M, podchodząc na lotnisko Siewiernyj, miał
wypuszczone klapy, które dodatkowo zwiększają siłę nośną na skrzydle. Można
powiedzieć, że wówczas strugi opływającego powietrza lepiej przylegają do
skrzydła, a maszyna jest bardziej stabilna. Nie wierzę, by przy tej konfiguracji
utrata tylko części skrzydła spowodowała tak wielkie perturbacje. Pilot w takiej
sytuacji czuje, że samolot zachowuje się inaczej i podświadomie wykonuje kontrę.
... Utrata lotek na tak małej wysokości to bardzo poważna sprawa. Samolot
zachowuje się dziwnie, nieprzewidywalnie. To tak, jakby człowiekowi
przyzwyczajonemu do pracy dwiema rękami nagle zabrakło jednej z nich. W takiej
sytuacji można tylko zdać się na Opatrzność. ... Załoga działa instynktownie.
Piloci zrobili, co mogli. ... 10 kwietnia 2010 roku samolot wykonywał lot
prostoliniowy ze zniżaniem. By w tej sytuacji tak ogromną masę wprawić w
rotację, trzeba użyć ogromnej siły. Aby samolot się obrócił, trzeba by zapewne
wykonać pełne wychylenie steru. Tak jak mówię, potrzebna jest ogromna siła, by
te 100 ton lecące z prędkością 70 m/s zareagowało obrotem. ... Nie wiemy
dokładnie, co się stało. Nie wiemy nawet, czy skrzydło zostało
ucięte przez drzewo. A jeśli już tak się stało, to w jaki sposób przebiegało
jego niszczenie. Nie wiemy, czy to było ucięcie jak szablą i w efekcie skrzydło
od razu odpadło. A może zostało tylko uszkodzone i zanim się oderwało od
konstrukcji, to powodowało jakąś siłę, która miała wpływ na lot samolotu? Tego wszystkiego niestety do dziś nie wiemy. A z pewnością inaczej
samolot zachowywałby się po szybkim cięciu skrzydła, a inaczej, gdyby skrzydło
zostało tylko nadszarpnięte i strugi powietrza nim 'rządziły'. W takiej sytuacji
mogłoby ono działać jak kawał steru. Tyle że nic nie wiemy na ten
temat. ... W lotnictwie wojskowym był przypadek, kiedy skrzydło ścięło drewniany
słup energetyczny, a samolot wyszedł z kolizji bez większego szwanku. Tak było w
Szymanach. Ten słup wyglądał, jakby ktoś wziął olbrzymią szablę i dokonał
precyzyjnego cięcia. Samolot uderzył wtedy w słup końcówką skrzydła, na którym
zostało tylko małe wgniecenie. Dla przykładu przypomnę tylko, że Amerykanie
skrzydłem samolotu ścieli linę nośną kolejki górskiej i jakoś dolecieli do bazy
bez utraty skrzydła. Dlaczego więc w Smoleńsku skrzydło miałoby odpaść po
kontakcie z brzozą? Dla mnie sprawa katastrofy Tu-154M nie jest wyjaśniona, a
argumenty komisji ministra Jerzego Millera niestety do mnie nie przemawiają. ...
Widziałem katastrofy samolotów takich jak Lim, MiG, Su, które z ogromną
prędkością wbiły się w ziemię. Mając na uwadze masę i wielkość Tu-154M, to
patrząc na tamte katastrofy, muszę przyznać, że rządowy samolot wyglądał o wiele
gorzej'."
Wg
'http://technika.salon24.pl/': "... Przy oglądaniu przebiegów zarejestrowanych
przez rejestratory parametryczne, w szczególności w okolicy domniemanych
wybuchów 'napokładowych' zastanowiła mnie jedna rzecz. O ile pierwszy impuls na
przebiegu przeciążenia pionowego ma swój odpowiednik na przebiegu przeciążenia
poprzecznego, o tyle drugi, dużo silniejszy nie pozostawia śladu na przebiegu
przeciążenia poprzecznego. ... A jeszcze dziwniejsze jest to, że oba
akcelerometry mierzące owe przeciążenia są zamocowane praktycznie obok siebie, w
środku ciężkości samolotu, mniej więcej na linii poprzecznej łączącej miejsca
mocowania skrzydła. ... Mniej czuły zauważył potężne tąpnięcie a drugi, 2 x
bardziej czuły nawet nie zadrżał? Co więcej wydawało by się, że tak potężne (o
pochodzeniu wybuchowym) tąpnięcie powinno wywołać jakieś drżenia 'poimpulsowe'
całego samolotu, a tu nic. ... Zacząłem się więc zastanawiać nad innymi
możliwościami powstania takich impulsów. Założylem, że tak jak podano w raporcie
MAK pierwszy impuls to zarejestrowany moment uderzenia skrzydłem w brzozę.
Zarejestrowane impulsy na obu kanałach pomiarowych wskazują, że było to
rzeczywiste zjawisko fizyczne, a czym w takim razie byłby ten drugi impuls? ...
doszedłem do wniosku, że drugi impuls, to jest zakłócenie elektryczne pomiaru co
uzasadniało by jego istnienie na jednych kanałach a nieistnienie na innych
mierzących sygnały w innych obwodach...".
"...NPW poinformowała
jednocześnie, że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadząca śledztwo w
sprawie katastrofy smoleńskiej otrzymała uzupełniającą opinię biegłych z zakresu
medycyny sądowej dotyczącą badań sekcyjnych ciała Zbigniewa Wassermanna. 'Z
opinii wynika, że przeprowadzone badania pośmiertne nie wykazały zmian innych,
niż opisane w opinii sądowo-lekarskiej z grudnia zeszłego roku, zwłaszcza
takich, których mechanizm powstania mógł być inny, niż charakterystyczny dla
przebiegu katastrofy komunikacyjnej. Biegli nie stwierdzili także
obrażeń lub innych śladów wskazujących na przedśmiertne poddanie działaniu fali
uderzeniowej lub oddziaływaniu termicznemu', powiedział płk
Rzepa. Dodał, że z tą opinią prokuratura zapoznała już przedstawiciela rodziny
zmarłego. Szczątki Wassermanna były badane w sierpniu zeszłego roku z powodu
wątpliwości dotyczących stwierdzeń zawartych w otrzymanej z Rosji dokumentacji
sądowo-lekarskiej. Jedna z konkluzji ekspertyzy dokonanej po ekshumacji przez
polskich biegłych - którą ujawniła w grudniu prokuratura - wskazywała, że w
rosyjskiej opinii z sekcji zwłok Wassermanna były błędy...".
W tygodniku
'Uważam Rze' cytowanym przez http://wpolityce.pl/wydarzenia/ "...na pytanie
Marka Pyzy, czy obecność odłamków świadczy o wybuchu, doktor Szuladziński
odpowiedział: 'Na całej kuli ziemskiej nie znajdzie pan osoby, która by temu
zaprzeczyła. To jest pewnik, od którego nie można uciec. Żadnej innej przyczyny
w tym wypadku nie można podać ... Odłamki w tym wydarzeniu są więc
niezaprzeczalnym dowodem na wybuch ... Przyspieszenia łagodzone są
przez efekty sprężyste. Kadłub ma 4 metry średnicy, więc po drodze przygniótłby
sporo małych drzewek i dodatkowo upadłby na miękki grunt. Powinien się
spłaszczyć. Wzdłuż osi kadłuba mogły powstać zagięcia plastyczne. Tego nie ma
... Mowiąc o przyspieszeniach samolotu, mamy na myśli skutki działania sił
aerodynamicznych na całą jego powierzchnię. Zderzenia z drzewami
występowały na małych fragmentach wielkiej powierzchni samolotu. Musiałaby
towarzyszyć im straszliwa siła. Wstrząsy to na rejestratorach wskazania
przyspieszenia bliskiego 1 g. Tak silne zderzenie zewnętrzne zupełnie
zniszczyłoby konstrukcję w miejscu uderzenia. To jest wykluczone nawet przez
oficjalne raporty ... We wnioskach dotyczących przyczyn katastrofy
raporty oficjalne mówią, że to głównie piloci są winni. Mój - że na pokładzie
były wybuchy. To była prawdziwa przyczyna katastrofy. Poza tym oficjalne raporty
i mój się uzupełniają, bo traktują o zupełnie innych rzeczach. Nie miałem
ambicji tworzyć raportu kompletnego. ... Obszar, na którym leżą
szczątki, zajmuje trzy długości samolotu. To za dużo jak na maszynę, która była
widziana, lecąc bardzo nisko, parę metrów nad ziemią. Trudno to wytłumaczyć
inaczej niż wybuchem wewnętrznym, powodującym, że frontowa część poleciała
naprzód, tylna do tyłu, a środkowa została w miejscu. ... Pierwszy ładunek
musiał znajdować się na skrzydle. Samolot zaczął zakręcać i pochylać się. Jeśli
spojrzymy, co się stało w miejscu, w którym ten wybuch miałby nastąpić, to
zobaczymy wielkie lokalne zniszczenie. To też przemawia za wybuchem. Również
duża liczba odłamków. Jeśli chodzi o drugi wybuch - w kadłubie -
to jest jeszcze więcej dowodów: rozproszenie szczątków na wielkiej przestrzeni
(pokazałem to na wykresie), rozwarcie kadłuba (pustego w środku), zniszczenie
wręgi ogonowej, niektóre tylko szczątki zapalone, ciała rozerwane na kawałki,
masa odłamków. ... Druga rzecz to rozczłonkowanie ciał. Nie było
możliwe przyspieszenie powodujące takie obrażenia. ... Byłbym
bardzo zdziwiony, gdyby w tej sytuacji kadłub rozpadł się na więcej niż dwie -
trzy części. Jeżeli uderzy ogonem - to odpada ogon; jeżeli dziobem - to odpada
część dziobu; skrzydłem - odpada kawałek skrzydła itd. Ale nie ma wówczas tak
wielkiej liczby szczątków i nie tak wyglądających. Nie ma fizycznych przyczyn,
które mogą skutkować masą maleńkich kawałków. Tylko przy wybuchach tak się
dzieje. ... a zwłaszcza powstanie wówczas odłamków o powierzchni nawet kilku
centymetrów kwadratowych. ... Jeżeli jest to rozrzucone najpierw na skutek
wybuchu, a później jeszcze uderzenia w ziemię, to finałem jest obrazek znany z
filmu - chodzą sobie strażacy, coś ugaszą, obok się nie pali, idą dalej i gaszą
następną część' ...".
"...To kolejny dowód na nielegalną ingerencję Rosjan w materiał
dowodowy - wcześniej nasze specsłużby ujawniły, że ktoś z terenu Rosji tuż po
katastrofie włamał się i odsłuchiwał pocztę głosową komórki prezydenta Lecha
Kaczyńskiego... Nasi eksperci z ABW na zlecenie wojskowej prokuratury przez
wiele miesięcy badali aparaty fotograficzne, telefony komórkowe i przenośne
komputery, które ocalały po katastrofie i zostały nam zwrócone przez Rosjan.
Wiele z nich było mocno zniszczonych, ale naszym specjalistom udało się odzyskać
zapisy na nośnikach pamięci. I to, co odkryli, szokuje. Z ekspertyzy, którą
otrzymali z ABW polscy prokuratorzy wojskowi wynika, że Rosjanie ingerowali w
zawartość elektronicznego sprzętu ofiar katastrofy dwukrotnie. ... Drugi raz
włamali się tydzień po katastrofie, w dniach 16 - 19 kwietnia. I właśnie ta
druga ingerencja jest najbardziej podejrzana, bowiem zdaniem
biegłych z Departamentu Bezpieczeństwa Telekomunikacyjnego ABW, ktoś usiłował
wtedy zacierać ślady pierwszej ingerencji. Skasowano też przynajmniej z jednej
karty pamięci zdjęcia, wykonane już w trakcie lotu tupolewa. Co było na
zdjęciach? Dlaczego Moskwie zależało na ich usunięciu? Tego nie wiadomo, ale
zdaniem naszych ekspertów, zacierania śladów dokonał wysokiej klasy specjalista.
Z całą pewnością usunięcie danych nie było przypadkowe, bowiem użyto do tego
specjalistycznego sprzętu i oprogramowania, które jest poza
zasięgiem amatorów. ...".
Profesor Wiesław Binienda:
"Przygotowuję
teraz odpowiedź na pismo prokuratury, które dostałem po powrocie do USA.
Zaproponuję im wizytę tutaj, na mojej uczelni. Będę mógł im wtedy pokazać
aparaturę, jakiej używam do pracy naukowej. Jeżeli naprawdę chcą się zapoznać z
moimi wynikami, powinni tutaj przyjechać ... dotychczasowe kontakty z polską
prokuraturą nie były najlepsze. ... Była to forma gry politycznej, w którą ja
nie umiem grać ... Z treści listów, które dostałem wynika, że chcą się spotkać.
Jednak kiedy czekałem na nich w Sejmie przez godzinę, nie pojawili się ... Nie
mam nic do ukrycia, o wszystkim mówiłem już wielokrotnie, także ostatnio w
Polsce. Wszystko można również znaleźć w internecie, więc nie wiem o co im
naprawdę chodzi ... Pismo prokuratura pomija fakt, że czekałem na nich w Sejmie
w ostatnim dniu pobytu w Polsce. Piszą tak, jakby tamta sytuacja w ogóle nie
istniała, jakbyśmy żyli w dwóch odrębnych przestrzeniach kosmicznych...".
A dnia 14 czerwca 2012 roku prezydent
Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, odpowiedzialna za zgode na prowokacyjny marsz
Rosjan w Warszawie, mowi: "Kary dla chuliganów i pseudokibiców są rażąco
niskie" - taką opinię wyraziła w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową.
Nie zgadza sie z nią rosyjska prasa, ktora stwierdza dnia 14 czerwca 2012
roku, ze:
'Wszechrosyjski Związek Kibiców (WOB), Rosyjski Związek Piłki
Nożnej (RFS) i wszyscy, którzy wymyślili "rosyjski marsz fanów" w
Warszawie, wyraźnie nie docenili konsekwencji tej akcji ...
miasto, w którym rosyjska reprezentacja będzie rozgrywać mecze jest nastawione
dość wojowniczo... Każdy kibic z rosyjską symboliką nie może nie brać tego pod
uwagę...' - ostrzega dziennik 'Moskowskije Nowosti' piszac dalej, ze
'Jednak władze polskiej stolicy na taki krok się nie zdecydowały (tj. na
zakazanie marszu), wysyłając do zabezpieczenia porządku wokół marszu kilka
tysięcy policjantów...'.
Opiniotwórcze 'Wiedomosti'
również wskazują, że polskie władze nie powinny zezwolić na marsz rosyjskich
fanów. 'W Rosji poprzedniej i tej dekady, mimo licznych skandali na
futbolowych trybunach, prawdziwego zapotrzebowania na kulturalny doping nie
ma'. Z kolei 'Sowietskij Sport' obawia się, że 'wydarzenia z
12 czerwca to jeszcze nie koniec'...
I racja, bo dnia 15 czerwca 2012 roku
"powołując się na źródła w ambasadzie Rosji w Warszawie, rosyjscy dziennikarze
twierdzą, ze na ulice stolicy Polski wyjdzie ponad 6 tysięcy policjantów ...
'Uliczna bitwa z Polakami zjednoczyła zwaśnione do tej pory grupy rosyjskich
pseudokibiców', twierdzą rosyjskie media". "Na forach internetowych
umawiają się 'szalikowcy' Spartaka, brygady Zanitu i Wikingowie Lokomotivu.
Kilkuset rosyjskich chuliganów rzuciło oficjalne wyzwanie polskim
'szalikowcom'." Portal 'Live News' informuje, że 'warszawskiej policji w
uniknięciu draki pomagają rosyjscy eksperci'. Ich rolą jest ustalenie miejsc
pobytu i pomoc w zatrzymaniu liderów bandyckich grup. ... Tymczasem rosyjska
policja wzmocniła ochronę budynku polskiej ambasady w Moskwie ... Agencja
'Interfax' pisze, że są to zapewne działania mające zapobiegać ewentualnym
incydentom ze strony rosyjskich pseudokibiców. Dnia 15 czerwca 2012 roku: "W
piątek rosyjski dziennik 'Kommiersant', powołując się na źródło w jednym z
moskiewskich 'ugrupowań wokół futbolowych', napisał, że do Polski z myślą o
udziale w nowych burdach jedzie grupa rosyjskich chuliganów: 'O ile wiem,
podstawowa część naszych bojowników wybiera się do Warszawy na sobotę. Wśród
nich jest kilkuset poważnych chłopców', oświadczył rozmówca rosyjskiej
gazety".
A wieczorem dnia 15 czerwca 2012 Rosjanie calkowicie pograzyli
lewicowe oceny wydarzen z dnia 12 czerwca 2012 roku w Warszawie.
Czytajmy za
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/:
"...Szef delegacji policji
Rosji na Euro 2012 pułkownik Jurij Abraszow poinformował w piątek, że MSW FR
było przeciwne organizowaniu marszu rosyjskich kibiców przed wtorkowym
spotkaniem Polska-Rosja w Warszawie. ... 'Kiedy dowiedzieliśmy się o
organizowaniu marszu, MSW Rosji było przeciwne. Jednak leżało to w
gestii polskich władz', oświadczył Abraszow w wywiadzie dla
gazety 'Sowietskij Sport'. Rosyjski policjant zauważył, że 'gdy marsz już
zapowiedziano, żadne zakazy nic by nie dały ... Organizatorzy marszu powinni
byli wcześniej pomyśleć o konsekwencjach. Są niegłupimi ludźmi i na taką akcję
zdecydowali się z jakichś własnych pobudek ... Polskich kibiców
zatrzymano o wiele więcej, a środki wobec nich zastosowano o wiele twardsze'. ... Pułkownik potwierdził, że wśród rosyjskich fanów byli
prowokatorzy, którzy dążyli do bójek. 'Do takich incydentów dochodzi w
wyniku wzajemnego porozumienia', zaznaczył. Abraszow poinformował, że RFS i
WOB nie odpowiedziały na kilka próśb rosyjskiej policji o udostępnienie jej list
fanów, którzy za ich pośrednictwem nabyli bilety na mecze Euro 2012.
'Zweryfikowalibyśmy listy w naszych bazach i wydalibyśmy opinię, iż wyjazd
tego czy innego obywatela, który pokazał się w Rosji z nienajlepszej strony,
jest niepożądany ... Nie uważam, że są patriotami swoich krajów',
oświadczył. ...
Szef rosyjskich spottersów na Euro 2012: 'Polska policja
pracuje mądrze. Podgrzewanie sytuacji przez media rzutuje negatywnie'...
Zdaniem Abraszowa 'wyprawa na mecz piłkarski w Polsce może być bezpieczniejsza,
niż na niektóre spotkania w Rosji'."
"...Prof. Paweł
Artymowicz, słynący z krytykowania w mediach wyników badań ekspertów tzw.
komisji Macierewicza, w ostatniej chwili zrezygnował z zaproszenia do Sejmu i
podjęcia polemiki z prof. Wiesławem Biniendą... prof. Artymowicz oświadczył, że
jednak nie pojawi się w Sejmie. Powodem miało być nagłe wezwanie do prokuratury
wojskowej ...".
"OŚWIADCZENIE Zespołu Parlamentarnego Ds. Zbadania Przyczyn
Katastrofy TU-154 M ... W związku z licznymi wypowiedziami prof. Pawła
Artymowicza z Uniwersytetu w Toronto, który twierdził, jakoby prof. Wiesław
Binienda, Dziekan Wydziału Inżynierii Cywilnej Uniwersytetu Akron w Ohio i
ekspert Zespołu Parlamentarnego Ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10
kwietnia 2010 r., unikał dyskusji merytorycznej na temat badań dotyczących
katastrofy smoleńskiej, uprzejmie informujemy:
1. Prof. Wiesław Binienda po
opublikowaniu wyników swoich badań brał udział w USA, Kanadzie i Polsce w wielu
konferencjach naukowych poświęconych m.in. katastrofie smoleńskiej (m.in. w
Saint Paul University w Ottawie, w Pasadenie, na Politechnice Warszawskiej, na
Politechnice Białostockiej, na Uniwersytecie Jagiellońskim i na Uniwersytecie
Kardynała Stefana Wyszyńskiego). Na wszystkie ww. konferencje prof. Artymowicz
był zapraszany, lecz nie pojawił się na nich.
2. 21 maja br. prof.
Artymowicz uczestniczył w konferencji w Kazimierzu n/Wisłą i krytykował wyniki
badań niezaproszonego tam prof. Biniendy.
3. 11 czerwca br. w programie
'Polityka przy kawie' w TVP1 prof. Artymowicz na pytanie red. Małgorzaty
Serafin, czy 'chciałby się spotkać z ekspertami z zespołu Antoniego
Macierewicza', odpowiedział: 'oczywiście, oczywiście, bardzo chętnie...'. W
związku z tym Przewodniczący Zespołu Parlamentarnego poseł Antoni Macierewicz
zwołał posiedzenie Zespołu na czwartek 14 czerwca na godz. 13, by w neutralnym
miejscu, jakim jest Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, umożliwić prof.
Artymowiczowi i prof. Biniendzie dyskusję naukową nad wynikami ich badań.
4.
Szczegóły zaproszenia prof. Artymowicza, przekazał w rozmowie telefonicznej
Bartłomiej Misiewicz, Szef Biura Zespołu. W trakcie rozmowy prof. Artymowicz
potwierdził otrzymanie zaproszenia. W trakcie rozmowy prof. Artymowicz ani razu
nie wspomniał, by jakieś inne zobowiązania (np. wobec prokuratury) miały mu
uniemożliwić uczestniczenie w posiedzeniu Zespołu ...".
"...Nie ma żadnej przyczyny, żadnego zestawu zagadek, niejasności,
z których by wynikało, że wiele rzeczy nie zostało wyjaśnionych i w związku z
czym trzeba powołać nową komisję. Uważam, że komisja Millera wypełnia uczciwie
swoje zadanie - stwierdził Rafał Grupiński, który w rozmowie z 'Wprost'
tłumaczył, dlaczego rząd wyklucza możliwość powołania międzynarodowej komisji
badającej okoliczności katastrofy smoleńskiej. 'Prokuratura w tej chwili
prowadzi śledztwo. Powinna co miesiąc zdawać cząstkowy raport ze swoich prac,
wtedy byśmy mieli mniej kłopotów z Macierewiczem i jego głupstwami, które co
chwila ogłasza'. Rafał Grupiński podkreśla też, że działania komisji nie
rozwiązałyby problemów. 'Mitu smoleńskiego nic nie zmieni i jestem
przekonany, że jeśli taka komisja zakończyłaby pracę z podobnymi tezami jak
komisja Millera, to okazałoby się, że prawdopodobnie została przekupiona przez
Moskwę albo kosmopolityczną masonerię. I tak dziesiątego każdego miesiąca ta
sprawa będzie na nowo otwierana. I trzeba z tym żyć'...
O potrzebie
zbadania okoliczności katastrofy prezydenckiego Tu-154M mówił kilka miesięcy
prezes PAN prof. Michał Kleiber. Pytany wówczas o różnice w raportach tzw.
komisji Millera i zespołu parlamentarnego kierowanego przez Antoniego
Macierewicza zaznaczył, że klucz może tkwić w różnicach w danych, którymi
dysponuje się na początku analizy...".
'Uważam Rze' przedstawia wywiad z
Piotrem Naimskim:
"Fakty są takie, że wszyscy poważni gracze w polityce
międzynarodowej śmieją się z polskiego rządu i nie są w stanie zrozumieć
postępowania naszych władz. Efektem tego jest odejście od traktowania go
poważnie... Polski rząd został ubezwłasnowolniony w relacjach z Rosją, a to za
sprawą zaszłości związanych z katastrofa smoleńską i niepoznanymi przez nas
dokładnymi faktami ... 10 kwietnia 2010 roku znacząco wpłynął na ocenę wpływów
rosyjskich w naszym kraju, a to dlatego, że "zginął prezydent i wiele innych
osób związanych z prowadzeniem suwerennej polityki". Stworzyło to Rosji
możliwość blokowania samodzielnej polityki zagranicznej w Polsce ... (Wedlug)
profesora Andrzeja Nowaka, który stwierdził, że cała nasza wiedza o katastrofie
pochodzi od strony rosyjskiej i dostaliśmy tylko te informacje, które Rosjanie
zechcieli nam udostępnić. ... Rząd nie chce wyjaśnić tej tragedii, to jest
kwestia woli, a nie możliwości ... Rosja ma ambicje, aby stale powiększać swoje
wpływy. A my, jego zdaniem, powinniśmy pamiętać, że nie istnieje na świecie
żadna duża spółka rosyjska działająca poza granicami Federacji Rosyjskiej, na
którą nie byłyby rzucone podejrzenia, co do realizacji zadań wywiadowczych czy
innych tego typu...".
"... Jak mówi gazecie szef wielkopolskiego oddziału Fundacji GROM Andrzej
Kusiołek 'dziś wszystko można spreparować, nawet samą próbę
samobójczą'. ... Osoby, które rozmawiały z generałem twierdzą, że
był bardzo silnym człowiekiem i miał żelazną psychikę. Na 40 godzin przed
śmiercią rozmawiał z nim szef wielkopolskiego oddziału Fundacji GROM Andrzej
Kusiołek. Jak wyznaje w rozmowie z 'SE', nie wierzy w żadną wersję o
samobójstwie.
Kusiołek mówi, że Petelicki dysponował wiedzą,
która dotyczyła wielu polityków z osobna i była dla nich bardzo niewygodna.
Zwraca też uwagę na pojawiające się rozbieżności co do stanu ciała generała.
'Najpierw słyszymy, że pierwsze informacje mówią o ranach postrzałowych na
ciele. Po jakimś czasie zmieniane jest to na jedną ranę postrzałową głowy. Same
się przemieściły? Jest tu jakaś nieścisłość. Podejrzewamy, że
jakiś ekspert widział to jako pierwszy i powiedział, co widział. I później się
to zmienia ... Dziś wszystko można spreparować. Nawet samą próbę
samobójczą. Podejrzewam, że większość mediów napisze, że było to
"samobójstwo związane z niepowodzeniami w biznesie"'."
"Jest śledztwo w
sprawie niedopełnienia obowiązków przez byłego ministra spraw wewnętrznych i
administracji Jerzego Millera. Chodzi o niewłaściwy nadzór nad BOR w okresie od
18 marca do 11 kwietnia 2010 roku - informuje 'Nasz Dziennik'. Śledztwo dotyczy
nieprawidłowości w nadzorowaniu działań Biura Ochrony Rządu w ostatniej fazie
przygotowań do wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku i Katyniu. ... Jak
zauważa 'Nasz Dziennik', do tej pory jedyną osobą, która usłyszała zarzuty w tej
sprawie, m.in. niedopełnienia obowiązków i fałszowania dokumentów, jest były
wiceszef BOR gen. Paweł Bielawny. To jednak nie zraziło obecnego wojewody
małopolskiego Jerzego Millera, by zatrudnić go jako specjalistę ds. ochrony
VIP-ów przy Euro 2012... Byli szefowie BOR, z którymi rozmawiał wczoraj 'Nasz
Dziennik', są usatysfakcjonowani decyzją prokuratury. Boleją nad tym, że do tej
pory nikt nie pociągnął do odpowiedzialności obecnego szefa BOR gen. Mariana
Janickiego.
Podpułkownik rezerwy Tomasz Grudziński, zastępca szefa BOR w
latach 2006 - 2007, zwraca uwagę na fakt, że wszczęcie śledztwa
przez prokuraturę w sprawie byłego szefa komisji, która miała wyjaśnić
okoliczności katastrofy, podważa wiarygodność jej ustaleń, jak i samego premiera
Donalda Tuska, który na szefa tej komisji wyznaczył właśnie Jerzego Millera ... 'Porażające jest to, że jeśli wydobyto jakieś dokumenty na
działanie bądź niedziałanie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, to w jakim
świetle stawia to tego człowieka jako szefa komisji badającej przyczyny
katastrofy smoleńskiej i sprawującego nadzór nad BOR? W jakim świetle stawia to
też premiera? W tej chwili do premiera nikt w Polsce nie powinien
mieć zaufania', mówi Grudziński...".
"...'Kilka tygodni
temu (przed śmiercią generała Petelickiego, dop. interia.pl) miałem rozmowę, w
której pewna bardzo znana uczestniczka polskiego życia publicznego powiedziała
mi, że jest takich kilka osób zagrożonych, bo za dużo mówią o tym,
jak to w Polsce naprawdę było w ciągu tych przeszło 20 lat m.in. na początku
okresu przemian. Wśród tych zagrożonych był pan Petelicki. I tej
wiedzy nikt mi nie odbierze. Został wymieniony wśród zagrożonych i już nie
żyje', stwierdził podczas konferencji prasowej Jarosław
Kaczyński", dnia 19 czerwca 2012 roku.
"...'Fakt, iż tak duży procent
osób, w sumie 62 proc., zgadza się, aby przyczyny katastrofy zbadała
międzynarodowa grupa ekspertów, potwierdza znaczący brak zaufania
obywateli Polski do instytucji własnego państwa', skomentował
dla 'Newsweeka' prof. Wawrzyniec Konarski, politolog pracujący w Instytucie
Studiów Regionalnych Uniwersytetu Jagiellońskiego".
Dnia 27 czerwca 2012 roku
http://fakty.interia.pl/polska/news/ podala: "...Macierewicz
powiedział na środowym posiedzeniu zespołu, że prof. Kazimierz Nowaczyk odczytał
parametry ze wskaźników widocznych na wizualizacji ostatnich minut lotu
tupolewa, dołączonej we wrześniu 2011 r. do raportu komisji kierowanej przez
ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. Jak dodał, te dane są sprzeczne z
wnioskami raportu i z animacją, będącą częścią wizualizacji, która wskazywała,
że Tu-154M złamał brzozę. 'Symulacje obrazkowe, które są na tej prezentacji
odbiegają zasadniczo od danych liczbowych mówiących o rzeczywistej wysokości
samolotu. Liczby pokazujące wysokość samolotu są sprzeczne z pokazywanym
obrazem, gdzie samolot się znajduje ... Do danych mówiących, że samolot leciał
kilka metrów ponad brzozą dano obrazek mówiący o tym, że samolot uderza w
brzozę', dodał Macierewicz. Nowaczyk podkreślił, że z danych umieszczonych w
wizualizacji na wysokościomierzach barycznych i wysokościomierzu radiowym
wynika, że maszyna w momencie, gdy według komisji Millera zderzyła się z brzozą,
leciała na wysokości około 18 m ponad ziemią. 'Według trajektorii poprowadzonej
w oparciu o wizualizację KBWL minimalna wysokość baryczna na jakiej znalazł się
samolot na sekundę przed zderzeniem z brzozą wynosiła 18 metrów ponad ziemię.
Samolot nie mógł utracić fragmentu lewego skrzydła w wyniku kolizji z brzozą,
ponieważ w momencie przelotu nad drzewem znajdował się na wysokości minimum
18,66 metrów ponad ziemią... Czasy zdarzeń TAWS 38 (dane systemu ostrzegania
przed przeszkodami) i FMS (system zarządzania lotem) zostały ukryte w
trajektorii przedstawionej w załączniku do raportu KBWL. Czasy przedstawione w
załączniku do raportu różnią się od czasów na wizualizacji. Czasy poszczególnych
zdarzeń zostały świadomie zmanipulowane lub ukryte tak, aby końcowy wniosek
przyczyn katastrofy był zgodny z raportem MAK. Wszystkie czasy zdarzeń są
przesuwane tak, aby samolot znalazł się jak najniżej, w miejscu, gdzie rośnie
brzoza', stwierdził Nowaczyk. Antoni Macierewicz zapowiedział złożenie do
prokuratury zawiadomienia o fałszerstwie. 'Dotyczyć będzie przestępstwa przeciw
dokumentom. Sfałszowano rządowy dokument jakim jest raport przewodniczącego
Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Na pewno będzie dotyczyć ministra Millera,
zapewne przeciwko członkom komisji technicznej. ... Fałszowano obraz i wniosek,
który zaproponowano jako wynik prac komisji Millera, że samolot uderzył w brzozę
na wysokości 5 metrów i złamał skrzydło', powiedział dziennikarzom Macierewicz.
W lipcu ub.r. komisja badająca katastrofę smoleńską, którą
kierował Miller, zaprezentowała swój raport. W raporcie napisano m.in. że komenda kierownika lotów 'Kontrola wysokości, horyzont' została
wydana, gdy samolot znajdował się na wysokości 2 m nad poziomem lotniska, 28 m
nad terenem, 200 m przed bliższą radiolatarnią, 75 m poniżej ścieżki schodzenia
i 65 m z lewej strony od osi pasa. W tym czasie dowódca statku powietrznego
rozpoczął manewr odejścia na drugi krąg. Ze względu na bezwładność, samolot w
dalszym ciągu zmniejszał wysokość i o godz. 6:41:00,5, w odległości 1099 m i 5 m
poniżej poziomu pasa lotniska, nastąpiło pierwsze zetknięcie samolotu z
przeszkodą terenową - przycięcie na wysokości 10 m wierzchołka brzozy rosnącej w
parowie, w pobliżu bliższej radiolatarni. Nie spowodowało to jednak uszkodzeń
mogących mieć wpływ na jego zdolność do lotu. Po przebyciu dalszych 244 m
następowały zderzenia z kolejnymi drzewami i krzakami. Samolot zaczął się już
wolno wznosić, jednak ze względu na ukształtowanie terenu jego wysokość nad
ziemią obniżyła się z 10 m w rejonie bliższej radiolatarni do 4 metrów w rejonie
porośniętym młodymi drzewami i krzakami. O godz. 6:41:02,8, na wysokości 1,1 m
nad poziomem lotniska i w odległości 855 m od niego, samolot zderzył się lewym
skrzydłem z brzozą o średnicy pnia 30-40 cm, w wyniku czego nastąpiła utrata
około 1/3 długości lewego skrzydła. Spowodowało to wejście samolotu w
niekontrolowany obrót w lewą stronę. O godz. 6:41:05 kierownik lotów wydał
komendę: 'Odejście na drugi krąg!'. Samolot znajdował się wtedy w odległości 698
m od progu pasa lotniska i nadal obracał się w lewo. Zderzenie samolotu z ziemią
nastąpiło o godz. 6:41:07,5, w pozycji odwróconej...".
Adam Hofman: "...To kolejny dowód na to, że żeby osądzić winnych i wyjaśnić
prawdę o Smoleńsku musi dojść w Polsce do zmiany władzy. Nie da się nikomu
wmówić, skoro była fatalnie przygotowana wizyta, ginie prezydent, 96 obywateli i
nikt nie jest winny. To niedopuszczalne w demokratycznym państwie...".
'Gazeta Polska' we wtorek, 7 sierpnia 2012 ustaliła: "...kluczowe
zadania przy organizacji wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu powierzono
byłym współpracownikom komunistycznych służb specjalnych,
prorosyjskiemu absolwentowi moskiewskiej uczelni dyplomatycznej oraz
urzędnikom mającym podejrzane kontakty z Rosjanami. Taki dobór
kadr trudno uznać za przypadkowy. Najwyraźniej
Rosja dopilnowała, by jak najwięcej stanowisk rządowych było
obsadzonych ludźmi, którzy są bardziej lojalni wobec Moskwy niż
Warszawy, stwierdził niedawno w rozmowie z 'Gazetą Polską' Gene Poteat, były dyrektor Rady Badań Wywiadowczych w CIA. Skomentował w ten sposób fakt powierzenia organizacji wizyty w Katyniu Tomaszowi Turowskiemu, byłemu szpiegowi komunistycznemu. ... w przywrócenie Tomasza Turowskiego do pracy mocno zaangażowany był Jarosław Bratkiewicz, obecnie dyrektor polityczny MSZ i jeden z najbardziej zaufanych współpracowników Radosława Sikorskiego,
w pierwszej połowie 2010 r. dyrektor Departamentu Wschodniego w tym
ministerstwie. Bratkiewicz i Turowski pozostają w dużej zażyłości.
Na początku 2010 r. widywano Turowskiego odwiedzającego Bratkiewicza w
jego gabinecie... Bratkiewicz zaprzecza, że pomagał ściągnąć
Turowskiego do MSZ, choć nie wypiera się znajomości z agentem: Tomasza
Turowskiego poznałem w połowie lat 90., kiedy podjął on pracę w
Departamencie Europa II (kierunek wschodni) MSZ. Nie wiedziałem o jego
powrocie do MSZ w 2010 r. Jednak
dziwnym zbiegiem okoliczności w 2010 r. to Departament Wschodni
nadzorowany przez Bratkiewicza - właśnie wraz z Wydziałem Politycznym
Ambasady RP w Moskwie kierowanym przez Turowskiego - odegrał
główną rolę w przygotowaniach wizyty prezydenta Lecha
Kaczyńskiego w Rosji. Potwierdziła to prokuratura w uzasadnieniu
umorzenia śledztwa cywilnego ws. katastrofy smoleńskiej: 'Kluczowym
departamentem związanym z organizacją wizyt w Katyniu Prezydenta RP i
Prezesa Rady Ministrów był Departament Wschodni MSZ'. ... Bratkiewicz to absolwent MGIMO, czyli Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Ukończył tę uczelnię ... w czerwcu 1980 r., ... tę
samą moskiewską szkołę kończyli urzędnicy rosyjscy, którzy
z rozkazu Władimira Putina wpływali na przebieg przygotowań do wizyty
Lecha Kaczyńskiego w Rosji. Chodzi tu m.in. o Władimira Grinina, ówczesnego ambasadora Rosji w Polsce, oraz Jurija Uszakowa,
w kwietniu 2010 r. zastępcę szefa kancelarii premiera ds.
zagranicznych. Obaj wymienieni dyplomaci prowadzili przed katastrofą
smoleńską intensywne rozmowy z przedstawicielami polskiego rządu,
często utajnione nie tylko przed opinią publiczną, ale i
prezydentem, np. Uszakow rozmawiał bez świadków w
moskiewskiej restauracji z szefem kancelarii premiera Tuska, Tomaszem Arabskim."
Table
of contents for pages of the plane crash
in Smolensk on 10 April 2010:
First page to 12 August
2010
Second page
Third page
Fourth page
Fifth page
Sixth page
Seventh page until today